W czwartkowe popołudnie odbyło się spotkanie prezydium Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości, przeprowadzone w dniu, kiedy prezes NIK Marian Banaś przekazał informację o raporcie dotyczącym wyborów kopertowych.
Spotkanie rozpoczęło się wczesnym popołudniem, a zakończyło się około godziny 19. Według nieoficjalnych informacji kierownictwo partii miało debatować w sprawie terminu prezentacji Nowego Ładu (przy czym premier Mateusz Morawiecki już wcześniej informował, że będzie to sobota), a także konsekwencji dla posłów klubu PiS, którzy wbrew dyscyplinie klubowej głosowali przeciwko projektowi ustawy ratyfikacyjnej w sprawie decyzji o zwiększeniu zasobów własnych Unii Europejskiej.
Około godziny 17 sprzed siedziby PiS odjechała część uczestników spotkania, między innymi wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin, były marszałek Sejmu Marek Kuchciński, wiceprezes PiS i były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz oraz obecny szef MON Mariusz Błaszczak. Krótko przed godziną 18 siedzibę PiS opuścił premier Mateusz Morawiecki. Przed 19 z Nowogrodzkiej odjechali marszałek Sejmu Elżbieta Witek i wicemarszałek tej izby, Ryszard Terlecki.
Terlecki: to jakaś kompromitacja NIK-u
Terlecki rozmawiał z dziennikarzami przed wejściem na spotkanie. Był pytany o sytuację związaną z prezentacją wyników kontroli Najwyższej Izby Kontroli dotyczącej przygotowań do zeszłorocznych wyborów kopertowych 10 maja, które się nie odbyły. Marian Banaś przekazał, że Izba negatywnie oceniła proces przygotowania tych wyborów. Wymienił, że organizowanie i przygotowywanie wyborów 10 maja "na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych".
Na pytanie, czy premier Mateusz Morawiecki powinien podać się do dymisji, Terlecki odparł: - A czemu?
Na wytłumaczenie, że chodzi o sprawę czwartkowej konferencji prezesa Mariana Banasia, Terlecki odparł, że "to jakaś kompromitacja NIK-u". - NIK nie może się opierać na jakichś gazetkach opozycyjnych. To sytuacja, w której władze państwa musiały podejmować decyzje związane z przestrzeganiem konstytucji, demokracji, a równocześnie z narastającą wtedy pandemią. Wymagało to nadzwyczajnych działań - opisał.
Dopytywany, dlaczego rząd nie wprowadził wtedy stanu nadzwyczajnego, Terlecki zaapelował, aby już do tego nie wracać.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24