Prezydent Bronisław Komorowski przekonywał w "Faktach po Faktach", że jego prezydentura jest znacznie bardziej aktywna niż jego poprzedników. Wykluczył debatę ze swoimi rywalami przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. - Nie było takiego zwyczaju, a ja zwyczaje szanuję - wyjaśnił. Ocenił, że środowisko polityczne, które reprezentuje jego kontrkandydat Andrzej Duda (zgłoszony przez PiS) nigdy nie reagowało na zaproszenia do Pałacu Prezydenckiego, a teraz jest "jakieś ADHD", które powoduje, że "ciągle czegoś chcą i o coś apelują".
Był to pierwszy wywiad Bronisława Komorowskiego dla mediów, odkąd w czwartek poinformował, że będzie się ubiegał o reelekcję w majowych wyborach prezydenckich.
Prezydent w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską odpierał zarzuty, że jest tylko "strażnikiem żyrandola", a jego prezydentura jest nieaktywna.
- Jak ktoś chce, to może używać tego rodzaju języka. Tego rodzaju marudzenie polityczne powoduje, że ci politycy rozmijają się nie tylko z prawdą, ale ze zdrowym rozsądkiem i z odczuciami własnych wyborców - ocenił.
Prezydent przekonywał, iż ma o wiele więcej inicjatyw ustawodawczych niż jego poprzednicy, że "wygrał" wiele ustaw przed Trybunałem Konstytucyjnym, odbył wiele wizyt lokalnych, zagranicznych, gościł wielu polityków zagranicznych.
Debata z rywalami?
Pytany o debatę przed pierwszą turą wyborów z kontrkandydatami, odparł: - Przez pięć lat prawie nikt z PiS nigdy nie przychodził na żadną debatę do Pałacu Prezydenckiego. A tutaj raptem jest potrzeba nawiązania kontaktu.
Przypomniał, że do tej pory nie było zwyczaju debat przed pierwszą turą. - A ja zwyczaje szanuję - zaznaczył.
Burza wokół konwencji
Pytany o ratyfikację konwencji ws. przemocy, na którą zgodził się w piątek Sejm, Bronisław Komorowski odpowiedział, że bardzo dokładnie się jej przyjrzy pod kątem konstytucyjności. W jego ocenie sprawa ta wywołała burzę wyborczą i ideologiczną.
- Nie przewiduję problemów z podpisaniem samej ustawy, natomiast konwencja, z uwagi na burzę jaką wywołała, wymaga uważnego przyjrzenia się argumentom - zaznaczył.
Prezydent zwrócił uwagę, że w całej sprawie trzeba uważać, żebyśmy "nie zarobili na opinię społeczeństwa, które nie chce przeciwdziałać procederowi przemocy wobec kobiet".
Komorowski skomentował list, jaki w tej sprawie wystosował do niego kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda, w którym namawiał go, by nie ratyfikował konwencji. Jak mówił prezydent, środowisko polityczne, które reprezentuje Duda nigdy nie reagowało na zaproszenia na rozmowy, czy debaty do Pałacu Prezydenckiego, a teraz jest "jakieś ADHD", które powoduje, że "ciągle czegoś chcą i o coś apelują". - Nie może być tak, że normalnie się nie rozmawia, a potem nagle chce się nawiązywać kontakt, dialog w interesie wyborczym - podkreślił prezydent.
Dlaczego kandyduje?
Gość "Faktów po Faktach" podkreślał, że jest kandydatem obywatelskim z poparciem Platformy Obywatelskiej. - Nie jestem człowiekiem adresującym swoją działalność do wyborców jednej siły politycznej - wskazał. Zastrzegł jednak, że od PO się nie dystansuje i dziękował partii za poparcie.
Pytany, dlaczego ponownie wystartuje w wyborach, odpowiedział, że chce dokończyć cele strategiczne Polski, do jakich należy modernizacja sił zbrojnych czy wdrożenie postanowień z Newport. Wśród powodów wyliczał również: potrzebę przełamania kryzysu demograficznego, działanie na rzecz utrzymania poziomu konkurencyjności polskiej gospodarki, wsparcie młodych i zwiększenie szansy na ich zatrudnienie.
Komorowski przekonywał, że ze wszystkich badań opinii publicznej wynika, iż warto pytać Polaków, czy żyje im się lepiej. - Polacy dostrzegają to, że na gruncie życia rodzinnego, pracy zawodowej, życia społeczności lokalnej żyje im się o wiele lepiej - mówił. - To nie oznacza, że żyje się wspaniale i beztrosko - zastrzegł. Dodał, iż "nie warto gasić w nas przekonania, że polską pracą osiągnęliśmy bardzo wiele".
Obchody zakończenia wojny
Komorowski zaznaczył, że uroczystości 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej na Westerplatte mają mieć wymiar europejski, ale to wcale nie oznacza, że mają na nich pojawić się wszyscy wielcy przywódcy.
Ocenił, że nerwowa reakcja Rosji na jego propozycje w sprawie obchodów była niepotrzebna.
- Chcę oderwać się od dyskusji, kto wygrał, kto pokonał Hitlera. Co nam z tego sporu? Nam potrzebna jest refleksja, co oznaczał koniec wojny dla Polski i Europy - powiedział. Dodał, że Polska jest jedynym krajem, który uczestniczył w wojnie od początku do końca. - Inni kolaborowali, tak jak Stalin z Hitlerem. My mamy szczególne moralne prawo do mówienia o skutkach zakończenia dramatu wojennego - podkreślił.
Prezydent ma "sprzyjać dialogowi"
Pytany o strajk górników, prezydent odpowiedział, że rolą głowy państwa jest to, aby nie powiększać konfliktu protestujących z rządem, a jedynie sprzyjać dialogowi.
- Opozycja bardzo by chciała, żebym wchodził wszędzie, gdzie mogę sobie poparzyć palce. A czy ta opozycja rozwiązała cokolwiek w kwestii porozumienia rządu ze związkami? Nic - stwierdził.
- Jeżeli obie strony uważają, że prezydent może pomóc, to tak. Dopóki obie strony rozmawiają, rola prezydenta byłaby rolą natręta i nie na miejscu - dodał. Przekonywał, że należy wrócić do dialogu trójstronnego.
Kolejne wybory
W czwartek prezydent Bronisław Komorowski poinformował, że wystartuje w majowych wyborach prezydenckich. Z ogłoszeniem decyzji zwlekał do czasu podania przez marszałka Sejmu oficjalnej daty wyborów. Te odbędą się 10 maja.
W piątek Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej przez aklamację podjęła uchwałę o poparciu kandydatury Komorowskiego w wyborach prezydenckich.
Autor: db//rzw/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24