Z salonu przez okno było widać potężny język ognia skierowany w stronę asfaltu i drugi jęzor świeżego gazu, skierowany w przeciwnym kierunku w pole. Jedyne, co można było zrobić to biegiem budzić żonę, wyciągać córkę z łóżka i wiać z domu. Sąsiedni dom spłonął doszczętnie - powiedział jeden z mieszkańców Murowanej Gośliny. Po północy wybuchł tam potężny pożar gazociągu.
"Jedyne co można było zrobić to wiać z domu"
Przyczyny zdarzenia nie są jeszcze znane. Ze wstępnych informacji wynika, że nikt nie ucierpiał.
Płomień był początkowo na tyle wysoki, że strażacy nie mogli interweniować - zajęli się głównie ewakuacją mieszkańców i ochroną pozostałych budynków.
- Kładliśmy się spać. Jeszcze ostatnią rzecz robiłem przy komputerze, usłyszałem potężny huk i brzęk tłuczonego szkła. Wypadłem do salonu zobaczyć co się stało, klosz spadł z lampy, z sufitu - powiedział mężczyzna, którego dom znajduje się przy ul. Bohuna.
- Z salonu przez okno było widać potężny język ognia skierowany w stronę asfaltu, i drugi jęzor świeżego gazu, skierowany w przeciwnym kierunku - w pole. Jedyne co można było zrobić to biegiem budzić żonę, wyciągać córkę z łóżka i wiać z domu - opowiadał mieszkaniec.
- Mój dom, przy ul. Bochuna to pierwszy z uratowanych przez strażaków. Sąsiedni dom spłonął doszczętnie - dodał.
Autor: mnd//plw / Źródło: tvn24