Marek P. były pełnomocnik instytucji kościelnych w sprawach toczących się przed Komisją Majątkową nie był zmuszany groźbami i przemocą do składania wyjaśnień. Nie tworzono też w jego sprawie fałszywych dowodów - uznała w piątek częstochowska prokuratura. Śledczy umorzyli sprawę. Postępowanie zostało wszczęte w listopadzie 2010 roku, po doniesieniu samego P.
Marek P. twierdził, że po zatrzymaniu funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zmuszali go do składania wyjaśnień obciążających członków Komisji Majątkowej. W zawiadomieniu do prokuratury napisał też, że podczas zatrzymania w gliwickiej komendzie policji jeden z funkcjonariuszy CBA miał grozić mu, że go "załatwi" i uderzyć ręką w tył głowy.
- Poza zeznaniami pana Marka P., w toku tego postępowania nie znaleziono żadnych dowodów, które mogłyby potwierdzać tezy przedstawione przez niego w zawiadomieniu i w zeznaniach. Wszystkie dowody, które zostały w tej sprawie przeprowadzone, przeczą tym zeznaniom, jak i zawiadomieniu - powiedział prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
W ramach prowadzonego śledztwa częstochowska prokuratura zbadała dokumentację i przesłuchała kilkanaście osób, w tym agentów CBA, którzy mieli kontakt z P. po jego zatrzymaniu. Wszyscy zaprzeczyli, by mieli stosować jakiekolwiek groźby lub przemoc fizyczną. Nie potwierdzili tego także inni świadkowie - policjanci z izby zatrzymań i pracownicy gliwickiego aresztu, którym P. miał zgłaszać niewłaściwe zachowanie CBA.
Obecnie Marek P. przebywa w areszcie w Gliwicach.
Nie tylko groźby
Sprawa rzekomych gróźb to nie jedyny zarzut kierowany pod adresem śledczych przez P. Uważa on, że prawo złamał także prokurator prowadzący przeciwko niemu śledztwo. Podczas posiedzenia w sprawie aresztu miał on wprowadzić w błąd skład orzekający i powiedzieć, że P. ma krewnych w Australii, więc istnieje obawa, że może tam uciec. Tak właśnie zdaniem Marka P. śledczy tworzył fałszywe dowody.
Marek P. zarzucił też prokuratorowi i funkcjonariuszom CBA, że nie dopełnili swych obowiązków i nie przekazywali jego dokumentacji medycznej do administracji aresztu. W ten sposób mieli doprowadzić do pogorszenia stanu jego wzroku. Częstochowska prokuratura uznała, że wszystkie dokumenty dotyczące stanu zdrowia P. były przekazywane więziennej służbie zdrowia, a podejrzany był na bieżąco badany przez lekarzy.
Komisja nie do zatrzymania
Komisja Majątkowa przestała istnieć z początkiem marca, po wejściu w życie nowelizacji ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Działała przy MSWiA na mocy ustawy z 1989 r. dotyczącej stosunków państwa i Kościoła. Zajmowała się m.in. roszczeniami strony kościelnej ws. dóbr bezprawnie zabranych przez państwo w okresie PRL. W zamian kościelne instytucje otrzymywały rekompensaty, np. grunty. W skład Komisji, działającej na podstawie ustawy z 1989 r., wchodziło 12 osób, w tym Marek P. Przez kilkanaście lat działania Komisja rozstrzygnęła ok. 2,8 tys. spraw.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24