Premier zupełnie nie kontroluje polskich służb specjalnych. Jest w matni, ale sam sobie zgotował ten los - tak Mariusz Kamiński z PiS komentuje raport NIK ws. braku kontroli nad specsłużbami w Polsce. Z kolei politycy PO krytykują sam raport. - Z częścią rzeczy w sposób kardynalny się nie zgadzam - ocenia Paweł Olszewski.
"Służby specjalne nadzorują same siebie. Nawet szef rządu nie ma prawnych narzędzi do ich skutecznej kontroli - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli w swoim tajnym raporcie. tvn24.pl poznał najważniejsze wnioski płynące z dokumentu. CZYTAJ WIĘCEJ
"Co to znaczy mocniejsza kontrola?"
- Z częścią rzeczy w sposób kardynalny się nie zgadzam - ocenia Paweł Olszewski z PO. - Najwyższa Izba Kontroli wskazuje, że premier bądź minister koordynator ds. służb specjalnych nie może wnikać w czynności operacyjno-rozpoznawcze w konkretnych sprawach. Ja uważam, że tak powinno być. Żaden polityk nie powinien ingerować w takie czynności - tłumaczy.
Stanisław Wziątek z SLD przypomina z kolei, że o słabościach dot. funkcjonowania służ mówiła już wcześniej sejmowa speckomisja. - Zanim pojawił się raport NIK, komisja ds. służb specjalnych, której byłem przewodniczącym na początku tej kadencji przedstawiła panu premierowi pakiet słabości dotyczący funkcjonowania służb. W tym także odnosiliśmy się do kwestii nadzoru, kontroli, koordynacji i kompetencji poszczególnych służb w tej sprawie. Wystarczy sięgnąć do tych materiałów, które były przygotowane - radzi polityk lewicy.
"Potrzeba silnego koordynatora"
Z ustaleniami raportu zgadza się Mariusz Kamiński z PiS. - To jest potwierdzenie tezy, o której mówimy od ponad siedmiu lat - stwierdza.
- Premier zupełnie nie kontroluje polskich służb specjalnych. Jest w matni, ale sam sobie zgotował ten los. Aby rzeczywiście kontrolować w Polsce służby trzeba bardzo silnego koordynatora, który w imieniu premiera będzie sprawował ten nadzór - podsumowuje.
Autor: nsz//rzw / Źródło: PAP