Premier Tusk: Wygrałbym wybory prezydenckie

"Wygrałbym wybory"
"Wygrałbym wybory"
Źródło: TVN24

- Wygrałbym wybory prezydenckie, ale wolę rząd niż Pałac – tłumaczył Donald Tusk w „Faktach po Faktach”. Premier przekonywał też, że termin ogłoszenia tej decyzji nie miał nic wspólnego z równoległym przesłuchaniem byłego ministra sportu. – To absurd. Ja będę czekał na wynik meczu Polska-Francja, a nie na to, co powiedział Mirosław Drzewiecki - stwierdził.

Dlaczego Tusk ogłosił, że nie startuje w prezydenckim wyścigu w dniu przesłuchania drugiego głównego bohatera afery hazardowej, Mirosława Drzewieckiego? Pojawiły się komentarze, że oświadczenie premiera miało przykryć w mediach ewentualne rewelacji byłego ministra sportu. Tusk zaprzeczył.

- To absurd. Ja nie jestem aż takim altruistą. O najważniejszych dla Państwa i dla mnie sprawach nie będę mówił po to, żeby przykryć czyjeś zeznania, nawet jak ten ktoś jest moim serdecznym znajomym - zapewniał. I dodał: - Ja będę czekał wieczorem na wynik meczu Polska-Francja, a nie na to, co powiedział Drzewiecki. I więcej Polaków będzie na to czekało – przekonywał.

Ich (braci Kaczyńskich, red.) jest dwóch, ja jestem jeden i ja bliźniaka nie będę nigdy miał. Ale mam pewne instrumenty, które potrzebne są do skutecznego rządzenia. A tej siły, tych instrumentów nie ma w Pałacu, tych możliwości nie daje prezydentura dt

"Prezydentura nie ma siły"

Szef rządu zapewnił też, że decyzją o wycofaniu się z prezydenckiego wyścigu nie zrobił opozycji prezentu. - Dokładnie odwrotnie. Ta moja dzisiejsza decyzja na pewno jest dla moich oponentów niespodzianką, ale nie radosną – stwierdził Tusk.

Premier zapewnił, że wybrał Aleje Ujazdowskie zamiast Krakowskiego Przedmieścia dlatego, że to szef rządu, nie prezydent, ma realną władzę. - Ich (braci Kaczyńskich, red.) jest dwóch, ja jestem jeden i ja bliźniaka nie będę nigdy miał. Ale mam pewne instrumenty, które potrzebne są do skutecznego rządzenia. A tej siły, tych instrumentów nie ma w Pałacu, tych możliwości nie daje prezydentura – przekonywał.

"Ktoś inny pójdzie walczyć o prezydenturę"

"Ktoś inny pójdzie walczyć o prezydenturę"

Definitywna decyzja

Zapewnił, że ta decyzja jest definitywna i że nie wynikała ze strachu przed kolejną porażką z Lechem Kaczyńskim. - Decyzja, która podjąłem, wymagała odwagi. Chcę wziąć na siebie odpowiedzialność za to, co dzieje się w Polsce a nie za to, co się dzieje z moją karierą. Uważam, że wygrałbym wybory prezydenckie – stwierdził. I dodał: - Dokonuję dziś wyboru: wolę pozostać premierem polskiego rządu, tak długo jak daje mi to kadencja, i przygotować się do batalii o Polskę. Muszę znaleźć partnera, który pomoże mi wygrać ten pierwszy etap – wybory prezydenckie.

Kto tym partnerem będzie, nie zdradził. - Wybory prezydenckie to nie pokaz mody. Pozycje potencjalnego kandydata ludzie wypracowują sobie latami i jeśli pojawiają się nazwiska jak Buzek, Sikorski, Bielecki, Komorowski, to jest to bogactwo wyboru, to jest szansa Platformy – uważa szef rządu. Decyzja, kto ostatecznie wystartuje, ma zostać ogłoszona w ciągu „dni, najwyżej tygodni, na pewno nie miesięcy”.

"Plan: by PiS nie wrócił do władzy"

- Prowadzę konsekwentnie plan, dzięki któremu PiS nie wróci do władzy. Mam polityczne wyzwanie: kto inny pójdzie na bój o prezydenturę po to, żebym ja skutecznie zatrzymał ewentualność powrotu do władzy tych, o których ja wiem, że zepsują to co udało się zrobić. Dlatego podjąłem to wyzwanie – stwierdził.

ZOBACZ SONDAŻ TUŻ PO DECYZJI TUSKAZOBACZ, JAK ZREZYGNOWAŁ TUSK ZOBACZ, JAK KOMENTUJĄ DECYZJĘ INTERNAUCI ZOBACZ, KTO ZAMIAST TUSKA ZOBACZ, JAK KOMENTUJE DECYZJĘ PAŁAC PREZYDENCKI

kaw//mat

Źródło: tvn24

Czytaj także: