Wobec pięciu podejrzanych, w tym Ryszarda K., prokuratura wystąpi z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie - przekazał w sobotę na konferencji prasowej prokurator Jacek Motawski z Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. Z kolei wobec mecenasa Romana Giertycha "zastosowano środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 5 milionów złotych, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju i dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi".
Mecenas Roman Giertych został w czwartek zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zemdlał w trakcie przeszukania jego domu i trafił do szpitala. Poznańska prokuratura poinformowała w piątek, że mecenasowi Giertychowi, biznesmenowi Ryszardowi K. i innym osobom przedstawiono zarzuty dotyczące przywłaszczenia i wyprowadzenia w latach 2010-2014 ze spółki deweloperskiej kwoty około 92 milionów złotych.
Prokurator Jacek Motawski, szef Prokuratury Regionalnej w Poznaniu oświadczył w sobotę na konferencji prasowej, że "po wykonaniu czynności procesowych z wszystkimi 12 zatrzymanymi osobami podjęto decyzję o skierowaniu wobec pięciu z nich, to jest Ryszarda K., Sebastiana J., Piotra Ś., Piotra W. oraz Michała Ś. wniosków do Sądu Rejonowego Stare Miasto w Poznaniu o zastosowanie środka zapobiegawczego o charakterze izolacyjnym w postaci tymczasowego aresztowania".
- Wobec Tomasza Sz., Tomasza B., Andrzeja P., Wojciecha C., Andrzeja P. oraz Bartosza P. zastosowano środki o charakterze wolnościowym w postaci poręczeń majątkowych, zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu oraz dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi - przekazał prok. Motawski.
Z kolei, jak dodał, "wobec Romana G. po skutecznym ogłoszeniu postanowienia o przedstawieniu zastosowano środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 5 milionów złotych, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju i dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi".
- Odnosząc się do spekulacji niektórych mediów, jakoby stan zdrowia podejrzanego wynikał z nieuprawnionej ingerencji funkcjonariuszy CBA, stanowczo stwierdzam, że ze zgromadzonych dowodów, w tym czynności przeszukania domu Romana G., która była rejestrowana i odbywała się w obecności adwokatów z Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, wynika, iż są one całkowicie bezpodstawne – przekazał prok. Motawski.
Szef poznańskiej prokuratury: zarzuty obejmują dwa wątki
Szef Prokuratury Regionalnej w Poznaniu mówił, że zarzuty, które zostały przedstawione, obejmują dwa zasadnicze wątki - zakup wartościowych wierzytelności oraz zakup nieruchomości o znacznie zawyżonej cenie.
Przekazał, że "kluczowym w pierwszym z wątków jest to, że zarówno podmiot, który został pokrzywdzony przestępstwem - to jest spółka Polnord - jak również spółka, która z kolei stała się beneficjentem przestępczego procederu, są związane bezpośrednio, bądź pośrednio kapitałowo osobowo z Ryszardem K.".
Zaznaczył, że "w transakcji wykorzystano jako pośredników dwie fasadowe spółki, które z kolei związane są z Romanem G. W efekcie stworzono mechanizm przestępstwa, którym podmiot o nazwie Prokom zbył omawiane wierzytelności na rzecz dwóch spółek o minimalnym kapitale 5 tysięcy złotych, nie mając żadnego zaplecza finansowego, nie prowadząc rzetelnej, rzeczywistej jakiejkolwiek działalności gospodarczej, od których to następnie wierzytelności te zostały już ze znaczną - kilkumilionową marżą nabyte przez wymienioną pokrzywdzoną spółką Polnord".
Prokurator dodał, że "Roman G. świadczył obsługę prawną dla wszystkich podmiotów, które brały udział w całej tej transakcji".
Jak mówił, "finalnie beneficjentem całej transakcji był Prokom, jak również inne podmioty powiązane kapitałowo z Ryszardem K., w tym spółki cypryjskie, a nadto inne osoby, przy czym sam Roman G. w ramach rzekomych usług adwokackich uzyskał korzyść z tego przestępstwa w wysokości niespełna 2,5 miliona złotych".
Prokurator Motawski wyjaśnił, że "drugi z wątków dotyczy zakupu nieruchomości przez spółkę powiązaną z Romanem G. za kwotę 6 milionów netto, a następnie po ośmiu dniach spółka ta sprzedała pokrzywdzonej spółce Polnord tę samą nieruchomość za kwotę niespełna 27 milionów złotych".
Obrońca Giertycha: złożymy zażalenie na postanowienie prokuratury
- O 8.30 dostaliśmy telefon od pani prokurator, która poinformowała nas, że jedzie do szpitala w celu wykonania czynności i prosiła, żebyśmy zapewnili nasze stawiennictwo w szpitalu o godzinie 10.20 – powiedział po konferencji prokuratury pełnomocnik Romana Giertycha, Jakub Wende.
Dodał, że w szpitalu zostało ogłoszone postanowienie o zastosowaniu środków zapobiegawczych.
Zapowiedział złożenie zażalenia na postanowienie prokuratury. – Abstrahując od uzasadnienia w kontekście postawionego zarzutu i czy ten zarzut jest uprawdopodobniony, czy też nie, bo nasza ocena tego jest naszym zdaniem przedwczesna, biorąc pod uwagę to, co się wszystko działo ostatnio, to uważamy, że zastosowane środki zapobiegawcze w ogóle nie mogły być w tej sprawie zastosowane, bowiem cały czas stoimy na stanowisku, że naszemu klientowi nie ogłoszono skutecznie zarzutów i co za tym idzie, nie ma charakteru podejrzanego, a środki zapobiegawcze można stosować wyłącznie wobec osób podejrzanych – wyjaśnił Wende.
- Chciałem dodać mały komentarz dotyczący kwestii ewentualnej symulacji zemdlenia, czy symulacji utraty przytomności. Gdyby rzeczywiście symulacja miała miejsce, nie mielibyśmy do czynienia z takim postanowieniem. Istotne jest to, że to postanowienie dzisiejsze o zastosowaniu tych środków zostało oparte w dużym stopniu, jak ja rozumiem, czy jak się możemy domyślać, na wczorajszej opinii uzupełniającej biegłych, która jest diametralnie inna niż to, co się podaje w sferze publicznej w tej chwili, w jaki sposób komentuje to prokuratura – powiedział drugi z pełnomocników Giertycha, Paweł Pietkiewicz.
Pełnomocnik Giertycha: wczorajsza sytuacja prowadzi do wniosku, że nie doszło do ogłoszenia zarzutów
Wcześniej rano pełnomocnik Romana Giertycha adwokat Jakub Wende mówił w TVN24, że w piątek na zlecenie prokuratury zostały wydane dwie opinie dotyczące stanu zdrowia jego klienta przez ten sam zespół biegłych.
Wyjaśnił, ze najpierw została wydana pierwsza opinia biegłych "wyłącznie w oparciu o dokumentację medyczną pisemną, która została im przesłana ze Szpitala Bródnowskiego". Dodał, że w wyniku analizy tej dokumentacji biegli stwierdzili, że mecenas Giertych "może brać udział w czynnościach procesowych". - W efekcie tej opinii do szpitala przyjechała pani prokurator z Prokuratury Regionalnej w Poznaniu i spróbowała ogłosić panu mecenasowi zarzut – mówił Wende. Zaznaczył jednak, że Giertych "w trakcie czynności był nieprzytomny".
Pełnomocnik Giertycha przekazał, że później biegli pojawili się w szpitalu i wydali drugą opinię uzupełniającą na podstawie "badania podmiotowego i przedmiotowego" mecenasa oraz "ponownej analizy dokumentacji medycznej".
Jak mówił adwokat Jakub Wende, w zakresie tego, czy mecenas Giertych może brać udział w czynnościach procesowych, ich opinia się nie zmieniła. Dodał natomiast, że są dodatkowe wnioski, które są niezwykle istotne.
- Po pierwsze, że ewentualne czynności procesowe z mecenasem Giertychem mogą być realizowane wyłącznie w warunkach szpitalnych, po drugie, pan mecenas Giertych ze względu na swój stan zdrowia nie może być w jakikolwiek sposób transportowany oraz trzecie, co najistotniejsze, stwierdzili w punkcie trzecim swojej opinii, że stan zdrowia mecenasa Giertycha nie pozwala na zastosowanie wobec niego środków zapobiegawczych o charakterze izolacyjnym, czyli tymczasowego aresztowania, bowiem to mogłoby spowodować dla jego zdrowia lub życia poważne niebezpieczeństwo - mówił Wende.
Adwokat powiedział, że "sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia wczoraj, prowadzi do jednoznacznego wniosku, że nie doszło do ogłoszenia zarzutów".
"Uważam, że stan zdrowia jest bardzo poważny"
W piątek nad ranem żona adwokata Barbara Giertych przekazała na Twitterze, że stan zdrowia jej męża "jest poważny". Jedną z osób, która była w piątek w szpitalu, była Hanna Machińska, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich. - Uważam, że stan zdrowia jest bardzo poważny. Mecenas Giertych wskazał, że nie pamięta mnie, mimo że znaliśmy się z różnych konferencji. (...) Kiedy przedstawiłam się i podałam nazwisko, powiedział: bardzo panią przepraszam, ale nie pamiętam. I za chwilę zapadł w taki półsen - opowiadała.
- Następnie, kiedy jeszcze raz weszłam do mecenasa Giertycha i powiedziałam, kim jestem, mecenas Giertych przypomniał sobie nazwisko Rzecznika Praw Obywatelskich. Poprosiłam go o przedstawienie sytuacji, która się zdarzyła - relacjonowała.
- Powiedział, że zdarzyła mu się sytuacja niesłychana, że nigdy w życiu nie zemdlał, że znalazł się w łazience w mieszkaniu razem z agentem i następnie, cytuję: on coś zrobił, straciłem przytomność i nie wiem, co się dalej stało. Obudziłem się dopiero w szpitalu - relacjonowała.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24