W ciągu czterech ostatnich miesięcy działania programu "Praca dla więźniów" 91 osadzonych samowolnie oddaliło się z miejsca zatrudnienia. Wśród uciekinierów był jeden skazany za morderstwo. Służba Więzienna twierdzi, że tegoroczny odsetek ucieczek pracujących więźniów jest jednym z najniższych od lat. Wszystko jednak zależy od metody liczenia.
Program Ministerstwa Sprawiedliwości "Praca dla więźniów" funkcjonuje od kwietnia ubiegłego roku. Pod koniec lipca w ramach tego programu pracowało 35,5 tysiąca więźniów. 30 procent z nich (10,3 tys.) pracuje poza murami zakładów karnych i nie są pilnowani przez konwojentów,
Mordercy już nie pójdą do pracy na wolności
Pytania o to, czy skazani pracujący poza terenem więzień są bezpieczni dla otoczenia, stały się aktualne po tym, jak w odstępie zaledwie kilku dni dwóch więźniów z Włocławka nie wróciło z pracy do cel i słuch po nich zaginął.
Obaj pracowali poza więzieniem - jeden z nich przy utrzymaniu cmentarza, drugi w zakładzie przetwórstwa. Jeden skazany był za oszustwa, drugi - za zabójstwo. Obaj uciekli w maju w odstępie niespełna tygodnia. Służba Więzienna tłumaczyła wtedy, że system pracy dla więźniów dopuszczał wtedy możliwość pracy poza zakładem karnym również niektórych sprawców najcięższych zbrodni.
Skazany za morderstwo przesiedział już osiem lat. Zostało mu cztery. - Nic nie wskazywało na to, że mógłby się oddalić - tłumaczył w lipcu Mariusz Budny, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Bydgoszczy.
Po ucieczce z pracy więźnia skazanego za zabójstwo system zatrudniania został jednak poprawiony.
"Polecono Dyrektorowi Generalnemu Służby Więziennej, aby skazani odbywający karę pozbawienia wolności za najcięższe przestępstwa byli kierowani do pracy w ramach jednostek penitencjarnych i hal produkcyjnych, pozostając pod pełnym nadzorem funkcjonariuszy Służby Więziennej" - informuje wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik w odpowiedzi na poselską interpelację "w sprawie ucieczek więźniów podczas pracy poza zakładami karnymi".
Cztery trudne miesiące
Wiceminister Wójcik podaje, że od kwietnia do 26 lipca tego roku "91 skazanych zatrudnionych poza terenem jednostki penitencjarnej w systemie bez konwojenta samowolnie oddaliło się z miejsca pracy. Wśród wymienionych, jeden skazany odbywał karę pozbawienia wolności za przestępstwo określone w artykule 148 § 1 kk [zabójstwo - [przyp. red.]".
Oznacza to, że w analizowanym przez Wójcika okresie średnio miesięcznie dochodziło do prawie 23 ucieczek pracujących więźniów. To znaczący wzrost w porównaniu z pierwszymi trzema miesiącami roku. Bo gdy odjąć 91 uciekinierów wiceministra Wójcika od ogólnej liczby za ten rok podawanej przez Służbę Więzienną (142), wychodzi że od stycznia do marca uciekło z pracy na wolność 51 więźniów czyli średnio 17 w miesiącu.
Służba Więzienna zapewnia jednak, że więźniowie pracujący poza zakładami karnymi są w tym roku znacznie bardziej zdyscyplinowani niż w latach ubiegłych. Rzeczniczka SW mjr Elżbieta Krakowska woli posługiwać się odsetkiem więźniów, którzy uciekli z pracy w stosunku do ogólnej liczby więźniów pracujących na wolności w systemie bez konwojenta. Ten wskaźnik wynosi 1,57 proc. (mówiąc w uproszczeniu - ucieka półtora więźnia na stu) i istotnie jest najniższy od dziewięciu lat.
Tyle że jeśli wziąć pod uwagę inny wskaźnik, podawany również przez Służbę Więzienną, czyli średnią liczbę ucieczek w miesiącu, to bieżący rok zbliża się do rekordowego pod tym względem roku 2009.
Przez osiem lat średnia liczba ucieczek w miesiącu, choć z odchyleniami, jednak spadała - z 21 w roku 2009 do 13,42 w roku 2016. Do końca lipca tego roku średnia miesięczna liczba ucieczek wynosi 20,29.
Wiceminister: więcej pracujących to problemy, ale i korzyści
Wiceminister sprawiedliwości, pytany przez posłów Nowoczesnej o wzrost liczby ucieczek więźniów przypomina, że znacząco wzrosła również liczba pracujących skazanych.
"Działania podjęte na przestrzeni ostatnich 18 miesięcy w ramach programu 'Praca dla więźniów' przyniosły rezultat w postaci wzrostu zatrudnienia osób pozbawionych wolności o 47 procent" - zaznacza Michał Wójcik.
Zapewnia też, że Służba Więzienna panuje nad sytuacją i minimalizuje możliwości ucieczek.
Sekretarz stanu zapowiada, że program "Praca dla więźniów" będzie kontynuowany i rozszerzany. Również tak, aby skierować do pracy jak najwięcej więźniów, którzy nie mogą wychodzić za mury. W zakładach karnych wybudowano już cztery hale produkcyjne. W trzech, działających już jako regularne fabryki - jak dowiadujemy się u rzeczniczki SW - więźniowie produkują meble tapicerowane. W budowie jest kolejnych 16 hal produkcyjnych. Docelowo ma ich powstać 40. Co więźniowie będą w nich robić?
- Możliwości są nieograniczone. Są tak zwane konstrukcje lekkie, umożliwiające dostosowanie ich do różnorakich rodzajów działalności. Wszystko zależy, jaki rodzaj produkcji będą chcieli w nich prowadzić ewentualni kontrahenci, którzy będą chcieli z nami współpracować w ramach programu - mówi nam mjr Elżbieta Krakowska.
To nie jedyna forma pracy więźniów w tym programie. Wiceminister Wójcik zapowiada "rozszerzenie zakresu możliwości nieodpłatnej pracy więźniów na rzecz samorządów" oraz "ulgi dla przedsiębiorców zatrudniających więźniów".
Ile zarabia więzień?
Więźniowie pracujący na rzecz publicznych pracodawców (samorządy, urzędy, instytucje państwowe), nie otrzymują za tę pracę wynagrodzenia, ale pracują w ten sposób najwyżej 90 godzin miesięcznie. Skazani pracujący na rzecz prywatnych firm dostają pensje. Część z tych wynagrodzeń oddają jednak państwu na budowę kolejnych hal produkcyjnych zatrudniających więźniów.
Autor: jp/ja / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24