Kobiety mają dostać połowę jedynek na listach Platformy w przyszłych wyborach do Sejmu – taki pomysł przedstawił na naradzie w wąskim kręgu współpracowników premier Donald Tusk. O planach premiera dowiedziała się "Gazeta Wyborcza".
- Donald rzucił ten pomysł kilka tygodni temu na naradzie z najbliższymi współpracownikami. Byliśmy w szoku. Połowę jedynek na listach PO chce oddać kobietom!? Zaczęliśmy go przekonywać, że mamy za mało lokalnych liderek. Ale sprawa jest chyba przegrana. Jak Donald rzuca jakąś koncepcję, bardzo się do tego przywiązuje - mówi "Gazecie" polityk z władz Platformy. – Nasze argumenty zbył stwierdzeniem, że kobiety się znajdą - dodał.
"Trzeba wykreować liderki"
Politycy Platformy (mężczyźni), z którymi rozmawiała "GW", wypowiadają się o tym pomyśle bez entuzjazmu. Pomysł nie podobał się anonimowemu rozmówcy z zarządu partii ani szefowi okręgu pomorskiego PO, Tadeuszowi Aziewiczowi. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski zauważył, że lokalne liderki trzeba będzie dopiero "wykreować". – Lider listy to musi być lokomotywa, która pociągnie za sobą 5-6 osób – powiedział.
Na tej samej naradzie premier zwrócił uwagę, że partia musi zareagować na postulaty Kongresu Kobiet Polskich, które na początku czerwca zapoczątkowały debatę o roli kobiet w polityce. Proponowały 50-procentowy parytet na listach wyborczych. Szef rządu jest jednak przeciwny ustawowemu wprowadzeniu parytetu – woli, żeby liderzy partyjni wprowadzali je sami.
W poprzednich wyborach 5 na 41
Rzecznik rządu Paweł Graś zauważa, że przed poprzednimi wyborami do Sejmu premier polecił, by kobieta znalazła się w pierwszej trójce na każdej z list. Nie wszędzie udało się to zrealizować.
Jak przypomina gazeta, z pierwszego miejsca na listach PO w ostatnich wyborach do Sejmu startowało 5 kobiet, okręgów wyborczych było 41.
Według wcześniejszego sondażu "GW" – 61 procent Polaków popiera wprowadzenie parytetu na listach wyborczych.
Źródło: PAP, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24