Na początku roku zajmiemy się Polską i Węgrami - mówi wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej do spraw wartości i przejrzystości. Vera Jourova powiedziała tak w wywiadzie dla niemieckiego dziennika Tagesspiegel. W tym roku polska praworządność była pod wyjątkowym obstrzałem. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Unijny mechanizm "pieniądze za praworządność" rusza tuż po Nowym Roku. Na początek zajmiemy się Polską i Węgrami - zapowiada wiceszefowa Komisji Europejskiej i dodaje w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Der Tagesspiegel", że "pieniądze nie mogą trafiać do państw, których rządy odrzucają wartości demokracji".
Mijający rok zaczął się od marszu tysiąca tóg - przeciwko upolitycznieniu nowej Krajowej Rady Sądownictwa i obsadzeniu polityków w Trybunale Konstytucyjnym protestowali wówczas sędziowie z Polski i całej Europy. Ustawą kagańcową nazywano prawo, które weszło w życie na początku roku, nakładające olbrzymią odpowiedzialność dyscyplinarną na sędziów.
Sędzia Paweł Juszczyszyn za to, że chciał zapoznać się z listami poparcia do nowej KRS, został zawieszony. Od lutego nie orzeka, dostaje tylko część pensji. Nie orzekają też Beata Morawiec i Igor Tuleya - oboje nieprzychylni władzy. Obojgu na wniosek obecnej władzy Izba Dyscyplinarna uchyliła immunitety. - O wartości warto się bić i warto zapłacić każdą cenę - mówił Igor Tuleya. Mimo, że w kwietniu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał wstrzymanie działalności Izby Dyscyplinarnej. Izba nie może orzekać w sprawach dyscyplinarnych sędziów, ale orzeka. - To jest dowód na to, że prawo w Polsce nie jest przestrzegane - komentował Tuleya.
Unijny Trybunał zajmuje się zresztą wieloma polskimi sprawami, co minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro konsekwentnie uznaje za bezprawne. W Polsce z kolei zmieniają się prezesi sądów, prezesem Sądu Najwyższego została kojarzona ze Zbigniewem Ziobrą Małgorzata Manowska. Ministerialni rzecznicy dyscyplinarni ścigają kolejnych sędziów - zazwyczaj tych niepokornych. - Państwo prawa przewiduje, że prawo nakłada pewien kaganiec polityce. Ale łatwo jest ten kaganiec zdjąć, jeśli ktoś nie szanuje prawa - zwracała uwagę była sędzia Trybunału Konstytucyjnego i była Rzecznik Praw Obywatelskich profesor Ewa Łętowska.
Odpowiedzialna za praworządność wiceszefowa Komisji Europejskiej była w tym roku w Polsce. Był prezydent Francji i też mówił o praworządności. Parlament Europejski zajmował się sprawą i przyjmował rezolucje. Aż wreszcie na szczeblu przywódców państw przyjęto historyczny mechanizm uzależniający wypłatę unijnych funduszy od przestrzegania praworządności. - Jeżeli byliśmy w stanie tak ciężki rok przeżyć, obronić niezależność sądów i sędziów, to nie mam wątpliwości, że hartują się wielkie postawy sędziowskie - ocenił prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia profesor Krystian Markiewicz.
Ale praworządność to też majowe wybory, które się nie odbyły, to decyzja Trybunału Konstytucyjnego o aborcji, masowe protesty i policja pałująca demonstrantów. Profesor Ewa Łętowska wskazuje na uznaniowość w decyzjach policji i sanepidu i jej zdaniem mocno niejasne przepisy dotyczące pandemii. - Całe covidowe ustawodawstwo z bieżącego roku jest funta kłaków warte - powiedziała prof. Ewa Łętowska. Od stycznia prawo wszystkich krajów Unii prześledzi Komisja Europejska. Za poważne naruszenia zasad praworządności w przyszłości może grozić odebranie części unijnych funduszy.
Michał Tracz