Tylko w ostatnich trzech latach zarządzający spółkami Skarbu Państwa dostali premie w łącznej kwocie ponad 160 milionów złotych - wyliczył Konkret24. Miłosz Motyka z PSL twierdzi, że "to już jest systemowe dojenie państwa". Prezes Jarosław Kaczyński obiecuje, że "zabroni w tym roku ludziom ze spółek Skarbu Państwa brania premii". Materiał magazynu "Polska i Świat".
Daniel Obajtek i Zofia Paryła, kiedyś wójt i jego księgowa z Pcimia, dziś dwoje potężnych prezesów w kluczowych spółkach dla polskiej energetyki.
Znaleźli się na stanowiskach z woli politycznej, a niekoniecznie z powodu kompetencji w zakresie zarządzania wielkimi spółkami. Takich karier jest dużo więcej, płyną za nie grube miliony. Co dla rządzących nie jest niczym zdrożnym.
"Musimy pamiętać o jednej rzeczy"
- Ale musimy pamiętać o jednej rzeczy, że żeby te firmy przynosiły konkretne zyski, muszą mieć dobrych menedżerów, menedżer musi być dobrze wynagradzany, bo on na wolnym rynku dostałby o wiele większe pieniądze - mówi Piotr Kaleta z PiS. Co wcale nie jest takie pewne, bo wcześniej byli albo wójtami, albo politykami partii władzy.
Każdy z tych menedżerów, zarządzających wielkim majątkiem, pracuje na podstawie kontraktu menedżerskiego, który przewiduje również wielkie premie. Co w dobie kryzysu i szalejącej inflacji, w oczy kłuje.
"Prezentują się jako ci, co wjeżdżają na białym koniu"
- Zabronimy w tym roku ludziom, którzy kierują spółkami Skarbu Państwa, brania premii - mówi prezes PiS. - To zadanie będzie musiało być wykonane przez Ministerstwo Aktywów Państwowych. Będę czuwał, żeby było to we właściwy sposób wykonywane - dodaje premier Mateusz Morawiecki.
Rzecz w tym, że to nie pierwszy raz, kiedy partia ogłasza i niewiele z tego wychodzi. Bo kontrakty są skonstruowane tak, że nie da się premii nie wypłacić. - Prezentują się jako ci, co wjeżdżają na białym koniu, w polityce są najlepsi i działają tylko dla obywateli i interesu publicznego. To jest w kontekście całej reszty hipokryzją - mówi doktor habilitowany Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego.
Czytaj także na Konkret24: Czy za wykonywanie poleceń politycznych trzeba tyle płacić? Premie w państwowych spółkach
Premie w łącznej kwocie ponad 160 milionów
Jak wyliczyli analitycy Konkret24, tylko w ostatnich trzech latach zarządzający spółkami Skarbu Państwa dostali premie w łącznej kwocie ponad 160 milionów złotych.
Miłosz Motyka z PSL dodaje, że "to już jest systemowe dojenie państwa". - To jest systemowe dawanie swoim takiej kasy, żeby się mogli nachapać, żeby mogli przeżyć, kiedy już PiS odejdzie od władzy - dodaje.
Po pierwszej zmianie z 2016 roku o ograniczeniu wynagrodzeń i premii, faktycznie, jak ze sprawozdań finansowych spółek wyciąga Konkret 24, w 2017 roku premie zostały zamrożone. Zamrożone, nie znaczy, że zlikwidowane. Bo te pieniądze w spółkach na zarządy czekały.
Kto wypłacił najwięcej premii?
Najwięcej kwotowo premii wypłacił bank Pekao SA - ponad 36 milionów złotych (36,2 mln zł). PKO BP prawie 25 milionów (24,6 mln zł), trzeci był Orlen, z premiami w wysokości 18 milionów (18,1 mln zł). Co poskutkowało tym, że w 2019 roku w PKO BP premie stanowiły 61 procent rocznego wynagrodzenia zarządu. W 2020 roku na Giełdzie Papierów Wartościowych premie to aż 62 procent, a 2021 rok w Grupie Azoty to 52 procent całkowitej wypłaty zarządów.
- Ci ludzie zarabiają przecież miesięcznie nie 5 tysięcy złotych, tylko 50-60-80 tysięcy, bo ich roczne zarobki to grubo ponad milion - komentuje poseł Tomasz Trela z klubu Lewicy.
Grupa prezesów-milionerów
Kontrakty menedżerskie w czasach rządów PiS-u dały ponad 10 milionów premii byłemu prezesowi Pekao SA, banku, który został znacjonalizowany. Nie było podstaw, żeby premii nie wypłacić. 3,8 mln dostał odwołany przez PiS prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło. W grupie premiowanych prezesów-milionerów są też byli i obecni wiceprezesi Orlenu oraz sam prezes - Daniel Obajtek - z wynikiem 2,6 miliona złotych. Czyli obiecywana skromność jest niewykonywana.
- Gdybyśmy mieli raz na zawsze założone, że kontrakty menadżerskie w spółkach Skarbu Państwa są jawne, razem ze wszystkimi dodatkami, i to się dzieje po prostu, to nie byłoby tej dyskusji, którą mamy - twierdzi Róża Rzeplińska z mamprawowiedziec.pl.
Suwerenowi pozostaje się przyglądać każdej złotówce z obu stron, bo inflacja galopuje, stopy procentowe szybują, a ceny energii biją rekordy. Dla rządzących to niebezpieczne, bo za pasem rok wyborczy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24