Społecznik śmiertelnie pobity podczas wydawania jedzenia. Jedna rozprawa i wyrok

Sąd Okręgowy w Warszawie
Sąd Okręgowy w Warszawie
Źródło: Bartłomiej Zborowski/PAP

W Sądzie Okręgowym zapadł wyrok w sprawie Sylwestra A oskarżonego o śmiertelne pobicie warszawskiego społecznika Witolda Wójtowicza. Orzeczenie jest nieprawomocne.

Proces w tej sprawie rozpoczął się w środę i tego samego dnia się zakończył. Doprowadzony z aresztu na Białołęce na salę rozpraw Sylwester A. przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.

- Chcę tylko oświadczyć, że jest mi bardzo przykro z powodu tego, co zrobiłem – powiedział.

Przeprosił też najbliższą rodzinę za to, co się stało. Wskazał, że tego dnia pił alkohol i go "odcięło" - Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, to jak reanimowano pokrzywdzonego – stwierdził Sylwester A.

Potem zeznawała siostrzenica śmiertelnie pobitego muzyka i jego przyjaciółka, która była z nim w dniu pobicia na ul. Emilii Plater.

- Pamiętam, że mój przyjaciel coś do kogoś powiedział, a tamten człowiek się zdenerwował i po prostu zabił – mówiła znajoma aktywisty.

Dodała, że mężczyzna się bronił, odpychał sprawcę, ale ten nadal go uderzał.

Mowy końcowe

Następnie strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator Kamil Kowalczyk podkreślił w niej, że dowodowo sprawa nie budzi żadnych wątpliwości. Podobnie jak sprawstwo oskarżonego. Zaznaczył, że to była "zbrodnia bezmyślna", przez którą życie stracił niewinny człowiek.

Dodał, że atak na pokrzywdzonego był zupełnie bezpodstawny i brutalny oraz że w ocenie biegłych oskarżony jest osobą impulsywną i skłonną do agresji, dlatego potrzebna jest kara eliminacyjna, by w przyszłości nie dochodziło do podobnych czynów. Wniósł też o wymierzenie kary 15 lat więzienia.

Z kolei obrońca oskarżonego mec. Ryszard Berus wskazał, że w takiej sprawie trzeba mówić o "sprawiedliwej odpłacie społecznej", a nie o karze eliminacyjnej, dlatego wniósł o wymierzenie kary w granicach 10 lat więzienia.

- W moim przekonaniu kara 15 lat pozbawienia wolności jest rażąco niewspółmiernie zła – powiedział adwokat.

Wyrok

Sąd ogłosił przerwę, po której wydał wyrok. Uznał Sylwestra A. za winnego zarzucanego mu czynu i wymierzył karę 10 lat więzienia.

Sędzia Justyna Kaczanowska– Bednarczuk w krótkim ustnym uzasadnieniu zaznaczyła, że okoliczności i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości, na co wskazują zeznania świadków, monitoring i opinia biegłego.

Podkreśliła, że Sylwester A. godził się na takie obrażenia u pokrzywdzonego, bo głównie atakował głowę. Dodała też, że w ocenie sądu kara 10 lat więzienia jest sprawiedliwa i surowa.

Wyrok jest nieprawomocny.

17 ciosów

Do zdarzenia doszło w dniu 27 czerwca ubiegłego roku przy ul. Emilii Plater w czasie cyklicznej akcji wydawania darmowych posiłków potrzebującym. Sylwester A. zajął miejsce w kolejce poza kolejnością. Uwagę zwrócił mu warszawski społecznik Witold Wójtowicz. W reakcji na nią, znajdujący się pod wpływem alkoholu, Sylwester A. obrzucił go wyzwiskami i ruszył w jego kierunku. Społecznik próbował odepchnąć sprawcę, na co ten odpowiedział atakiem.

- Pokrzywdzony nie zadawał ciosów, próbując jedynie zasłaniać się rękami. Sylwester A. zadał mu łącznie 17 ciosów, w wyniku których pokrzywdzony osunął się na ziemię i stracił przytomność. Sprawca został odciągnięty od ofiary przez osoby postronne, ale służby zostały wezwane do nieprzytomnego mężczyzny dopiero po kilkunastu minutach. Funkcjonariusze policji ustalili tożsamość sprawcy w oparciu o wskazania znajdujących się na miejscu świadków zdarzenia - informował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba.

Podkreślił, że Sylwester A. zadał ofierze ciosy zaciśniętą pięścią w głowę, a pokrzywdzony zmarł tego samego dnia po przetransportowaniu do szpitala.

- W trakcie postępowania przygotowawczego ustalono, że przyczyną śmierci pokrzywdzonego społecznika było pourazowe krwawienie śródczaszkowe będące wynikiem zadanej dużej ilości ciosów w głowę. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że podejrzany w chwili zdarzenia był w pełni poczytalny - wyjaśnił prokurator Skiba.

Bezrobotny, bezdzietny kawaler

Sylwester A. przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa już wcześniej i wyjaśnił, że tego dnia spożywał alkohol, stąd nie pamięta ani przebiegu zdarzenia, ani też powodu konfliktu z pokrzywdzonym.

- Sylwester A. jest bezrobotnym, bezdzietnym kawalerem, nie był karany na terenie Polski. Za zarzucany mu czyn grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od pięciu lat albo kara dożywotniego pozbawienia wolności - przekazywał prok. Skiba.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do warszawskiego sądu pod koniec października ubiegłego roku.

Czytaj też: Szarpanina na przystanku. "Sprawca wyciągnął nóż", zadał ciosy w klatkę piersiową

wawa
Do ciosów nożem doszło na przystanku przy placu Bankowym
Źródło: KRP Warszawa I
Czytaj także: