Gościem "Jeden na jeden" w TVN24 była dziś premier Beata Szydło. - Nie ma ryzyka sankcji wobec Polski, Komisja Europejska nie może karać - przekonywała szefowa rządu, pytana o wszczętą wczoraj przez KE procedurę monitorowania praworządności w naszym kraju.
Zakończył się program "Jeden na jeden".
Premier odniosła się także do apeli m.in. Ryszarda Petru, by PiS wycofał się z części swoich planów. Beata Szydło powiedziała, że Nowoczesna powinna najpierw sama pokazać swój program. Jej zdaniem dziś partia Petru zajmuje się tylko zgłaszaniem wniosków o przerwy w pracach parlamentu.
Moim obowiązkiem jest skoncentrowanie się na tym, by KE otrzymała jak najbardziej rzetelną informację i zrobię to - mówi Szydło. Dodała, że ma nadzieję na to, że politycy opozycji dotrzymają słowa, jakie dali jej podczas spotkania we wtorek.
Premier: W tej chwili trwa walka o przywództwo w Platformie, dlatego pobiegli do Brukseli.
Szydło: Musieliśmy naprawić Trybunał Konstytucyjny. Platforma dokonała w nim zmian niezgodnych z konstytucją, co potwierdził sam TK.
Szefowa rządu: Nie twierdzę, że nie popełniamy błędów. Natomiast jesteśmy oskarżani o to, że wprowadzamy nasz program.
Szydło: komisarz Timmermans pochodzi z Holandii, a tam sądy nie orzekają o konstytucyjności ustaw.
Szydło: Nie ma ryzyka sankcji wobec Polski. Komisja Europejska nie może karać.
Premier: wiceszef KE został odznaczony przez prezydenta Komorowskiego, może dlatego nie sympatyzuje z nami.
Szydło: Mam wrażenie, że wiceszef KE Frans Timmermans nie miał do końca precyzyjnej wiedzy o sytuacji w Polsce.
Premier: nie ma żadnej wyjątkowej procedury, tylko normalne postępowanie.
Uzupełnimy informacje, będą przekazane dokumenty, które chce zobaczyć Komisja. Mam wrażenie, że KE nie wzięła pod uwagę ostatnich wydarzeń, w tym włączenia do orzekania w Trybunale Konstytucyjnym dwójki sędziów wybranych przez Sejm tej kadencji - mówi Szydło.
Beata Szydło: udam się do Parlamentu Europejskiego na debatę poświęconą Polsce, dziś będę rozmawiała z Martinem Schulzem - przewodniczącym europarlamentu.
Premier przypomniała, że zaprosiła do Polski przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Szefowa rządu zapewnia, że z demokracją w Polsce jest wszystko w porządku. Jej zdaniem, wcześniej w naszym kraju nie zawsze można było swobodnie demonstrować przeciwko rządzącym.
Szydło: Dialog, o którym rozmawiałam z szefem Komisji Europejskiej, będzie prowadzony.
Premier: chcemy, żeby dialog był rzeczywisty i komisarze poznali fakty o sytuacji w Polsce.
Wcześniej takie procedury były już czynione, tylko nie sformalizowano tego - zapewnia premier Szydło.
Premier przekonuje, że wczorajsza decyzja KE to normalna procedura. - Polska sprawa była jedną z 12 - mówi Beata Szydło. Wśród innych tematów była kwestia imigrantów. - O tym powinniśmy dziś rozmawiać - dodaje szefowa rządu.
- To była spokojna noc - mówi Beata Szydło.
Rozpoczyna się program "Jeden na jeden".
Na czym polega procedura wszczęta wczoraj przez Komisję Europejską? Wyjaśniamy w naszym artykule na tvn24.pl:
Beata Szydło uspokajała wczoraj, że KE zdecydowała w środę jedynie o "wstępnej ocenie sytuacji". - Nie ma czegoś takiego, czym straszyli Polaków politycy opozycji, że została wszczęta procedura nadzoru. Nie ma takiej sytuacji - podkreśliła podczas spotkania z dziennikarzami.
Taki komunikat został przez Komisję Europejską przekazany, o czym rozmawiałam wczoraj z komisarzem Junckerem. Polska jest w dialogu z KE od dłuższego czasu. Przekazaliśmy informacje, mówimy o tym jak faktycznie sytuacja w Polsce przebiega i ten proces się toczy Beata Szydło
Tematem rozmowy będzie m.in. wczorajsza decyzja Komisji Europejskiej o wszczęciu wobec Polski procedury monitorowania praworządności.
Premier Beata Szydło jest już w budynku TVN24. Początek rozmowy Bogdana Rymanowskiego o 7:30.
Tematem rozmowy będzie m.in. wszczęta w środę przez Komisję Europejską procedura monitorowania praworządności w Polsce. Poinformował o tym wczoraj w Brukseli wiceszef KE, Frans Timmermans. Podkreślił, że celem jest dialog z polskim rządem i wyjaśnienie problemów.
- Wydaje się, że Trybunał Konstytucyjny podjął decyzje, które nie są obecnie przestrzegane przez inne instytucje państwa. Polski ustawodawca podjął działania, które wpływają na funkcjonowanie Trybunału - powiedział Timmermans na konferencji prasowej.
Premier: dialog, nie nadzór
Wczoraj po południu podczas spotkania z dziennikarzami do decyzji KE odniosła się premier Beata Szydło.
- Komisja Europejska mówi o wstępnej ocenie sytuacji. Nie ma czegoś takiego, czym straszyli Polaków politycy opozycji, że została wszczęta procedura nadzoru. Nie ma takiej sytuacji - podkreśliła.
- Taki komunikat został przez Komisję Europejską przekazany, o czym rozmawiałam wczoraj z komisarzem Junckerem. Polska jest w dialogu z KE od dłuższego czasu. Przekazaliśmy informacje, mówimy o tym jak faktycznie sytuacja w Polsce przebiega i ten proces się toczy - powiedziała Szydło.
Zapewniła, że polski rząd będzie prowadził "aktywny dialog" z Komisją Europejską. Jak powiedziała, środowa decyzja KE to droga do tego, by ocena sytuacji w Polsce prowadzona była "nie poprzez media, ale w dialogu".
Zaprosiła także do Polski wszystkich członków KE, bo - jak zauważyła - wielu z nich nie miało dotąd okazji, by "przyjrzeć się sprawom polskim".
Jednocześnie zapewniła, że "wszystkie decyzje podejmowane przez polski parlament i rząd, podejmowane były według procedur obowiązujących w Polsce i żadna z nich nie została zakwestionowana".
Procedura w trzech etapach
Procedura monitorowania praworządności istnieje od marca 2014 roku. Celem tej procedury jest umożliwienie Komisji Europejskiej dialogu z danym państwem członkowskim, aby zapobiegać "wyraźnemu ryzyku poważnego naruszenia" przez państwo unijne m.in. wartości demokratycznych.
Proces ten składa się z trzech etapów. Pierwszym jest ocena KE, podczas której gromadzone i oceniane są wszystkie informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń.
W kolejnym kroku, o ile sprawa nie zostanie załatwiona wcześniej, procedura przewiduje publikację przez KE "zalecenia w sprawie państwa prawnego". To wytyczne, by państwo członkowskie rozwiązało zidentyfikowane problemy w wyznaczonym terminie i poinformowało o tym Brukselę.
W trzecim etapie KE monitoruje działania podjęte w odpowiedzi na jej zalecenia. Jeśli uzna, że nie są one wystarczające, może skorzystać z mechanizmu przewidzianego w art. 7 Traktatu o UE, czyli zwrócić się do Rady o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszania wartości UE przez kraj unijny.
Autor: ts//gak / Źródło: TVN24, PAP