W Polsce jest 116 tys. myśliwych. Rocznie zabijają przez przypadek kilka osób - pisze "Gazeta Wyborcza". Jeden z polujących strzelił do pary zakochanych nastolatków, bo myślał, że to dzik w polu kukurydzy.
Są zasady dotyczące bezpieczeństwa, do których myśliwy musi się stosować i nie ma od nich odstępstw. Choć każdy myśliwy powinien je znać, tragedii jest kilka rocznie.
Gazeta przytacza liczne przykłady wypadków na polowaniach, do jakich doszło tylko w tym roku. W styczniu w Dąbrowie Tarnowskiej myśliwy postrzelił kierowcę, z którym jechał samochodem.
W kwietniu w Studziance myśliwy postrzelił kolegę, z którym polował na dziki. W maju 64-latek z Łasku strzelił do pary zakochanych nastolatków, bo myślał, że to dzik w polu kukurydzy. W lipcu na Podhalu myśliwy postrzelił się sam, wysiadając z samochodu z nabitym sztucerem. Sierpniowy wypadek pod Łęczycą, gdzie zginął 21-letni chłopak, wcale nie musi być ostatnim.
W praktyce, jeżeli ktoś źle strzela, nic mu nie grozi. Polujący nie mają obowiązku wykonywania badań lekarskich. Mogą mieć więc np. słaby wzrok. - Każdy myśliwy powinien sam sprawdzać stan swojego zdrowia i sprawności fizycznej - zaznacza Marek Matysek, rzecznik PZŁ.
Autor: MAC//rzw / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24