Rozpoczynając śledztwo na temat piramidy finansowej Amber Gold, dostałam sprawę gospodarczą, a nie rządową - podkreślała w środę przed sejmową komisją śledczą do spraw Amber Gold prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku Anna Gurska. Zapewniła również, że prokuratura nie roztaczała "parasola ochronnego" nad Marcinem P., szefem Amber Gold.
Świadek poinformowała komisję, że sprawą Amber Gold zajmowała się od 25 czerwca 2012 roku i była jej głównym referentem.
Odpowiadając na pytania członków komisji, Gurska zeznała, że to ona zdecydowała na początku lipca 2012 roku, by śledztwem w całości zajmowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
"Nigdy nie wydawałam zakazu przesłuchiwania podejrzanego"
- Uznałam, że jest to wyspecjalizowana służba, która będzie w stanie w całości takie śledztwo poprowadzić - mówiła. - Na tamtym etapie nie oceniałam tej sprawy w taki sposób, aby wymagała ona osobistego prowadzenia śledztwa przez prokuratora - dodała.
Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, czy nigdy nie groziła funkcjonariuszom Agencji postawieniem zarzutów dotyczących utrudniania śledztwa, jeśli w sprawie Amber Gold będą wychodzić poza główny wątek sprawy. Gurska odparła: - Oczywiście, że nie.
Dopytywana, czy słyszała, aby prokurator okręgowy, jego zastępca lub naczelnik przekazywali takie informacje, zapewniła: - Absolutnie nie słyszałam czegoś takiego.
- Nie jest dla mnie w ogóle wyobrażalne, żeby prokurator mógł tego typu groźbę lub tego typu sformułowanie skierować do funkcjonariuszy ABW. To jest absolutnie niemożliwe. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam - dodała.
Wassermann przypomniała, że funkcjonariusze ABW zeznający wcześniej przed komisją mówili, że dostali jasne wytyczne, żeby niektórymi wątkami sprawy Amber Gold się nie zajmować. Według ich relacji miała tego chcieć prokuratura. Szefowa komisji pytała też świadka o wcześniejsze zeznania funkcjonariusza ABW, który mówił komisji, że prokuratura wydała zakaz przesłuchiwania szefa Amber Gold Marcina P.
- Nigdy nie wydawałam zakazu przesłuchiwania podejrzanego - zapewniła Gurska. - Nie ma żadnych podstaw prawnych ani żadnej logiki w tym, aby zabronić funkcjonariuszowi przesłuchania podejrzanego - dodała.
"Materiał dowodowy nie był wystarczający"
Odpowiadając na kolejne pytania, świadek zeznała, że nie wiedziała o prowadzeniu przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego akcji "Eldorado" w sprawie Amber Gold. Przyznała też, że nie spotykała się z oficerami funkcyjnymi ABW oraz że nie miała wiedzy o działaniach operacyjnych Agencji.
Pytana, czy któryś z funkcjonariuszy ABW z Gdańska przed 14 sierpnia 2012 roku zgłaszał gotowość przedstawienia zarzutów Marcinowi P., odparła, że pierwsza informacja, jaką uzyskała od funkcjonariuszy ABW, pochodziła z 14 sierpnia. Dodała również, że po wpłynięciu wniosku ABW 14 sierpnia nie było żadnych wątpliwości co do konieczności przeszukań i postawienia zarzutów między innymi z Prawa bankowego.
- Ale materiał dowodowy nie był jeszcze wystarczający do postawienia zarzutów oszustwa - zaznaczyła.
Wiceszef komisji Jarosław Krajewski (PiS) poruszył między innymi wątek Katarzyny P. i faktu, że mimo iż wspólnie z Marcinem P. prowadzili Amber Gold, to została ona zatrzymana dopiero w kwietniu 2013 roku, podczas gdy Marcina P. zatrzymano 29 sierpnia 2012 roku.
Gurska przyznała, że w jej ocenie Amber Gold była firmą prowadzoną przez nich wspólnie. Zaznaczyła jednocześnie, że materiał dowodowy nie pozwalał na sformułowanie wobec Katarzyny P. zarzutów dotyczących oszustwa. Podkreśliła przy tym, że 10 października 2012 roku przedstawiła Katarzynie P. osiem zarzutów, ale zastosowano wobec niej inne niż aresztowanie środki zapobiegawcze.
"Nigdy nie rozmawiałam z ABW o Michale Tusku"
W innej części przesłuchania Gurska była pytana, czy i kiedy uzgadniała z przełożonym lub funkcjonariuszem ABW konieczność przesłuchania Michała Tuska.
- Nigdy nie rozmawiałam z funkcjonariuszami ABW o Michale Tusku, tak mi się wydaje - odparła świadek. Dodała, że ze swoimi przełożonymi mogła o nim rozmawiać przy sporządzaniu wyciągów z protokołów.
Krajewski, kontynuując ten wątek, pytał świadka, kto podjął decyzję, by go nie przesłuchiwać. Gurska odparła, że wątek Michała Tuska pojawił się w kontekście sprawy działań na niekorzyść gdańskiego portu lotniczego i nie wydawało się jej to wtedy priorytetem. - Nie przypominam sobie, abym planowała przesłuchanie Michała Tuska - stwierdziła.
Natomiast Wassermann spytała świadka, czy dotarła do niej wiedza z nagranych rozmów, że Marcin P. powołuje się na znajomość z ówczesnym koordynatorem służb Jackiem Cichockim. - Wiem, że takie okoliczności zostały ujawnione podczas prac komisji. Natomiast, czy ja w tamtym okresie miałam taką wiedzę, nie jestem w stanie (powiedzieć), nie pamiętam tego - odparła Gurska.
"Dostałam sprawę gospodarczą, nie sprawę rządową"
Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał z kolei świadka, czy zgadza się z opinią, że afera Amber Gold to jest tak naprawdę afera prokuratury. - Nie zgadzam się z tą teorią - stwierdziła prokurator.
Zembaczyński pytał dalej, jak dużo w jej pracy i jej przełożonych było strachu, że zostaną oskarżeni o doprowadzenie do upadku Amber Gold, czyli "podmiotu gospodarczego z dużymi zasobami, ze znajomościami".
- Ja się takiego oskarżenia wtedy nie bałam (...) na etapie, kiedy przejęłam postępowanie, część czynności była już w sposób oczywisty wyznaczona nawet poprzez postanowienia sądu, z których wynikało, jakie czynności muszą być przeprowadzone - wyjaśniała Gurska.
Poseł Nowoczesnej pytał też, czy podczas swojej pracy nad sprawą Amber Gold świadek spotkała się z "taką atmosferą, że należy tę sprawę tak poprowadzić, żeby obmyć grzechy prokuratury i żeby nie narazić się rządowi i nie doprowadzić do upadku spółki, która może być ciężkim przeciwnikiem".
- Jak ja dostałam tę sprawę, to dostałam sprawę gospodarczą, nie sprawę rządową - powiedziała Gurska. Dopytywana, czy nie czuła "tła politycznego", odparła: - Absolutnie.
Pytana, czy istnieje "układ gdański", stwierdziła: - Oczywiście, że nie ma.
Zaznaczyła jednocześnie, że nie ma wiedzy, aby stwierdzić, czy istniało powiązanie świata prawniczego, biznesowego i służb.
Na kolejne pytanie Zembaczyńskiego, czy był nad twórcą Amber Gold "parasol ochronny" na przykład ze strony prokuratury, świadek zapewniła: - Nie było parasola nad Marcinem P. ze strony prokuratury.
Niemal 19 tysięcy oszukanych klientów
Spółka Amber Gold powstała na początku 2009 roku i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 roku spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 roku w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.
Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 roku Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 roku, a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
Według ustaleń - w latach 2009-2012, w ramach tak zwanej piramidy finansowej - firma oszukała w sumie niemal 19 tysięcy swoich klientów, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia swym mieniem w wysokości prawie 851 milionów złotych.
Autor: PTD//now / Źródło: PAP