Ile może kosztować publiczne przedszkole? W Warszawie miesięcznie za 8-9 godzin dziennie opieki nad dzieckiem zapłacimy nawet 750 zł. Bardzo drogo jest także w gminie Biskupiec, gdzie od piątku rodzice protestują przeciwko podniesieniu opłat. Ministerstwo Edukacji Narodowej problemem się wprawdzie zainteresowało, ale dopiero po tym jak rodzice zdecydowali się na desperacki krok - zorganizowali strajk okupacyjny przedszkola.
Protestujący rodzice w Biskupcu na Warmii sprzeciwiają się ustalonej na 3,95 zł opłacie za każdą tzw. ponadprogramową godzinę pobytu dziecka w przedszkolu. Dziś do okupowanego przedszkola pojechał wiceminister edukacji Zbigniew Włodkowski.
"Opłata musi być realna"
Po wizycie w Biskupcu przyznał, że jest "zdziwiony działaniami samorządu". - Jestem zdziwiony działaniami samorządu. Dał temu wyraz także wojewoda, który wezwał w piśmie samorząd Biskupca do przywrócenia dobrej atmosfery w gminie i zobowiązał panią burmistrz do podjęcia takich działań, które urealnią te stawki. W tym piśmie jest też wprost wyrażona sugestia, że w tej kwestii może być zawiadomiony minister spraw wewnętrznych i administracji - poinformował Włodkowski.
Wiceminister stwierdził także, że "opłata za opiekę nad dziećmi w przedszkolach musi być realna, a nie wzięta z sufitu". - Rodzice mają prawo do tego, aby samorząd wytłumaczył się z tych stawek i powiedział im, jakie elementy wzięto pod uwagę przy propozycjach odpłatności - powiedział.
Rodzice mają prawo do tego, aby samorząd wytłumaczył się z tych stawek i powiedział im, jakie elementy wzięto pod uwagę przy propozycjach odpłatności Zbigniew Włodkowski
Przypomniał też, że w sprawie opłat za przedszkola każda gmina w Polsce musi podjąć dwie decyzje w formie uchwał. - Po pierwsze ustanowić liczbę godzin bezpłatnej edukacji. Nie może być ona mniejsza niż pięć godzin dziennie. W opinii ekspertów wystarczą one na zrealizowanie podstawy programowej w edukacji przedszkolnej. Gmina może także ustanowić większą liczbę godzin bezpłatnej edukacji. Po drugie, gmina musi podjąć uchwałę o pobieraniu odpłatności za pozostałe godziny, szczególnie opiekuńcze, bo pracujący rodzice muszą czasami pozostawić dziecko dłużej w przedszkolu - tłumaczył Włodkowski. Przypomniał, że wysokość tej odpłatności jest kontrolowana przez urzędy wojewódzkie, które mają prawo uchylać zawyżone opłaty za przedszkola.
Podkreślił też, że - według jego wiedzy - w większości gmin w Polsce przedszkola nie podrożały znacząco.
Obawiają się prywatyzacji
Protestujący rodzice przedszkolaków, wychowawcy i związkowcy w Biskupcu domagają się także odwołania nowej dyrektorki placówki, która - w ich ocenie - została powołana przez władze miasta niezgodnie z prawem. Sprzeciwiają się również wynajęciu niepublicznemu przedszkolu pomieszczeń w tym samym budynku. Obawiają się, że w przyszłości doprowadzi to do prywatyzacji "piątki", która jest ostatnim publicznym przedszkolem w mieście.
We wtorek po południu przedstawiciele strajkujących zostali zaproszeni na posiedzenie komisji rady miejskiej. Radni dyskutowali o możliwości obniżenia opłat za pobyt dzieci w przedszkolu. Nie wiadomo jednak, czy i kiedy rada gminy podejmie uchwałę w tej sprawie. W związku z tym, że porozumienie nie zostało osiągnięte, rodzice zapowiedzieli, że będą protestować do skutku. W środę planowane są kolejne rozmowy.
- Spotkanie trwało bardzo długo, ale nie zostały podjęte żadne decyzje. Liczymy, że jutro podczas rozmowy z panią burmistrz będziemy mogli wreszcie porozmawiać o wszystkich naszych postulatach - powiedział Adam Warda, rodzic i członek komitetu strajkowego.
Manifestację, wspierającą protest w biskupieckiej "piątce", zapowiedziały na najbliższy piątek warmińsko-mazurskie władze ZNP. Ma w niej uczestniczyć kilkaset osób, w tym prezes ZNP Sławomir Broniarz. Rodziców wspierają też politycy m. in. Paweł Poncyljusz z PJN. Partia ogłosiła nawet "konkurs" na najdroższe przedszkole publiczne.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP