Wojna polsko-polska odnośnie katastrofy smoleńskiej daje Rosji okazję do pogłębiania rozdźwięku w naszym kraju. Rosjanom zależy, aby ta sprawa dalej dzieliła Polaków - powiedział w rozmowie z "Faktami" TVN prof. Zbigniew Brzeziński. Zaznaczył jednocześnie, że sugerowanie, jakoby zamachu smoleńskiego dokonał rząd polski "jest wredną robotą paru osób cierpiących na psychologiczne trudności".
Mocne słowa profesora Brzezińskiego padły w wywiadzie z dziennikarką "Faktów" TVN Katarzyną Kolendą-Zaleską.
Doradca byłego prezydenta USA Jimmy Cartera zwrócił w nim uwagę, że Rosja celowo nie oddaje Polsce wraku Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem, gdyż "zależy jej, aby ta sprawa dalej dzieliła Polaków". - I są niestety osoby na (polskiej-red.) scenie politycznej, które świadomie, albo może podświadomie - bo są chore - dzielą społeczność i podważają wiarygodnośc państwa, rządu, sprawiedliwości i tak dalej. I to jest wstrętne - dodał Brzeziński. Dialog polityczny w Polsce "brutalny i nieodpowiedzialny" Prof. Brzeziński wyraził ogromne zaniepokojenie obecnym stanem życia politycznego w Polsce. - Gdy obserwuje się dialog polityczny w Polsce, to właściwie trudno nie być przerażonym, do jakiego stopnia język polityczny stał się brutalny, a gra polityczna nieodpowiedzialna - ocenił. I dodał, że "ze stron osób, stojących bardzo wysoko na szczeblu politycznym, zmierza do podważenia fundamentów i szacunku dla Polski i dla polskiej demokracji".
"Wredna robota osób z psychologicznymi trudnościami"
W ten sposób profesor odniósł się do teorii zamachu smoleńskiego, którą podnosi m.in. Prawo i Sprawiedliwość. - Mówienie o zamachu bez wyraźnego wskazania, kto jest za niego odpowiedzialny, ale sugerując jednocześnie, że jest to rząd polski, a może Sowieci, a może i razem, to to jest coś tak wstrętnego i tak szkodliwego, że mam nadzieję, że osoby bardziej odpowiedzialne w opozycji rządowej się jakoś inaczej do tego odniosą - powiedział profesor.
I dodał: - Bo to jest strasznie wredna robota, robiona widocznie przez parę osób cierpiących na jakieś psychologiczne trudności, które może z punktu widzenia ludzkiego są zrozumiałe, ale dla których nie ma miejsca w życiu politycznym. I nad tym się trzeba zastanowić. - podsumował profesor.
Grają w grę
Jego zdaniem jeśli ktoś jest w stanie wyciągnąć tego typu wnioski, to powinien wyraźnie powiedzieć kogo dokładnie uważa za morderców oraz, jak do zamachu doszło.
- Tego nie robią, bo wiedzą, że nie ma na to żadnych wskazówek i dalej grają konsekwentnie w tę grę i to jest nieodpowiedzialne. To jest nie tylko szkodliwe, to jest warte pogardy - podsumował.
Wybuchowa publikacja 30 października "Rzeczpospolita" opublikowała artykuł, w którym napisano, że polscy prokuratorzy i biegli, którzy ostatnio badali wrak tupolewa w Smoleńku, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych - trotylu i nitrogliceryny.
Po południu Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo ws. katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku zaprzeczyła tym doniesieniom. Wtedy wycofała się też z nich "Rzeczpospolita".
Zanim jednak doszło do konferencji WPO prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. katastrofy, że "zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta RP, innych wybitnych przedstawicieli życia publicznego, to jest po prostu niesłychana zbrodnia".
Dodał, że "każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo czy poplecznictwo miał z nią cokolwiek wspólnego, musi ponieść tego konsekwencje". - Żądamy dymisji rządu Donalda Tuska. Nie może być tak, żeby w Polsce rządzili ludzie, którzy w sprawie straszliwej zbrodni mataczyli przez blisko 30 miesięcy - mówił też prezes PiS.
Do słów prezesa PiS odniósł się sam premier Donald Tusk. Powiedział, że jest niedopuszczalne, by lider opozycji, korzystając z nieścisłego materiału prasowego, wysnuwał wnioski, które dewastują państwo polskie. Dodał, że trudno wyobrazić sobie współdziałanie, gdy lider opozycji dzieli Polaków, twierdząc, że rząd współuczestniczył w zbrodni zabójstwa.
Autor: dp/mat, tr / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24