- A pan jest taki bywalec dyskotek i specjalista od obcinania uszu czy od zażywania amfy? - odpowiedział premier Donald Tusk posłowi PiS Bolesławowi Piesze podczas sejmowej debaty nad dopalaczami. Szefowi rządu nie spodobała się krytyka działania jego gabinetu ws. dopalaczy.
- Panie pośle, co pan burczy tam pod nosem? Pan mówi, że ja nie wiem do końca, co się dzieje w dyskotece. A pan jest taki bywalec dyskotek i specjalista od obcinania uszu czy od zażywania amfy? - pytał raczej retorycznie posła PiS.
- Każdy z nas stara się znaleźć jak najbardziej skuteczne sposoby, żeby problem [dopalaczy - red.] wyjaśnić - dodał już nieco spokojniej.
"Musimy znaleźć miotłę, nie kija"
Premier skrytykował też posła Marka Matuszewskiego, który powiązał demonstrację ws. konopii w Łodzi z faktem, że w tym mieście rządzi PO. Szef rządu nazwał podobne insynuacje absurdem i poradził, by raczej szukać miotły na handlarzy dopalaczy niż kija do sejmowych walk.
- Dwa lata temu, jak zaczął się rozwijać problem dopalaczy, okazało się, że prawdziwe centrum tego problemu jest w Łodzi. Prezydentem był wtedy prezydent rekomendowany przez PiS - skontrował Donald Tusk. - Gdybym był taki złośliwy jak pan, to bym wiązał jedno z drugim - kontynuował premier, co spotkało się z oklaskami z ław zajmowanych przez parlamentarzystów PO.
Zaznaczył jednak, że odradza tego typu argumentację, bo nigdzie ona nie prowadzi. - Niech pan sobie wyobrazi, że ktoś wyszedłby na mównicę i powiedział: "Kropiwnicki był prezydentem i dlatego Łódź jest centrum produkcji czy hurtowni dopalaczy". Absurd! - dodał.
Miotła zamiast kija
- Niech pan nie szuka kija na jakąś partię polityczną w tej sprawie, bo raczej musimy wspólnie znaleźć miotłę, żeby to wysprzątać, a nie kija, żeby tu się łomotać w wysokiej izbie po głowach - podsumował.
Premier wezwał też posłów do odłożenia na bok partyjnych animozji i przyjęcia wspólnej linii walki z dopalaczami.
Źródło: tvn24.pl