Miała siedem lat, gdy - jak mówi - padła ofiarą pedofila. Teraz jest dorosła i walczy o zaostrzenie prawa, by podobne przestępstwa nie poszły w zapomnienie. Dziś w tej sprawie w Sejmie odbędzie się społeczna debata. Ojczym Agaty Baranieckiej-Kłos, który miał się dopuścić molestowania, nie poniósł kary - prokuratura umorzyła postępowanie.
Agata Baraniecka-Kłos ogromny plakat ze zdjęciem mężczyzny, który - jak mówi - zniszczył jej życie, powiesiła "dla innych". - Pomagał mi w odrabianiu lekcji, ale to z odrabianiem lekcji nie miało nic wspólnego. To, co może pani sobie wyobrazić najgorszego, do tego ten człowiek się posunął ze mną - mówi o wydarzeniach sprzed lat.
Oskarżany konkubent matki nie zgodził się na wypowiedź dla "Faktów". Mówi, że sam jest ofiarą nagonki. - Ja z tą panią nie rozmawiam - ucina.
Plakat w walce o sprawiedliwość
Według wersji kobiety, wszystko działo się ponad 30 lat temu. Ale - jak mówi Baraniecka-Kłos - nie chciała ranić matki i dlatego dopiero po jej śmierci powiadomiła prokuraturę o domniemanych czynach ojczyma - szanowanego w mieście byłego prokuratora, radnego Otwocka.
Kobieta ponad rok temu otrzymała odpowiedź, że sprawa uległa przedawnieniu. Wtedy postanowiła powiesić pierwszy plakat. Potem kolejny. Po to, by przestraszyć potencjalnych napastników, a ofiarom dodać odwagi. Bo - jak przekonuje - wie, że nie była jedyną, rozmawiała z sąsiadami, niektóre rozmowy nagrała. Ale przed prokuraturą zeznania dotyczące innych ofiar świadkowie odwołali. - Pokrzywdzeni nie wskazali w sposób jasny, że doszło do popełnienia czynu zabronionego - mówi "Faktom" TVN Paweł Witan z Prokuratury Rejonowej w Otwocku.
Zasłona milczenia
Jednak im dłużej wisiał baner, im dłuższe były prasowe artykuły, tym krótsza stawała się lista przyjaciół. - Mają pretensję, że wartość nieruchomości spadła. Odsunęli się niemal wszyscy - przyznaje Baraniecka-Kłos. Podkreśla, że najgorsza w całej sprawie jest dla niej reakcja społeczna. - Niektórzy mi się przyznali wprost, że poszli do prokuratury i skłamali, bo się bali, że będą odpowiadać za to, czego nie zrobili przez osiem lat - zdradza.
Bez przedawnienia
Kobieta obecnie walczy o zmianę prawa. Dziś pedofil może czuć się bezpieczny po 15 latach, lub pięć lat po osiągnięciu pełnoletności przez ofiarę. Baraniecka-Kłos chce, by przestępstwa pedofilii i gwałtu nie ulegały przedawnieniu. Napisała projekt ustawy. Dziś w tej sprawie w Sejmie odbędzie się społeczna debata. - Damy szansę ofiarom, pokrzywdzonym, by mogli dochodzić praw w każdym czasie - przekonuje Michał Więckiewicz z Federacji Młodych Socjaldemokratów.
Według policyjnych statystyk, w zeszłym roku ofiarą pedofili padło osiem tysięcy dzieci. Ile przypadków nigdy nie wychodzi na jaw, tego nie wiadomo. Według specjalistów, może ich być nawet kilkakrotnie więcej.
Źródło: Fakty TVN