Częstochowska prokuratura przedłuży śledztwo w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami – dowiedziała się TVN24. Wciąż trwają jeszcze przesłuchania kilkunastu pokrzywdzonych. Śledczy czekają też na raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych.
Z ponad 200 osób uznanych za pokrzywdzone, do tej pory przesłuchano około 180.
TVN24 dowiedziała się też, że prokuratura dysponuje już ostateczną opinią dot. prędkości, z jakimi jechały pociągi oraz podjęcia manewru hamowania przez pociągi.
Zarzuty dla dwojga dyżyrnych
Wcześniej Prokuratura Okręgowa w Częstochowie postawiła zarzuty dyżurnym ruchu ze Starzyn i Sprowy. Prokuratorzy ustalili, że gdyby nie błędy obojga dyżurnych ruchu, nie doszłoby do tragedii.
W postępowaniu zgromadzono bardzo obszerny materiał dowodowy, przesłuchanych zostało wielu świadków - głównie poszkodowanych w katastrofie, bliskich ofiar i pracowników kolei. W śledztwie zgromadzono wiele dokumentów kolejowych, nie tylko bezpośrednio związanych z marcową katastrofą, ale też dotyczących np. szkoleń i ruchu pociągów.
Tragedia na torach
3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa-Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. Według prokuratury dyżurny ze Starzyn Andrzej N. doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. Jolanta S., dyżurna ze Sprowy - zdaniem prokuratury - wydała zezwolenie na wjazd pociągu relacji Przemyśl-Warszawa na tor, po którym jechał już pociąg z Warszawy do Krakowa. Według prokuratorów dyżurna nie sprawdziła, jaka jest przyczyna zajętości toru, co było jej sygnalizowane przez system kontroli ruchu. W katastrofie zginęło 16 osób, a obrażenia odniosły 92.
Autor: mon//kdj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24