- Z pogodą oczywiście nigdy nie wiadomo, co będzie do końca, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie powinno dojść do kolejnego nawrotu wysokiej wody - powiedział w Głuchołazach (woj. opolskie) Donald Tusk. Premier chwilę wcześniej odebrał od działającego na miejscu sztabu kryzysowego najnowszą informację pogodową.
W wyniku wieczornych środowych nawałnic w gminie Głuchołazy zniszczonych zostało 99 domów, dodatkowo garaże i inna infrastruktura.
Najtrudniejsza sytuacja była ok. godz. 21-22 w nocy ze środy na czwartek. Woda wdarła się wtedy do centrum miasta. W pobliżu potoku Starynka, który wystąpił z brzegów, najwyższa fala miała nawet 1,5 do 2 metrów wysokości, a bliżej centrum miasta – kilkanaście do kilkudziesięciu centymetrów.
W czwartek na miejscu pojawił się premier Donald Tusk, który odebrał od sztabu kryzysowego najnowszą informację pogodową i odwiedził zniszczony dom jednej z mieszkanek, pani Ireny.
- Pani Irena, która wraz z mężem, córką i zięciem walczyła z żywiołem chciała przekazać mi słowa bardzo szczerych gratulacji pod adresem strażaków, którzy pomagali i pomagają - powiedział Tusk. - Porównywała to z sytuacją z 1997r., kiedy w tym miejscu również była woda i powiedziała, że tym razem mogła liczyć na natychmiastową pomoc - dodał.
Szef rządu podkreślił, że zgodnie z najnowszymi informacjami meteorologicznymi, deszcz powinien ustępować. - Co prawda leci nam na głowę cały czas deszcz, ale on prawdopodobnie będzie deszczem zanikającym. Z pogodą oczywiście nigdy nie wiadomo, co będzie do końca, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie powinno dojść do kolejnego nawrotu wysokiej wody - powiedział Tusk.
- Niezależnie od tego, jak dramatycznie to odczuwają mieszkańcy Głuchołaz, muszę powiedzieć, że dużej powodzi na szczęście się nie spodziewamy, jeśli chodzi o całe południe kraju - dodał.
Wóz strażacki w wyrwie
Zniszczone zostały nie tylko domy. W środę wieczorem zablokowana była droga wojewódzka numer 411 z Głuchołaz do granicy z Czechami. Zapadł się fragment asfaltu. W jedną z dziur wpadł wóz strażacki, który jechał na interwencję. Służby usiłują wyciągnąć wóz, jednak akcja jest bardzo utrudniona. Uszkodzenia podmytej drogi sprawiają, że każde działanie wymaga dodatkowych zabezpieczeń i wyjątkowej ostrożności.
- Dziura ma głębokość ponad 4 metrów i szerokość ok. 10 metrów. Będziemy mieli bardzo poważny problem z wydobyciem pojazdu, który waży ok. 15 ton - powiedział rano na antenie TVN24 Karol Stępień, komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Opolu.
Wizytujący Głuchołazy premier Donald Tusk odwiedził po południu próbujących wyciągnąć wóz strażaków i obserwował postępy akcji.
Szacowanie strat
W czwartek z samego rana specjalnie powołana komisja zaczęła szacowanie strat.
- Po nawałnicach z ostatnich dni dwa razy zalało nam miasto i okoliczne miejscowości. Starty mogą być bardzo duże - ocenił zastępca burmistrza Głuchołaz Roman Sambor. Zdaniem Sambora, tak dramatyczny przebieg wydarzeń to nie tylko efekt nawałnicy nad gminą, ale też ekstremalnie wysokich opadów, jakie miały miejsce w środę po czeskiej stronie, skąd woda spływa za polską granicę.
- Najbardziej intensywny opad był na terenie Czech. W miejscowości Jesenik w ciągu 2 godzin spadło 100 ml wody. To jest półtoramiesięczny opad - potwierdził w TVN24 Janusz Skulich, szef rządowego centrum bezpieczeństwa.
Skulich, relacjonując sytuację na Południu Polski powiedział, że Instytut Meteorologii uprzedzał, że najbardziej intensywnie będzie padało w woj. dolnośląskim, opolskim i lubelski. - Te prognozy w niemalże 100 proc. potwierdziły się - ocenił.
Autor: MAC,kg//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24