Policjanci z Ostrowca Świętokrzyskiego zatrzymali mężczyznę, który żył w kazirodczym związku z córką. Zbigniewa C. ma z tego związku dwie córki, co potwierdziły badania genetyczne. Prokuratura o sprawie informowana była od lat, ale nie zrobiła nic - pisze "Gazeta Wyborcza".
Mężczyzna już w latach 90. został skazany na cztery lata więzienia za molestowanie sześcioletniej wówczas córki. Dziewczynka po tym wyroku trafiła do domu dziecka. 10 lat póżniej dziewczyna zaszła z ojcem w ciążę. W 2004 r. sąd dostał o tym zawiadomienie od dyrektorki Domu Dziecka w Chełmie. Sąd sprawę skierował do prokuratury w Ostrowcu. Odpowiedzi nie było.
Dziewczyna przeniosła się do Sandomierza, po czym powróciła do Ostrowca. Prokuratury w obu miastach były kilkakrotnie zawiadamiane o kazirodczym związku. Żadna nie zajęła się poważnie sprawą. Prokuratorzy z Sandomierza źle pobrali próbki DNA, zanim powtórzyli badania dziewczyna "zniknęła im z oczu".
Donieśli sąsiedzi
Gdy Anna urodziła drugą córkę, sąd który przydzielił rodzinie kuratora, zawiadomił prokuraturę w Ostrowcu. - Znów odmówili wszczęcia śledztwa. Ich zdaniem zgromadzone materiały i przesłuchani świadkowie nie potwierdzali faktu obcowania płciowego ojca z córką - mówi gazecie Marcin Chałoński, rzecznik sądu w Kielcach.
Prokuratura wszczęła w końcu śledztwo po tym, jak pismo w tej sprawie złożyła rada osiedla, dzielnicowy i mieszkańcy Kątów Denkowskich, gdzie mieszkała rodzina. Teraz Zbigniewowi C. grozi do pięciu lat więzienia.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24