Niespełna rok przed EURO 2012 policja ostro zabiera się za walkę z prostytucją. Twierdzi, że na mistrzostwach będą chcieli zarobić nie tylko hotelarze i restauratorzy. Ci, którzy czerpią zyski z nierządu już zaczęli się szykować. Wraca pytanie o legalizację tego interesu i tego jak z problemem radziły sobie inne kraje organizujące mistrzostwa.
Stadiony na Euro otwierają się jeden po drugim. Do Polski zjadą kibice, którzy pomiędzy meczami będą mieć dużo czasu. I tu pojawiają się nowe problemy, bo wraz z przygotowaniami do zawodów trwają przygotowania branży usług seksualnych. - Euro 2012 przyciąga tysiące ludzi, a przy takiej ilości osób interes kwitnie - przyznaje rzecznik biura ds. Euro 2012 w Gdańsku Michał Brandt.
Nie tylko my
Wiele agencji towarzyskich już jest gotowych na przyjęcie "klientów". Jedną z nich zamknęli kilka dni temu poznańscy policjanci. - Agencja pracowała można powiedzieć pełną parą. Zatrzymano dwadzieścia kobiet i kilkunastu klientów - relacjonuje mł. insp. Andrzej Borowiak z policji w Poznaniu. Choć prostytucja w Polsce nie jest karalna, to czerpanie z niej korzyści już tak.
Nie tylko w Polsce z prostytucją podczas wielkich imprez masowych jest problem. Podczas mistrzostw świata w Niemczech w 2006 roku swoje "usługi" świadczyło kibicom 45 tys. prostytutek. Cztery lata później w RPA było podobnie - 40 tys. Oficjalnie jednak dla organizatorów ten problem nie istnieje. Dlatego uwagę na problem próbują zwrócić organizacje pozarządowe - tak jak np. ukraińskie feministki z "Femen".
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN