Pierwszy, spośród członków rządu, na miejscu katastrofy w Szczekocinach dojechał Minister Spraw Wewnętrznych Jacek Cichocki. Około 2.30 dojechał też premier Donald Tusk, wraz z ministrami - zdrowia i transportu - Bartoszem Arłukowiczem i Sławomirem Nowakiem. - Najbardziej dramatyczne są fakty. Jest to najtragiczniejsza katastrofa od wielu lat. Mamy kilkudziesięciu rannych i ta liczba na razie nie będzie precyzyjna. Wciąż trwają poszukiwania – powiedział premier.
Tusk po godz. 3 w nocy poinformował dziennikarzy m.in., że ratownicy próbują wydobyć spod wraku osobę, prawdopodobnie 15. ofiarę śmiertelną. Według niego także służby rozważają podniesienie wagonu. - Nie możemy z pełną odpowiedzialnością stwierdzić liczby ofiar śmiertelnych - mówił premier i dodał. - Nikt z zabitych nie zmarł w czasie akcji, wszyscy najprawdopodobniej zginęli w momencie katastrofy.
Rząd obiecuje pomoc
Tusk zapowiedział również, że sprawę katastrofy zbada specjalna komisja ds. badania katastrof kolejowych. Szef rządu zaznaczył też, że na miejscu jest już prokurator prowadzący śledztwo. - Nie szukajmy przedwcześnie winnych; na razie nic nie wskazuje, by stało się coś tu - na miejscu - apelował Tusk.
Premier złożył także wyrazy współczucia bliskim i rodzinom ofiar katastrofy. Zapewnił jednak, że wszystkim poszkodowanym i ich rodzinom zostanie udzielona niezbędna pomoc, m.in. opieka psychologów.
- Identyfikacja zabitych potrwa. Tu potrzebna jest cierpliwość, jeśli cierpliwość jest możliwa w takich okolicznościach - powiedział. Pytany o los maszynistów zaznaczył, że dopóki nie zakończy się identyfikacja, nie będą podawana żadne dane personalne. - Naprawdę nie wiadomo. Nie chciałbym, by został wysłany jakikolwiek fałszywy sygnał - tłumaczył Tusk.
Wśród poszkodowanych - obcokrajowcy
Po oględzinach miejsca wypadku szef rządu poinformował, że pracujący na miejscu strażacy i ratownicy wciąż szukają rannych i ofiar.
Dodał również, że wypadku ucierpieli również obcokrajowcy (Hiszpanie, Francuzi i Ukraińcy - ci ostatni są wśród rannych), nie są oni jednak wśród najbardziej poszkodowanych. - Na miejscu jest jednak konsul Ukrainy – powiedział premier.
Minister zdrowia skierowany do rannych
Jak podał szef rządu, na miejscu katastrofy ma pozostać minister transportu Sławomir Nowak.
Do szpitala w którym znajduje się część poszkodowanych został zaś skierowany minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Wcześniej szef resortu spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że ponad 100 osób pojechało już autokarami w dalszą podróż - do Krakowa i Warszawy. Służby szacują, że w dwóch pociągach w chwili wypadku mogło być około 350 osób - 250 w pociągu InterCity i ponad 100 w drugim składzie.
O przebiegu akcji ratunkowej na bieżąco informowany jest prezydent Bronisław Komorowski. - W związku z sytuacją pozostaje z nimi w stałym kontakcie - poinformowała w rozmowie z tvn24.pl szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek.
"Emocje biorą górę"
- Wszystko wskazuje na to, że jest to jedna z najpoważniejszych katastrof kolejowych ostatnich lat w naszym kraju. W tej chwili emocje biorą górę. Wiemy, że są ofiary śmiertelne, jest też bardzo dużo osób rannych. Mówimy tu o dziesiątkach poszkodowanych i kilku ofiarach śmiertelnych - mówił na gorąco w rozmowie z TVN24 minister Sławomir Nowak. Jak dodał, w tej chwili "najpilniejszą sprawą jest szybko dostarczyć pomoc najbardziej potrzebującym".
Do zderzenia dwóch pociągów relacji Przemyśl-Warszawa i Warszawa-Kraków w Szczekocinach na Śląsku doszło około godz. 21.
W związku z katastrofą infolinie nt. poszkodowanych uruchomiło działające przy wojewodzie śląskim Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Numery telefonów to 32 20 77 201 i 32 20 77 202.
ŁOs, ab\mtom//kdj
Źródło: tvn24.pl, PAP