Policja wnioskuje do sądu o nałożenie kar na manifestantów, którzy 10 czerwca blokowali obchody miesięcznicy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu. W poniedziałek kilkanaście osób zostało przesłuchanych przez policję w charakterze podejrzanych.
Przesłuchania odbyły się w warszawskiej komendzie przy ulicy Dzielnej. Zeznania w związku z tak zwanym siedzącym protestem i blokowaniem 10 czerwca obchodów miesięcznicy smoleńskiej złożyli działacze Komitetu Obrony Demokracji, członkowie Obywateli RP oraz przedstawicielki Strajku Kobiet.
Blisko 100 wniosków do sądu, 11 mandatów
Policja wnioskuje do sądu o ukaranie kontrmanifestantów. Przesłuchała ich w charakterze podejrzanych. Grozi im kara grzywny. Nie przyznają się do winy, niektórzy odmówili też składania zeznań.
- Odmawiamy zeznań. Część z nas składa oświadczenie, dlaczego się tam znalazła, powołując się na artykuły prawa międzynarodowego o zgromadzeniach, że mamy prawo do zgromadzeń - tłumaczył Tadeusz Zakrzewski z Obywateli RP.
Jak poinformowała Komenda Stołeczna Policji, skierowano blisko sto wniosków do sądu za blokowanie jezdni na drodze marszu. 11 osób przyjęło mandaty. Nikt nie został zatrzymany.
"Stanie, siedzenie i głośne krzyczenie"
Osoby, które demonstrowały 10 czerwca, przekonywały, że nie złamały prawa. Wojciech Kinasiewicz z Obywateli RP wyjaśnił, że policja zarzuca przesłuchiwanym niepodporządkowanie się przewodniczącemu zgromadzenia, a także "opóźnienie przemarszu i zgromadzenia cyklicznego poprzez stanie, siedzenie i głośne krzyczenie".
Członkowie kontrdemonstracji nie chcieli podporządkować się także wezwaniom policji, która nakazywała im przerwanie blokady, dlatego funkcjonariusze wynosili ich z manifestacji. Tak między innymi potraktowany został Władysław Frasyniuk, działacz opozycji z czasów PRL.
Frasyniuk ma usłyszeć zarzut naruszenia nietykalności policjanta. Siedmiu osobom ma zostać postawiony zarzut zakłócania aktów religijnych.
"Złośliwe przeszkadzanie aktom religijnym"
- Wynoszenie tych ludzi i potem przetrzymywanie siłą jest bezprawne. Oni powinni po prostu przeprosić za to, co się stało, a nie wzywać w tej chwili ludzi i oskarżać ich - tak interwencję policji komentował Mariusz Malinowski z KOD.
Policjanci tłumaczą, że musieli usuwać protestujących z trasy przemarszu, bo taka kontrmanifestacja - zgodnie z nową ustawą o zgromadzeniach - była nielegalna.
Jak poinformował w poniedziałek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Michał Dziekański, w sprawie zajść z 10 czerwca prowadzone jest dochodzenie dotyczące ewentualnego "złośliwego przeszkadzania aktom religijnym". Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ. - Przesłuchiwani są uczestnicy tych wydarzeń, zabezpieczany jest też monitoring - wyjaśnił prokurator.
Dwa lata więzienia, trzy lata więzienia
Postępowanie - jak zastrzegł prokurator - jest "w sprawie" i dotychczas nikt nie usłyszał ewentualnych zarzutów. Dodał również, że prokuratura najpierw musi ustalić przebieg zdarzenia, a następnie ocenić, czy badane czyny można zakwalifikować jako "zakłócanie czynności religijnych".
Według kodeksu karnego "kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego Kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej", podlega karze do dwóch lat więzienia.
Kwestię ewentualnego naruszenia nietykalności cielesnej policjanta przez Władysława Frasyniuka również bada ta sama prokuratura. Za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania przez niego czynności służbowych grozi do trzech lat więzienia.
- To postępowanie również toczy się w sprawie, nie przedstawiono zarzutów - poinformował prokurator Dziekański.
Znów zjawią się Krakowskim Przedmieściu
Działacze KOD i Obywateli RP zapowiadają, że nie przestaną demonstrować przeciwko obchodom miesięcznic smoleńskich i kolejnego dziesiątego dnia miesiąca znów zjawią się na Krakowskim Przedmieściu.
Autor: azb//now / Źródło: TVN24, PAP