Grzegorz Schetyna tworzy "koalicję strachu" i będzie połykał "przystawki", Robert Biedroń "łamie konstytucję", "znakiem firmowym" PiS jest wiarygodność, a PO chce wyprowadzić Polskę z Unii - można przeczytać w wysyłanych posłom PiS przekazach dnia, do których dotarł portal tvn24.pl. Politycy w tak zwanych briefach dostają instrukcje, jak komentować "taśmy Kaczyńskiego" i jakich tematów unikać.
"Briefy". Tak nazywają się przekazy dnia, które posłowie Prawa i Sprawiedliwości dostają mailem kilka razy w tygodniu. Portal tvn24.pl dotarł do przekazów z 14, 18 i 20 lutego. Ostatni z nich został wysłany do posłów już po ogłoszeniu przez PiS nazwisk "jedynek" i "dwójek" na listach Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do europarlamentu.
"Brief" z 20 lutego różni się od poprzednich tym, że część przekazów (głównie dotyczących wyborów) zaznaczono na czerwono. Dokument jest podzielony na cztery części: "wybory do PE", "realizacja 5 Morawieckiego", "fake newsy totalnej opozycji i TVN24" oraz "relacje Polska-Izrael".
"My wybierzemy zawsze polskie tramwaje"
Pierwsza część zaczyna się od przekazu, który posłowie powinni wykorzystywać w zbliżającej się kampanii wyborczej.
"Wiarygodność jest naszym znakiem firmowym. Dotrzymujemy słowa, realizujemy wszystkie propozycje, które przedstawiliśmy Polakom. Jesteśmy formacją, które jak się umówi z obywatelami, to słowa dotrzymuje. Tego nie można powiedzieć o naszych konkurentach politycznych" - podkreślono w "briefie".
Dla urozmaicenia argumentacji posłowie PiS dostali kilka przykładów:
"Jaka jest różnica między nami. Jeżeli przedstawiciele obecnej opozycji mieliby do wyboru, np. te zagraniczne tramwaje, a my polskie tramwaje, to my wybierzemy zawsze polskie tramwaje. Jeżeli oni by mieli do wyboru niemiecką stocznię, wybiorą niemiecką stocznię, my wybierzemy modernizację polskiej stoczni. Jeżeli oni by chcieli wybrać, gdzie miałoby być zlokalizowane polskie lotnisko, wybiorą niemieckie lotnisko, my wybierzemy lotnisko polskie".
Temat polskich tramwajów to prawdopodobnie nawiązanie do krytykowanego przez polityków Prawa i Sprawiedliwości przetargu na zakup tramwajów w Warszawie, w którym koreański Hyundai pokonał polską Pesę.
Dla jasności podsumowano tę argumentację podkreślonym przez autorów dokumentu zdaniem: "W tych wyborach będziemy pokazywać takie przykłady: jeżeli będziemy mieć do wyboru polskie interesy, polskie sprawy, interesy polskich obywateli, to na pierwszym miejscu będziemy stawiać ich dobro".
Koalicja Europejska "zbudowana na strachu"
Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie powinni też mieć wątpliwości, co mówić na temat tworzonej przez opozycję Koalicji Europejskiej.
"Koalicja Europejska to egzotyczna koalicja, zbudowana na strachu przed PiS, która będzie starała się nas wciągać w emocjonalne, agresywne starcia" - napisano w dokumencie.
"To pospolite ruszenie. Trudno znaleźć przestrzeń do współpracy pomiędzy np. PSL a skrajnie antyklerykalną Barbarą Nowacką, czy działaczami wywodzącymi się z partii komunistycznej i działaczami NZS. Nie usłyszycie państwo od nich żadnych propozycji, które miałyby wzmocnić gospodarkę, czy polskie rodziny" - czytamy w "briefie".
W dokumencie z 14 lutego można z kolei przeczytać:
"Całą deklarację Schetyny można podsumować krótko - polityczne przystawki chętne do połknięcia przez Schetynę wystąp.Ciekawe, kto będzie chciał podzielić los Nowoczesnej".
Biedroń "chce otwierać nowy rozdział wojny"
Autorzy przekazów podpowiedzieli również politykom PiS, co powinno mówić się na temat Wiosny - nowej partii założonej przez Roberta Biedronia.
"Biedroń mówi o chęci zakończenia wojny, a sam chce otwierać jej nowy rozdział - wojnę na światopoglądy i wojnę religijną. Biedroń mówi o przestrzeganiu konstytucji, a sam chce ją łamać. Realizacja jego światopoglądowych pomysłów wymagałaby wprost zmieniania ustawy zasadniczej lub jej łamania np. art. 18 mówiącego o małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny" - podkreślono.
Kolejny punkt "briefu" z 20 lutego dotyczy realizacji obietnic składanych przez premiera nazywanych "piątką Morawieckiego". Jest napisany czerwoną czcionką.
"W poniedziałek minęło 300 dni od czasu gdy premier Mateusz Morawiecki na konwencji Prawa i Sprawiedliwości złożył Polakom 5 konkretnych obietnic. Wszystkie one zostały zrealizowane. Nie mówimy dziś o planach czy założeniach, ale o realnych efektach naszych obietnic" - mogli przeczytać posłowie.
"Dziwi nas hipokryzja dziennikarzy sprzyjających PO"
Następny punkt w przekazie jest zatytułowany "fake newsy totalnej opozycji i TVN24".
"Atak na liderów list do PE: Wystawiamy naszych najmocniejszych i najbardziej rozpoznawalnych polityków do Parlamentu Europejskiego. To mocna i wiarygodna drużyna, która sprawdziła się w polityce krajowej, ma kwalifikacje i kompetencje, by zabiegać o Polskie interesy w Brukseli" - przekonują autorzy dokumentu (ten fragment jest zaznaczony na czerwono).
"Dziwi nas hipokryzja dziennikarzy sprzyjających PO. Akcję ewakuacji do Brukseli wymyślił i przeprowadził ich medialny ulubieniec Donald Tusk. PO wiedziała w 2014 r., że przegra wybory do Sejmu. Afery PO nie dały się obronić. Słaby premier Donald Tusk uciekł do Brukseli zabierając skompromitowaną minister Bieńkowską i swojego doradcę Grasia" - czytamy w dokumencie.
Jego autorzy poruszyli też temat przekopu przez Mierzeję Wiślaną. "Wycinka objęła zaledwie 25 hektarów lasu. To 0,5 % lasów na Mierzei. 402 posłów poparło budowę. O tych faktach główne media oczywiście nie informują" - napisano w "briefie".
Podkreślono też, że ministerstwo gospodarki "będzie prowadziło dialog z Komisją Europejską, a "wszystko jest zgodnie z obowiązującymi przepisami".
"Hipokryzja dziennikarzy sprzyjających PO jest w tej sprawie gigantyczna. Gdy marszałek pomorski (polityk PO) w ostatnich latach zgodził się na wycięcie łącznie 720 hektarów lasu (decyzja o zmianie lasu na inny użytek, głównie pod zabudowę mieszkaniową) redakcja TVN24 nie wysyłała na miejsce 'rzezi drzew' ekip telewizyjnych, dronów i nie robiła liveów [pisownia oryginalna - przyp. red.]. No ale to jest polityk PO więc jego działania mają pełną medialną osłonę. Zła dla TVN24 jest tylko obecna wycinka" - zaznaczali autorzy dokumentu.
To prawdopodobnie nawiązanie do słów dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku Bartłomieja Obajtka, który na konferencji prasowej 18 lutego wypowiedział się na temat marszałka województwa pomorskiego Mieczysława Struka, polityka PO krytykującego wycinkę.
- Zadaliśmy sobie trud i obliczyliśmy, że z przeciągu 10 lat marszałek pomorski przewidział zmianę lasu na inny użytek na powierzchni 720 hektarów, głównie pod zabudowę mieszkaniową. A my robimy inwestycję służącą między innymi bezpieczeństwu państwa na około 25 hektarach - mówił wówczas Obajtek.
"Fake newsy" o polowaniach na dziki
W "briefie" pojawia się też temat masowych polowań na dziki. Jest przytoczona opinia Komisji Europejskiej, zgodnie z którą redukcja populacji dzików "jest jednym ze sposobów walki z rozprzestrzenianiem się afrykańskiego pomoru świń (ASF), a Polska, decydując się na ten scenariusz, postępuje właściwie".
W tym kontekście pada pytanie, czy "TVN24 i Platforma Obywatelska występując przeciwko zaleceniom KE w kwestii odstrzału dzików chce wyprowadzić Polskę z UE? Panowie czy robicie 'Polexit'?" – podpowiadają pytanie autorzy przekazu.
"Kolejny fake news to informacja o polowaniach w całej Polsce. Polowania odbywać się będą tylko na terenie kilku powiatów" - mogli się dowiedzieć politycy PiS z przekazu z 14 lutego. Dzień wcześniej portal tvn24.pl ujawnił nagranie narady w ministerstwie środowiska, na którym szef tego resortu Henryk Kowalczyk nakazywał przeprowadzenie polowań w całym kraju.
Tematy, których "nie komentujemy"
Z "briefów" politycy mogą się nie tylko dowiedzieć, co powinni mówić, ale również, na jakie tematy lepiej żeby się nie wypowiadali. 14 lutego mogli przeczytać na przykład, w jaki sposób należy oddalać pytania o pierwsze miejsca na listach wyborczych do europarlamentu."Pracujemy nad listami, jak będą gotowe, to je przedstawimy. (…) Decyzje co do kandydatów i programu są zarezerwowane dla ścisłego kierownictwa PiS oraz Zjednoczonej Prawicy. Nie komentujemy medialnych plotek i spekulacji" – zaznaczyli autorzy instrukcji (podkreślenie oryginalne).
W tym samym dokumencie zakazem komentowania zostały też objęte budzące kontrowersje wypowiedzi prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego dotyczące kwestii jawności zarobków bliskich współpracowników szefa NBP i innych pracowników banku.
"Sprawa zarobków NBP tak jak obiecaliśmy zostanie wyjaśniona, jesteśmy zwolennikami pełnej jawności w życiu publicznym, nie będziemy komentować ocen i stwierdzeń prezesa NBP jakie pojawiają się w tej sprawie" [podkreślenie oryginalne - przyp. red.] - napisano w "briefie".
"Taśmy Kaczyńskiego"
W przekazach dnia widać też linię obrony PiS po publikacji przez "Gazetę Wyborczą" tak zwanych taśm Kaczyńskiego z zapisem rozmów na temat budowy dwóch wieżowców w Warszawie.
"Z rzekomej bomby zrobił się niewypał. Opozycja oraz wspierające ją media muszą histerycznie szukać innego paliwa politycznego poprzez pisanie wniosków do prokuratury, domaganie się sprawdzania oświadczeń majątkowych, masowych dymisji oraz tworzenia coraz bardziej sensacyjnych historyjek opartych na spekulacjach, domysłach i przeciekach" - napisano w dokumencie rozesłanym do posłów PiS.
Teksty używane w przekazach dnia nie są oznaczone jako cytaty, ale to w znaczniej części wypowiedzi prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości - od szefa sztabu Tomasza Poręby, przez rzeczniczkę Beatę Mazurek, a także Jarosława Kaczyńskiego.
"Z rzekomej bomby zrobił się niewypał i teraz opozycja musi histerycznie szukać innego paliwa politycznego" - ten cytat, który trafia do "briefa" z 14 lutego i jest powtarzany w kolejnych, pochodzi z wpisu Beaty Mazurek zamieszczonego w mediach społecznościowych 30 stycznia.
Przekazy w praktyce
Próbowaliśmy namówić na rozmowę kilkunastu posłów PiS, by sprawdzić, czy w wypowiedziach używają gotowych wypowiedzi z "briefów". Kilkoro posłów, którzy zgodzili się na rozmowę, na pytania o bieżące wydarzenia polityczne odpowiadało zgodnie z linią wytyczoną w przekazach, choć rzadko używali bezpośrednich cytatów.
Jednym z nich był Rafał Weber. Pytany o obecność ministrów rządu Morawieckiego na listach wyborczych do europarlamentu, odpowiedział: - Chcemy wprowadzić do Parlamentu Europejskiego jak najwięcej posłów, by zmienić oblicze tego gremium. Dlatego te listy są tak mocne. Nie ma w tym nic dziwnego. Zresztą Platforma miała podobny schemat w 2014 roku, też znajdowały się osoby z rządu i krytyki chyba z naszej strony nie było.
Przypomnijmy. Partyjny przekaz dnia dotyczący kandydatów do europarlamentu mówił o wystawieniu "najmocniejszych i najbardziej rozpoznawalnych polityków do Parlamentu Europejskiego" oraz o "mocnej i wiarygodnej drużynie, która sprawdziła się w polityce krajowej, ma kwalifikacje i kompetencje, by zabiegać o Polskie interesy w Brukseli".
Kiedy dopytywaliśmy posła o Koalicję Europejską, Weber odpowiedział, że "to nie jest koalicja, której leży na sercu dobro Polski i jest tworzona w kontrze do rządu Prawa i Sprawiedliwości".
- To koalicja od Sasa do Lasa. Pomarańczowo-czerwono-zielona. Bez programu merytorycznego, bez wspólnego mianownika ideologicznego - ocenił poseł.
"Koalicja Europejska to egzotyczna koalicja, zbudowana na strachu przed PiS, która będzie starała się nas wciągać w emocjonalne, agresywne starcia" - taką wypowiedź na ten temat podpowiadał posłom "brief".
"To jest jakby też moja decyzja"
Posłanka Małgorzata Wypych początkowo mówi, że nie może rozmawiać, bo jest w drodze do Sejmu. Po chwili oddzwania.
- Skontaktowałam się z naszym biurem prasowym i odsyłam do nich - mówi.
- Nie może się pani wypowiadać?
- To jest jakby też moja decyzja - ucina posłanka.
Autor: Grzegorz Łakomski / Źródło: tvn24.pl