Pięć osób, które reaktywowały przedwojenną spółkę ze Śląska i domagały się odszkodowań lub zwrotu mienia od miasta Katowice i państwa, zostało skazanych na kary więzienia. Roszczenia wyceniano na 341 mln zł i mogły objąć jedną trzecią Katowic.
Do przedwojennego przedsiębiorstwa Giesche należały kopalnie, huty, fabryki. Firma wybudowała również osiedla Nikiszowiec i Giszowiec w Katowicach. W 1926 r. niemiecki akcjonariat spółki przejęli Amerykanie.
Firma po wojnie została znacjonalizowana, ale o jej majątek upomniały się USA. Po otrzymaniu od PRL odszkodowania w wysokości 40 mln dolarów, Amerykanie zrezygnowali z roszczeń i przysłali do Polski 44 skrzynie wypełnione przedwojennymi akcjami i obligacjami należącymi do inwestorów. Akta wypłynęły na rynku antykwarycznym jako dokumenty kolekcjonerskie.
Radca prawny z Sopotu i pozostałe cztery osoby odkupili je od kolekcjonera, reaktywowali spółkę Giesche w 2005 r. i wybrali spośród siebie zarząd. Od 2006 r. - przedstawiając się jako spadkobiercy praw spółki - zaczęli domagać się zwrotu mienia od skarbu państwa, Katowickiego Holdingu Węglowego i spółdzielni mieszkaniowej. Roszczenia, które wyceniano no 341 mln zł, mogły objąć jedną trzecią Katowic.
Wyrok sądu
Spółką zainteresowała się prokuratura, która oskarżyła pięć osób o oszustwo. Sąd uznał ich za winnych działania w celu uzyskania nienależnej korzyści majątkowej. Zdaniem sędziów wiedzieli, że akcje mają jedynie walor kolekcjonerski, a mimo to na ich podstawie próbowali udowodnić, że są spadkobiercami spółki Giesche.
Stołeczny sąd skazał trzy osoby na pięć lat bezwzględnego więzienia i grzywny w wysokości 540 tys. zł. Pozostali dwaj oskarżeni zostali skazani na 3,5 roku więzienia i 300 tys. zł grzywny.
Poza tym radca prawny dostał zakaz wykonywania zwodu przez 5 lat, z kolei cztery osoby zakaz zajmowania najwyższych stanowisk w spółkach.
Wyrok nie jest prawomocny.
Autor: js/kk / Źródło: wyborcza.pl