Dożywocie za zabicie czterech osób dla Mariusza B. w procesie poszlakowym świadczy o tym, że łańcuch dowodów pośrednich był domknięty i sąd nie miał wątpliwości co do winy mężczyzny - uważa prof. dr hab. Piotr Girdwoyń z katedry kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Gość TVN24 dodał, że ta pewność przejawia się także w tym, że sąd orzekł wyrok powyżej żądań prokuratury.
Mężczyznę skazano na dożywocie, z prawem do ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 40 latach.
Cztery zabójstwa, ani jednego ciała
- To jest o tyle ciekawy przypadek, że mamy do czynienia z poczwórnym zabójstwem i w ani jednym wypadku nie mamy ciała. To jest bardzo, bardzo nietypowe - powiedział Girdwoyń. Podkreślił, że w przebiegających w tradycyjny sposób procesach o zabójstwo, ciało denata i sekcja zwłok to są podstawowe dowody. Dodał jednak, że zdarza się, że zwłoki giną na przykład w pożarze albo są rozkawałkowane.
- O ile łatwo nam sobie wyobrazić jednokrotny wypadek czegoś takiego, to w przypadku czterokrotnego to rzeczywiście musielibyśmy mieć do czynienia z kimś wyjątkowo "uzdolnionym" w tym kierunku - przekonywał.
Sąd pewny wyroku
Girdwoyń przekonywał, że sąd przy wydawaniu orzeczenia musiał mieć pewność co do winy B.
- Sąd uznał, że łańcuch poszlak jest domknięty. Jest taka zasada, że te poszlaki muszą być domknięte, muszą tworzyć pewną konstrukcję w taki sposób, że racjonalnie nic innego nie wynika z tych dowodów pośrednich - tłumaczył.
Dodał jednak, że spodziewa się postępowania odwoławczego. - Sąd orzekł powyżej żądania prokuratury. To jest dożywocie z prawem do ubiegania się o instytucję wcześniejszego opuszczenia zakładu karnego dopiero po 40 latach, podczas kiedy prokuratura wnioskowała o 35 - powiedział. - To pokazuje taką siłę, jak mocno ten sąd był przekonany o wyroku - podsumował.
Autor: pk//kdj / Źródło: tvn24