Przegląd prasy. Kopacz: nie chcę żyć w republice wyznaniowej

Kopacz przyznaje, że nie ufa PiS, bo jak mówi politycy tej partii "swoimi działaniami zaprzeczają wolności"
Kopacz przyznaje, że nie ufa PiS, bo jak mówi politycy tej partii "swoimi działaniami zaprzeczają wolności"
Źródło: tvn24

- Rezygnacja Sikorskiego była dla mnie zaskoczeniem. Powiedziałam mu: "Radek, szkoda!". Żałuję, że tak się stało. Cóż, szanuję jego wybór - powiedziała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" premier Ewa Kopacz, komentując to, że były marszałek Sejmu nie wystartuje w wyborach.

Kopacz oceniła, że Sikorski był bardzo dobrym szefem MSZ. - Miał swoje zdanie, potrafił go bronić. Jego nazwisko wymieniane np. podczas posiedzeń Rady Europejskiej wzbudza duży szacunek - relacjonowała Kopacz.

Pytana o Jacka Rostowskiego, który także nie będzie się ubiegał o mandat posła, odpowiedziała, że "jako minister finansów nie wszystkim się pewnie podobał, ale jego kompetencji nikt podważać nie może".

- Obaj potrafili być zdecydowani i zasadniczy w sprawach ważnych. I bronili swoich racji. To strata dla polskiej polityki - zaznaczyła Kopacz.

Co ze startem nagranych polityków? "Liderzy list to wizytówki. Będziemy o tym pamiętać"

Dopytywana, czy nagrani w aferze podsłuchowej szefowie regionów PO - Andrzej Biernat, Stanisław Gawłowski, Włodzimierz Karpiński i Tomasz Tomczykiewicz - powinni kandydować do Sejmu, premier stwierdziła: - Liderzy list wyborczych to wizytówki tych list. Będziemy o tym pamiętać przy podejmowaniu ostatecznych decyzji. Każda sprawa powinna być rozpatrywana indywidualnie.Nie przesądziła, czy decyzja CBA o wszczęciu dochodzenia w sprawie majątku Biernata wyklucza go z kandydowania. - Na wnioski przyjdzie czas, gdy procedura zostanie zakończona - stwierdziła.

Kopacz pytana, czy PiS wygra wybory, odpowiedziała: - To będzie zależało także od nas. PO chce nowoczesnej, sympatycznej i przyjaznej Polski. (...) To kontrastuje z postawą naszych oponentów, którzy od rana do wieczora potrafią tylko narzekać.

"Nie ufam politykom PiS-u"

Premier podkreśliła, że przez osiem lat PO działała konsekwentnie, walcząc z kryzysem, zaciskając pasa.

- Teraz, gdy już Komisja Europejska zdjęła z nas procedurę nadmiernego deficytu, nie wolno ulec pokusie rozdawnictwa na prawo i lewo. Jeśli do władzy dojdzie nieodpowiedzialna ekipa, na nic pójdą wyrzeczenia. Nie po to uzdrawialiśmy nasze finanse, by populiści zgotowali nam los Grecji - stwierdziła Kopacz.

W jej opinii, "politycy PiS-u mają usta pełne patriotycznego patosu, ale swoimi działaniami zaprzeczają wolności".

- Dlatego im nie ufam - powiedziała Kopacz.

"Nie chce żyć w republice wyznaniowej"

Pytana, czy przyjęte z udziałem PO ustawy, m.in. ws. konwencji antyprzemocowej i in vitro, nie świadczą o tym, że partia skręca na lewo, odpowiedziała: - Nie, przy in vitro zareagowałam jak lekarz. (...) Gdy prezydent podpisywał ustawę o in vitro, byłam w klinice, która realizuje program leczenia niepłodności. Spotkałam mamę, która urodziła bliźniaki. I ona mi powiedziała, że na ten moment czekała 10 lat. Dzięki rządowemu programowi in vitro na świat przyszło 2,6 tys. dzieci.

Kopacz zaznaczyła, że "nie chce żyć w republice wyznaniowej". - Szanuję Kościół, Episkopat, biskupów, naszą tradycję chrześcijańską. Ale nikt nie nakazuje ludziom, którym sumienie nie pozwala skorzystać z tej metody, by z niej korzystali. Dajmy ludziom wolność wyboru - powiedziała premier.

Autor: MAC//rzw / Źródło: Gazeta Wyborcza

Czytaj także: