Katowicka prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu o umorzeniu sprawy dwóch pielęgniarek, które fotografowały się z wyjętymi z inkubatora wcześniakami.
Sprawę pielęgniarek umorzył w połowie lipca Sąd Rejonowy w Katowicach. Sąd uznał zachowanie kobiet za naganne, ale nie dopatrzył się przestępstwa.
Zdaniem prokuratury, sąd błędnie ocenił materiał dowodowy i dopuścił się uchybień formalnych. Śledczy podkreślają, że nie przesądzają o winie pielęgniarek, stoją jednak na stanowisku, że do pełnego wyjaśnienia tak skomplikowanej sprawy potrzebne jest przeprowadzenie procesu. Uważają ponadto - wbrew opinii sądu - że
pozostawienie wcześniaków poza inkubatorem stwarzało zagrożenie dla ich życia lub zdrowia.
Prokuratura wytknęła też sądowi, że z - jednej strony - umorzył sprawę ze względu na oczywisty brak podstaw oskarżenia, a jednocześnie odroczył sporządzenie uzasadnienia z uwagi na jej zawiłość. - To ewidentna sprzeczność – uważają śledczy. Prokurator Tomasz Tadla z katowickiej prokuratury stwierdził, że śledczy nie zamierzają podważać zasady domniemania niewinności, kwestionują jedynie tryb zakończenia postępowania. - Niedopuszczalne jest to, żeby tak skomplikowaną sprawę umorzyć bez przeprowadzenia dowodów bezpośrednio przed sądem – powiedział.
Do zdarzenia doszło we wrześniu 2005 roku. Opublikowane jesienią w prasie zdjęcia, na których pielęgniarki trzymają dwa niespełna kilogramowe wcześniaki, wkładając jedno z dzieci do kieszeni fartucha, zaszokowały opinię publiczną. Pielęgniarki tłumaczyły, że sfotografowały się z dziećmi na pamiątkę, chcąc pokazać rodzinie, jakimi maluchami się opiekują. Wyjaśniały, że zdjęcia zrobiono podczas rutynowego ważenia dzieci.
Zdaniem sądu, który umorzył sprawę, dowody prokuratury w ogóle nie uzasadniają tezy postawionej w akcie oskarżenia, tym bardziej że za niewinnością pielęgniarek jednoznacznie przemawia także opinia lekarsko-sądowa. Biegły uznał, że zachowanie kobiet w żaden sposób nie przyczyniło się do pogorszenia stanu zdrowia dzieci, a śmierć jednego z nich była efektem głębokiego wcześniactwa, połączonego z wrodzoną infekcją.
Obie pielęgniarki, 33-letnia dziś Beata K. i 30-letnia Karina T., zostały zwolnione z pracy - najpierw dyscyplinarnie, potem jednak dyrekcja szpitala zgodziła się, aby odeszły za porozumieniem stron. Umarzając postępowanie, katowicki sąd uchylił zastosowany wcześniej wobec nich zakaz wykonywania zawodu. Także z tą decyzją nie zgadza się prokuratura.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24