Odwleka się kolejny proces zastępcy Naczelnego Prokuratora Wojskowego z lat stalinizmu, 93-letniego Kazimierza G., którego IPN oskarża o bezprawne stosowanie aresztów wobec więźniów z lat 40. - Jako jedyny z tamtych lat żyję, to mnie ścigają - mówi G.
W środę Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył sprawę, ponieważ jeden z potencjalnych oskarżycieli posiłkowych nie został prawidłowo powiadomiony o terminie procesu.
Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej zarzucił G. (pułkownikowi WP w stanie spoczynku), że w 1946 roku bezprawnie stosował areszty wobec zatrzymanych członków wywiadu z odcinka Wschód Armii Krajowej. Pełnił wówczas funkcję wiceszefa Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Warszawie.
IPN powołując się na konstytucję z 1921 roku, sugeruje, że zatrzymani powinni byli zostać wypuszczeni na wolność po 48 godzinach, a skoro tak się nie stało, G. jest winny bezprawnego pozbawienia ich wolności, za co grozi do 10 lat więzienia.
Z kolei obrona, wnosząc o uniewinnienie G., twierdzi, że jego czyn nie był przestępstwem. W grę wchodzi także umorzenie sprawy z braku "znamion czynu zabronionego".
Zdaniem obrońcy mec. Jerzego Kaczorka, zapis o nakazie zwolnienia osoby po 48 godzinach pojawił się w kodeksie wojskowego postępowania karnego dopiero w 1955 roku.
Marzec '68 i emerytura
W najbliższy piątek Wojskowy Sąd Okręgowy podejmie kolejną próbę rozpoczęcia innego procesu G. - o bezprawne przedłużenie w 1951 roku aresztów dwóm oficerów wojska.
G. był zastępcą Naczelnego Prokuratora Wojskowego do listopada 1951 roku. Utrzymuje, że został dyscyplinarnie zwolniony z tej funkcji, gdy odmówił ścigania marynarzy, którzy wrócili ze Szwecji z rejsu, podczas którego część załogi okrętu wybrała wolność.
Potem kierował Prokuraturą Warszawskiego Okręgu Wojskowego. W marcu 1968 roku został zwolniony na fali czystek antysemickich. Następnie prowadził praktykę adwokacką. Kilka lat temu został pozbawiony uprzywilejowanej emerytury.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24