W tych pierwszych fazach protestu widzieliśmy dosyć spory przekrój społeczny, czyli to były bardzo młode kobiety, które rozpoczynają swoje życie dorosłe, kobiety dojrzałe, ale też kobiety już bardzo mocno dojrzałe, starsze. Matki i córki, a nawet momentami babcie - powiedziała w TVN24 dr Barbara Brodzińska-Mirowska, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Jednak jak dodała, "grupa, która protestuje dla rządzących pod pewnymi względami niespecjalnie ma znaczenie". - To, co ma znaczenie to fakt, że te obrazki nie wyglądają dobrze - oceniła. Z kolei profesor Monika Płatek powiedziała, że "dzisiaj powinno być święto narodowe". - Powinniśmy święcić dzień, w którym kobiety wywalczyły swoje prawa do głosowania - mówiła.
Protesty po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów aborcyjnych trwają już ponad miesiąc. Odbywają się też w sobotę, w 102. rocznicę uzyskania praw wyborczych przez Polki.
"Przekrój matki i córki, a nawet momentami babcie"
Dr Barbara Brodzińska-Mirowska, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w TVN24 była pytana, jakie Polki wychodzą na ulice i z jakimi postulatami.
- Z całą pewnością w tych pierwszych fazach protestu widzieliśmy dosyć spory przekrój społeczny, czyli to były bardzo młode kobiety, które rozpoczynają swoje życie dorosłe, kobiety dojrzałe, ale też kobiety już bardzo mocno dojrzałe, starsze, także przekrój matki i córki, a nawet momentami babcie. To są już kobiety, które funkcjonują – zwłaszcza te młode – w kraju, który jest w Unii Europejskiej, to młodsze pokolenie nie zna innej Polski - powiedziała.
- To są już kobiety, które mają określone poglądy, wiedzą, czego chcą od życia, przede wszystkim pewne wartości są im bliskie i jedną z fundamentalnych wartości jest wolność i kwestia wyboru - dodała.
Jak zaznaczyła, "ten fundament, który różne hasła przybiera, sprowadza się do wolności, do wolności wyboru". - Niezależnie od tego, jakie konkretnie rozwiązania popierają zarówno kobiety, jak i mężczyźni, jeżeli chodzi o kwestie zakazu aborcji, to jednak tym fundamentem, tym punktem wyjścia, który mocno ludzi jednoczy, jeżeli chodzi o te protesty, jest wolność wyboru - skomentowała.
"Grupa, która protestuje, dla rządzących pod pewnymi względami niespecjalnie ma znaczenie"
Pytana, co rządzący odpowiadają protestującym swoją postawą, stwierdziła, że "niespecjalnie odpowiadają z różnych względów". - Jakkolwiek to zabrzmi brutalnie, to grupa, która protestuje, dla rządzących pod pewnymi względami niespecjalnie ma znaczenie - oceniła.
Jej zdaniem, "to, co ma znaczenie to fakt, że te obrazki nie wyglądają dobrze". - Żadnemu rządowi nie służą protesty w sensie wizerunkowym i to jest w zasadzie najważniejszy problem dla partii rządzącej, ponieważ ona musi wyjaśnić to, co widzą na ulicach jej wyborcy - mówiła dr Brodzińska-Mirowska.
- Grupa, którą widzimy na ulicach, to nie jest grupa, którą specjalnie interesuje się partia rządząca. Ona się przede wszystkim interesuje swoim bardzo konserwatywnym elektoratem i de facto o ten konserwatywny elektorat toczy się w tym momencie bój na prawicy - dodała.
"Dzisiaj powinno być święto narodowe"
Profesor Monika Płatek z Instytutu Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego również w TVN24 odniosła się do trwających protestów. Jej zdaniem, "obecna władza nie miała nic przeciwko totalitarnej władzy PRL". - Jedyne co jej przeszkadzało to to, że nie ona sprawowała władzę - oceniła. - Otrzymała władzę w sposób demokratyczny, ale jak widać nie potrafi demokratycznie rządzić - dodała.
- To, co się dzieje wobec policjantów, którzy są skłaniani do wypełniania rozkazów, które są sprzeczne z prawem, z podstawowymi zasadami, dla których w ogóle policja została powołana, ma ochraniać, a nie stwarzać zagrożenie dla ludzi - mówiła, dodając, że ludzie tracą zaufanie do tej formacji.
- Ci młodzi ludzie wyszli na spacer. Dzisiaj powinno być święto narodowe, powinniśmy święcić dzień, w którym kobiety wywalczyły swoje prawa do głosowania - podkreśliła.
"Próba zamknięcia ust kobietom się nie uda"
- Próba zamknięcia ust kobietom, próba doprowadzenia do sytuacji, w której bezprawie będzie rządzić, się nie uda - powiedziała.
- Ludzie, którzy są pokojowo nastawieni, którzy przyszli z flagami, ze śpiewem na ustach i z informacją dla policji, że to, co się dzieje, jest zgodne z prawem, gdyby policjanci nie wiedzieli, to jest naprawdę dość wstrząsające i wierzyć się nie chce, że mamy 2020 rok i jesteśmy w Polsce - oceniła profesor Płatek.
Źródło: TVN24