Dramatyczna historia matki, która podżyrowała synowi kredyt na rozkręcenie biznesu, co kosztowało ją utratę wszystkiego. Dosłownie wszystkiego, łącznie z mieszkaniem, o które upomniał się już komornik. A syn zapadł się pod ziemię po bankructwie i zwinięciu interesu. Inna sprawa, że gdyby komornik i sąd działały sprawnie, najgorszego pewnie udałoby się uniknąć. Materiał "Blisko ludzi".
Zdjęcia i rzeczy osobiste - tyle po czterdziestu latach życia pozostanie Grażynie Walczak. Po śmierci męża postanowiła wykupić mieszkanie na własność, aby żyć w nim do końca w spokoju.
Niewielki kredyt spłacała systematycznie do momentu, gdy syn poprosił ją by pomogła jemu i jego żonie wziąć kredyt na rozkręcenie firmy. Zabezpieczeniem pożyczki miały być dwa mieszkania należące do syna i pani Grażyny. Syn i synowa zobowiązali się spłacać całe zadłużenie.
Kosztowna licytacja
- Trzy lata normalnie spłacali kredyt. Później przestali. Firma upadła - relacjonuje kobieta. Po bankructwie firmy, dzieci przestały się kontaktować z panią Grażyną. Długi rosły, a kobieta została sama z ogromnym kredytem. Banki domagając się pieniędzy, skierowały sprawę do sądu, a ten do komornika, który zajął najpierw emeryturę kobiety, później zlicytowane zostało mieszkanie syna i cały jego majątek.
68-letnia kobieta myślała, że dzięki zlicytowaniu mieszkania syna większa część długów zostanie spłacona, ale w skrzynce pocztowej znalazła kolejne pismo od komornika. Wtedy stało się jasne, że jej mieszkanie również ma zostać zlicytowane na poczet długu.
- Myślałam, że wyskoczę z czwartego piętra. Nie chciałam wierzyć. Ja emeryturą swoją 450 tysięcy nie spłacę - żali się.
Światełko w tunelu?
Pieniądze przez ponad 20 miesięcy nie zostały przekazane do wierzyciela, ponieważ synowa pani Grażyny bez jej wiedzy złożyła w sądzie odwołanie od decyzji komorniczej. To spowodowało zablokowanie pieniędzy w sądowym depozycie do czasu rozpatrzenia odwołania.
Mimo skargi kobiety, pod koniec lutego odbyła się pierwsza licytacja mieszkania. Dopiero w szpitalu dowiedziała się, że kupiec zrezygnował z licytacji, gdy dowiedział się, że jej majątek został wystawiony na sprzedaż.
Pani Grażyna będzie mogła mieszkać w swoim mieszkaniu do momentu, gdy sąd wyznaczy kolejny termin licytacji. Jednak prawnik, który społecznie pomaga kobiecie, chce wcześniej w jej imieniu ogłosić upadłość konsumencką. Jeśli uda się to zrobić wcześniej, pozwoli jej to uwolnić się od długu. Zgodnie z przepisami będzie mogła otrzymać pieniądze na wynajmowanie innego mieszkania nawet przez dwa lata.
Autor: lukl//gak / Źródło: TTV "Blisko Ludzi"
Źródło zdjęcia głównego: TTV "Blisko ludzi"