To już szósty dzień protestu pracowników ochrony zdrowia przed kancelarią premiera. Na konferencji przedstawiciele komitetu protestacyjno-strajkowego ogłosili, że są gotowi do rozmów "z kompetentnymi przedstawicielami rządu". - Rząd musi być w nich reprezentowany przez osobę dającą gwarancję uczciwej i rzetelnej współpracy z nami - powiedziała szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok, która odczytała wspólne oświadczenie. Tego samego dnia odbyło się posiedzenie komisji trójstronnej, jednak bez udziału przedstawicieli protestujących. Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność" i przewodnicząca komisji zapowiedziała, że kolejne spotkanie odbędzie się pod koniec września.
W sobotę pracownicy ochrony zdrowia przemaszerowali ulicami Warszawy, a następnie utworzyli w pobliżu kancelarii premiera tak zwane białe miasteczko 2.0. Zebrani tam protestujący zapowiadają, że pozostaną w tym miejscu, dopóki nie zostaną zrealizowane ich postulaty. Domagają się między innymi wyższych zarobków i zmian w systemie. Chcą się spotkać z premierem, bo - jak twierdzą - spotkania z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim nie przyniosły żadnego efektu. Białe miasteczko 2.0 nawiązuje do protestu pielęgniarek z lata 2007 roku.
"Nasze postulaty dotyczą obecnych, palących problemów"
W czwartek po godzinie protestujący 10 zorganizowali konferencję, głos zabrała szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok, która przeczytała wspólne oświadczenie członków komitetu protestacyjnego.
- Protestujemy nie tylko o podwyższenie wynagrodzeń, jak mylnie zinterpretowano nasze postulaty. Głównym celem naszego protestu jest zmiana złej ustawy o wynagrodzeniach oraz wzrost nakładów na ochronę zdrowia, poprawa bezpieczeństwa pacjentów i pracowników oraz lepsze wykorzystanie kadr medycznych - wytłumaczyła.
- Mamy pogłębiający się eksodus kadr systemu publicznego do prywatnego lub za granicę, co tylko zwiększa ilość pracy medyków zatrudnionych w systemie publicznym - zwróciła uwagę. Tłumaczyła, że powoduje to "spadek jakości i pogłębienie się zagrożeń dla pacjenta". - To powinny być priorytety działań rządu. Nasze postulaty dotyczą obecnych, palących problemów, które nie pozwalają systemowi działać sprawnie - oświadczyła Ptok.
Wskazała, że wizyty i zabiegi "nie są odpowiednio wyceniane". - Ich koszty znacząco przewyższają kwotę, którą za nie płaci Narodowy Fundusz Zdrowia, przez co placówki medyczne zadłużają się - tłumaczyła.
Ptok zwróciła uwagę, że protestujących "poparło wielu pracodawców ochrony zdrowia, czego dowodem jest list otwarty pracodawców".
- Gdyby minister zdrowia konstruktywnie reagował na zgłaszane przez nas problemy i prowadził realny dialog z poszanowaniem stron, nie byłoby tak ostrego kryzysu w ratownictwie medycznym, nie byłoby w tej chwili masowej likwidacji oddziałów szpitalnej, nie byłoby protestów 40-, a niektórzy mówią, że nawet 50-tysięcznej rzeszy pracowników ochrony zdrowia na ulicach Warszawy i nie byłoby tu białego miasteczka przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów - podkreśliła.
- Panie premierze, domagamy się realnego dialogu. Jesteśmy gotowi do rozmów z kompetentnymi przedstawicielami rządu - powiedziała.
Zwróciła przy tym uwagę na czwartą falę epidemii COVID-19. - Z każdym dniem zwiększa się obciążenie systemu - dodała. Podkreśliła, że "zmiany potrzebne są tu i teraz".
- Wciąż jesteśmy gotowi do rozmów, jednak rząd musi być w nich reprezentowany przez osobę dającą gwarancję uczciwej i rzetelnej współpracy z nami. W trosce o zdrowie i życie Polek i Polaków jesteśmy gotowi na dialog i rozmowy z rządem, z każdym kompetentnym jego przedstawicielem - zakończyła.
Według resortu zdrowia łączny koszt spełnienia postulatów wysuwanych przez protestujących to 26,05 miliarda złotych w tym roku, a w przyszłym - 104,7 miliarda złotych.
Spotkanie bez udziału protestujących
W czwartek po południu odbyło się posiedzenie zespołu trójstronnego, na którym omawiane były kwestie dotyczące m.in. wynagrodzeń w ochronie zdrowia.
- Na dzisiaj jest to już trzecie zaproszenie w ciągu ostatniego tygodnia, żebyśmy usiedli wspólnie do stołu. Dzisiaj to zaproszenie nie jest skierowane tylko i wyłącznie przez ministra Adama Niedzielskiego, ale przez cały zespół trójstronny - mówił przed rozpoczęciem spotkania rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Zapowiedział, że na spotkaniu odbędzie się "szeroki dialog" między innymi o "ścieżce osiągnięcia wynagrodzenia na 2027 rok wraz ze wzrostem wynagrodzeń o około 30 do 50 procent w ramach ustawy o siedmiu procent PKB".
Na spotkaniu - zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią - nie pojawili się protestujący pracownicy ochrony zdrowia. Zaprosili stronę rządową do białego miasteczka 2.0. - Nie przyszli przedstawiciele komitetu protestacyjnego. Mówię to z bólem, bo dzisiaj przedstawiamy tutaj ścieżkę wzrostu wynagrodzeń w ochronie zdrowia. To niezwykle istotne i właśnie w tej sprawie komitet protestacyjny jest przed kancelarią premiera. Dziwić więc może, że na tak ważny temat nikt z komitetu protestacyjnego się nie pofatygował - mówił Andrusiewicz.
Kiedy kolejne spotkanie?
Po spotkaniu odbyła się konferencja prasowa z udziałem m.in. ministra zdrowia oraz Marii Ochman, przewodniczącej Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność", która od lipca przewodniczy zespołowi trójstronnemu. - Cieszę się, że udało się nie tylko dzisiaj spotkać w takim gronie, ale już rozpocząć bardzo merytoryczne prace i przyjąć harmonogram spotkań na najbliższy czas, które mają być poświęcone kolejnej nowelizacji ustawy dotyczącej najniższego wynagrodzenia w ochronie zdrowia - oświadczyła Ochman. - Chcemy, po pierwsze, aby te płace rosły, ale chcemy jednocześnie, by były zagwarantowane środki finansowe na te podwyżki. Nie sztuką jest wynegocjować porozumienie, na które nie ma pokrycia finansowego - stwierdziła.
Zapowiedziała, że kolejne spotkanie ma odbyć się 27 września.
Ochman odniosła się także do postulatów protestujących. - W części się z nimi zgadzam, natomiast część uważam za zaporowe. I to jest moja ocena jako związkowca z pewnym doświadczeniem. Kropla drąży skałę. Może rzeczywiście młodość ma swoje prawa i gdybym miała dwadzieścia kilka lat, pewnie bym myślała, że świat zwojuje - stwierdziła przewodnicząca. Jak tłumaczyła, "do pewnych rozwiązań dochodzimy etapami". Wyraziła również nadzieję, że kolejne prace odbędą się w szerszym gronie, z udziałem m.in. korporacji i samorządów.
Andrusiewicz: jeśli ktoś chce połowę budżetu na ochronę zdrowia przeznaczyć na podwyżki to jest mrzonka
Wcześniej rzecznik resortu zdrowia ocenił, że "najważniejszym postulatem" protestujących jest "65 miliardów złotych na wzrost pensji". - Wzrost pensji nie uleczy jeszcze systemu ochrony zdrowia i nie da profesjonalnej obsługi pacjentom. 65 miliardów złotych to dzisiaj połowa budżetu na ochronę zdrowia. Jeżeli ktoś mówi, że chce połowę budżetu ochrony zdrowia, już dziś, przeznaczyć na same podwyżki wynagrodzeń, to jest to mrzonka - stwierdził.
- Jeżeli najważniejszym argumentem dla drugiej strony jest wizyta pana premiera, to znaczy, że wszystkie inne postulaty są nieważne - oświadczył.
Protestujący tego dnia skierowali także list do premiera Mateusza Morawieckiego oraz wicepremiera, szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Wytłumaczyli w nim między innymi, że minister zdrowia Adam Niedzielski "wielokrotnie dowiódł, że nie rozumie i nie uważa publicznej ochrony zdrowia za kwestię społeczną, a tylko jako nadmierny wydatek budżetowy".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24