- Karol Nawrocki próbuje się przedstawić jako człowiek ciepły, otwarty, sympatyczny. Ale jak przychodzi do konkretnej sytuacji, pokazuje trochę inne oblicze. To powinno dać wielu do myślenia - ocenił w "Tak jest" profesor Antoni Dudek. Odniósł się do wypowiedzi księdza Jana Jóźwiaka o wymierzaniu "prostego" Dudkowi i do reakcji kandydata PiS, który po wypowiedzi duchownego podziękował mu.
Profesor Antoni Dudek, historyk i politolog z UKSW, ocenił w grudniowym podcaście Kultury Liberalnej, że Karol Nawrocki to "jeden z bardziej niebezpiecznych ludzi" w przestrzeni publicznej. We wtorek do osoby profesora na spotkaniu z Karolem Nawrockim odniósł się proboszcz parafii w Ciechanowie. - Co do pana profesora Dudka, to radzę panu, żeby mu pan prawy prosty albo lewy wymierzył, jak go pan spotka - powiedział ks. Jan Jóźwiak, zwracając się do kandydata PiS.
Nawrocki podziękował duchownemu za wypowiedź. - Bóg zapłać, księże dziekanie. Dziękuję za te słowa i za wsparcie - odpowiedział. W środę duchowny przeprosił za swoje słowa "tych, którzy źle zrozumieli przenośnię".
Dudek: Karol Nawrocki miał do wyboru dwie reakcje
Prof. Dudek mówił w środę w "Tak jest" w TVN24, że "przyjmuje przeprosiny" księdza. - Aczkolwiek nie wiem, czy ksiądz rzeczywiście miał co innego na myśl niż to, co powiedział - zastrzegł.
Ocenił też, że "w całej tej sprawie znacznie ważniejsza jest reakcja kandydata na prezydenta". - Dlatego że Karol Nawrocki miał do wyboru dwie reakcje. I tutaj ciężko jest być przeszkolonym, tutaj pojawia się, że tak powiem, prawdziwe oblicze polityka - mówił.
- Polityk zestawiony z taką sytuacją może albo zaaprobować to - co też nastąpiło, albo w jakiejś formie okazać dezaprobatę. Czy to próbując obrócić wypowiedź księdza w żart, czy też bardziej stanowczo (mówiąc - red.): "nie używajmy, księże dziekanie, tego typu słów" - dodał.
Według niego "Karol Nawrocki próbuje nam się przedstawić właśnie jako taki człowiek ciepły, otwarty, pogodny, kontaktowy, sympatyczny". - Ale jak przychodzi do konfrontacji z konkretną sytuacją, to pokazuje trochę nieco inne oblicze. I myślę, że to powinno dać wielu do myślenia w kontekście tych moich słów sprzed ponad miesiąca, które podtrzymuję - oświadczył Dudek.
"W sposób koncertowy omotał prezesa Kaczyńskiego"
Historyk wyjaśniał też, na czym miałoby polegać to, że Nawrocki jest - jak już wcześniej ocenił - niebezpieczny. - Na tym, że on w sposób, moim zdaniem koncertowy, omotał prezesa (PiS Jarosława) Kaczyńskiego. To znaczy, on wykorzystał najsłabszy punkt prezesa Kaczyńskiego, jakim jest pamięć o jego bracie, świętej pamięci prezydencie Lechu Kaczyńskim i mam wrażenie, że wmówił prezesowi Kaczyńskiemu, że nikt nie będzie tak doskonale strażnikiem pamięci o jego bracie, jak właśnie on - powiedział.
- I mamy dowód tego. Polecam wszystkim wizytę w Centralnym Przystanku Historia imienia Lecha Kaczyńskiego (to instytucja IPN - red.) w luksusowym biurowcu w centrum Warszawy (...). Tam jest cała taka kapliczka ku czci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I tego typu działaniami bardzo, powiedziałbym, skutecznie wmówił prezesowi Kaczyńskiemu, że jest znacznie lepszym depozytariuszem pamięci niż paru innych pretendentów do roli kandydata PiS-u na prezydenta - dodał.
Wskazywał też, że ponieważ Nawrocki "nie był członkiem PiS-u, to próbuje się go sprzedać jako kandydata obywatelskiego, o którym wiemy doskonale, że nie jest". - Karol Nawrocki, jeśli zostanie prezydentem, zrobi absolutnie wszystko, a moim zdaniem będzie się posuwał do znacznie ostrzejszych działań niż Andrzej Duda, żeby wywrócić obecny układ rządowy i doprowadzić do przedterminowych wyborów. Najpierw do rozbicia koalicji rządowej, a jeśli to się nie uda, do przedterminowych wyborów parlamentarnych. Moim zdaniem dynamika polityczna, którą uruchomi jego ewentualne zwycięstwo, może do tego doprowadzić. Nie musi, ale może - zaznaczył.
Profesor Dudek o słowach Kaczyńskiego na jego temat
Antoni Dudek odniósł się także do słów Jarosława Kaczyńskiego na jego temat. Prezes PiS mówił na początku stycznia, że "to jest człowiek, który w życiu - co prawda był wtedy młody, wtedy łatwiej się mylić, bo się nie ma doświadczenia - ale mylił się bardzo".
- Czytałem o jego wystąpieniach na jakichś konferencjach młodzieżówki komunistycznej z 1987 czy 1988 roku. To znaczy z czasów, kiedy każdy rozgarnięty człowiek widział, że po prostu komunizm się wali. Wali się nie tylko w Polsce, ale co wtedy było bardzo istotne, bardzo ważne, wali się też w Związku Sowieckim - mówił o Dudku Kaczyński. Jak ocenił, "trzeba by było być po prostu nie tylko niezbyt moralnym w tym wymiarze politycznym, ale także bardzo słabo rozgarniętym, żeby coś takiego robić".
Jak ocenił gość "Tak jest", "Kaczyńskiemu chodzi o coś, o czym publicznie już mówiłem wielokrotnie - że jako licealista byłem przez dwa lata w Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, ale to nie miało miejsca w roku 1987, kiedy (to) byłem na studiach i byłem już związany między innymi z Niezależnym Zrzeszeniem Studentów, do którego konspiracyjnej prasy pisywałem".
- Natomiast rzeczywiście, w pierwszej połowie lat 80. miałem epizod współpracy czy członkostwa w Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej i ja tego się nigdy nie wypieram - dodał.
- Myślę, że prezesowi chodziło o coś innego. Mianowicie uczestniczyłem w 1988 roku, ale to był już koniec 1988 roku, w Kongresie Liberałów w Gdańsku. Takim wielkim spotkaniu różnych środowisk opozycyjnych, odwołujących się do ideologii liberalnej - kontynuował. - Natomiast co do meritum sprawy, to jakie to ma znaczenie? Gdybym ja o coś się ubiegał, gdzieś kandydował, to rozumiem, że mój życiorys jest prześwietlany i jest podstawą do tego, żeby się zastanawiać, czy ja zasługuję na jakiś urząd. Ale ja szczęśliwie nigdzie nie kandyduję i nie zamierzam, co podkreślam. W związku z tym myślę, że nie ma to większego znaczenia - stwierdził historyk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24