Informację o interwencji policjantów przy pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku potwierdził młodszy aspirant Jakub Pacyniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I.
- Około godziny 10.30 na placu Piłsudskiego policjanci podjęli czynności wobec osoby, która weszła na pomnik i rozlała na niego ciecz. Na miejscu pracują policjanci. Czynności są w toku - powiedział Pacyniak.
ZOBACZ w TVN24 GO: Ostatnie Pokolenie.
Jak poinformowała organizacja Ostatnie Pokolenie w komunikacie wysłanym mediom, na pomnik, w przeddzień 15. rocznicy katastrofy smoleńskiej, wspiął się ich działacz, który wylał sztuczną krew oraz rozwinął baner z napisem "Lecimy w stronę katastrofy".
Dwaj inni działacze Ostatniego Pokolenia ubrani w żałobne stroje złożyli dwa wieńce – jeden dla ofiar katastrofy smoleńskiej, a drugi, dla obecnych i przyszłych ofiar katastrofy klimatycznej.
Policyjni negocjatorzy w akcji
Na miejscu był obecny reporter tvnwarszawa.pl Klemens Leczkowski. - Pomnik jest oblany czerwoną cieczą. Na górze znajduje się mężczyzna w pomarańczowej kamizelce odblaskowej. Miał on baner "Lecimy w stronę katastrofy". Obecnie nie pokazuje już tego transparentu. Siedzi na pomniku. Rozmowę z nim prowadzą policyjni negocjatorzy - relacjonował nasz reporter.
Około godziny 13.40 aktywista został ścignięty z pomnika przy pomocy podnośnika strażackiego.
Po godzinie 14 stołeczna policja poinformowała, że 35-latek został zatrzymany. "Skuteczne działania policyjnych negocjatorów sprawiły, że mężczyzna w asyście policjantów dobrowolnie opuścił pomnik. Postępowanie w tej sprawie prowadzone będzie w kierunku znieważenia pomnika oraz uszkodzenia mienia. Czynności w toku" - podała we wpisie na platformie X KSP.
Z kolei Prokuratura Okręgowa w Warszawie zapowiedziała, że "reakcja organów ścigania na chuligańskie zachowania będzie jednoznaczna".
Zarzut dla aktywisty
W czwartek młodszy aspirant Jakub Pacyniak poinformował nas, że w środę aktywista usłyszał zarzut znieważenia pomnika i został zwolniony do domu.
Jak przekazał nam z kolei prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, zgodnie z artykułem 261 Kodeksu karnego jest to czyn zagrożony karą grzywny lub ograniczenia wolności. - Będziemy weryfikować, czy nie doszło do uszkodzenia pomnika i płyt okalających ten monument - wyjaśnił prokurator Skiba.
Osoby uprawnione będą sprawdzać, czy farba nie wniknęła w strukturę kamienia, z którego wykonany jest pomnik. Natomiast gdyby rozlana ciecz trwale zniszczyła płyty okalające monument, można mówić o zniszczeniu zabytku, ponieważ jest nim cała powierzchnia placu Piłsudskiego.
Dlaczego protestują?
Aktywiści i aktywistki z Ostatniego Pokolenia żądają szybkiego spełnienia dwóch głównych postulatów: przekazania wszystkich środków z budowy dróg ekspresowych i autostrad na transport publiczny oraz wprowadzenia biletu za 50 złotych miesięcznie na transport regionalny w całym kraju. Członkowie i członkinie organizacji tłumaczą, że protestują przeciwko bierności polskiego rządu w sprawie kryzysu klimatycznego. Domagają się spotkania z premierem Donaldem Tuskiem.
Ich protesty zazwyczaj przybierają radykalną formę blokad głównych i bardzo ruchliwych arterii w stolicy. Są też odpowiedzialni za oblanie pomnika Syrenki farbą oraz przerwanie koncertu w Filharmonii Narodowej.
Autorka/Autor: dg/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Klemens Leczkowski/tvnwarszawa.pl