Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdzi, czy Andrzej Halicki złożył fałszywe deklaracje majątkowe za lata 2010-2013 - dowiedziała się TVN24. Minister administracji i cyfryzacji nie wpisał do oświadczeń zysku z wynajmu swoich mieszkań, bo twierdził, że ich rozliczeniem zajmuje się jego żona.
"W związku z pojawiającymi się w prasie pytaniami informuję, że umowy wynajmu mieszkań zawarła, realizuje i rozlicza w całości moja żona, rozliczając się formularzem PIT28 - podatkiem zryczałtowanym" - napisał w oświadczeniu Halicki.
Minister twierdzi, że jedno z mieszkań to spadek żony, z kolei w drugim Agnieszka Halicka jest "wyłącznym członkiem spółdzielni".
"Uznając potrzebę jawności tego faktu w całości wpiszę te kwoty w swoje oświadczenie majątkowe" - zadeklarował Halicki, zaznaczając, że nigdy nie ukrywał tych nieruchomości. Uzupełnione oświadczenie zostało po południu opublikowane na stronie Sejmu.
Zameldowany kto inny
Minister zareagował w ten sposób na medialne doniesienia. "Fakt" napisał, że minister wynajmuje przynajmniej jedno ze swoich mieszkań od pięciu lat. Jednak w jego w oświadczeniu majątkowym próżno szukać dochodów z tego tytułu.
Sprawa wyszła na jaw, jak napisał "Fakt", przy okazji zatrzymania syna Halickiego za posiadanie marihuany.
Kiedy policja pojechała przeszukać mieszkanie Andrzeja i Agnieszki Halickich, okazało się, że na warszawskiej Sadybie, gdzie są zameldowani, mieszka kto inny. W policyjnej notatce - jak opisuje "Fakt" - znalazła się adnotacja, że mieszkanie jest wynajmowane od pięciu lat.
Autor: MAC,eos\mtom,ja / Źródło: Fakt, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24