81-letni pensjonariusz brutalnie zaatakował 77-latkę w sanatorium w Ciechocinku. Mężczyzna rzucił się na nią z butelką, bo nie chciała uprawiać z nim seksu - dowiedział się reporter TVN24. Udało jej się przeżyć tylko dlatego, że wcisnęła guzik bezpieczeństwa znajdujący się w sanatoryjnym pokoju. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa.
Prokuratura rejonowa w Aleksandrowie Kujawskim wszczęła śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa 77-letniej pensjonariuszki sanatorium w Ciechocinku. Z ustaleń śledczych wynika, że kobieta przyjechała do uzdrowiska wraz ze swoim znajomym. W trakcie turnusu para prawdopodobnie się pokłóciła. Kobieta odmówiła uprawiania seksu - dowiedział się reporter TVN24. To mogło być powodem napaści mężczyzny. Wieczorem, gdy para była sama w zamkniętym pokoju, mężczyzna zaatakował swoją partnerkę.
Był wyjątkowo brutalny. - Mężczyzna przewrócił kobietę na podłogę. Zaczął uderzać ją po głowie butelką z tak dużą siłą, że butelka pękła - mówił Mariusz Ciechanowski, zastępca prokuratora rejonowego w Aleksandrowie Kujawskim.
To nie powstrzymało 81-latka. Miał dalej uderzać kobietę kawałkiem szkła. - Następnie wstał i wziął drugą szklaną butelkę od piwa, i zaczął zadawać nią ciosy po głowie i twarzy - poinformował Mariusz Ciechanowski.
Guzik alarmowy
Kobieta ocalała tylko dlatego, że wcisnęła guzik bezpieczeństwa, znajdujący się w sanatoryjnym pokoju. Zaalarmowany personel medyczny interweniował i uratował kobietę.
Pielęgniarki, gdy weszły do pokoju, zobaczyły przerażającą scenę. - Pokrzywdzona leżała zakrwawiona na podłodze, na niej siedział mężczyzna, który przyciskał jej twarz poduszką. W podniesionej ręce miał butelkę - relacjonuje wydarzenia Mariusz Ciechanowski. Pracownicy sanatorium wytrącili mężczyźnie butelkę z ręki.
Prokuratura poinformowała, że mężczyzna działał w warunkach recydywy. Wcześniej odsiedział wyrok za zabójstwo konkubiny. Został zwolniony warunkowo, przedterminowo w 2012 roku. 81-latek nie przyznaje się do winy.
Autor: geb/ja / Źródło: tvn24