Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek wziął udział w sesji pytań dotyczących powrotu do szkół, zorganizowanej przez prezydenta Andrzeja Dudę. - Nauka zdalna to przykra konieczność – przyznał. Tłumaczył, jak będzie wyglądał powrót najmłodszych uczniów do szkół od poniedziałku oraz jakie plany ma wobec starszych uczniów. Podkreślał, że sam jest ojcem siódmoklasisty.
W sesji pytań i odpowiedzi zorganizowanej w piątek prezydentowi Andrzejowi Dudzie towarzyszyli: minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, zastępczyni szefa MEiN Marzena Machałek i doradcy prezydenta: profesor Andrzej Waśko (odpowiedzialny za edukację) oraz Łukasz Rzepecki (specjalista od młodzieży). Na większość pytań internautów, które były poświęcone powrotowi uczniów do szkół, odpowiadał minister Czarnek.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>
"Są najmniej narażone na zakażenia, niosą najmniejsze zagrożenie transmisji"
Wielokrotnie w trakcie sesji padały pytania, dlaczego szkoły w ogóle zostały zamknięte i jak długo to jeszcze potrwa. - Nie chodzi o same źródła zakażenia w szkole, ale o mobilność, którą musieliśmy ograniczyć – podkreślał Czarnek. Przypominał, że od poniedziałku do szkół wrócą uczniowie klas 1-3, a więc około jedna piąta wszystkich dzieci w wieku szkolnym.
Dlaczego właśnie one? - Są najmniej narażone na zakażenia, niosą najmniejsze zagrożenie transmisji – powiedział minister. Wiceminister Machałek przypominała, że w przypadku dzieci w tym przedziale wiekowym mamy też najpoważniejsze konsekwencje psychologiczne i społeczne. - Do tego dochodzi jeszcze sprawa opieki – przyznała. - Małymi dziećmi trzeba się opiekować bezpośrednio, z nimi być, rodzice muszą ograniczyć swoją aktywność zawodową, jeśli szkoły są zamknięte – dodała.
"Jedna klasa, jeden nauczyciel"
18 stycznia mają ruszyć lekcje dla uczniów klas 1-3, którzy w miarę możliwości - jak podkreślał minister Czarnek - powinni uczyć się w jednej sali, pod okiem jednego nauczyciela. W piątek pytany był, jak w takim razie zorganizować między innymi lekcje religii, języka obcego czy prace świetlicy. Nie odpowiadał wprost, odsyłając do dyrektorów szkół. - "Jedna klasa, jeden nauczyciel" to jest zalecenie, to nie jest przepis obligujący dyrektora – mówił minister. I dodał: - Jeśli tylko jest możliwe, to będzie robione, jeśli nie [będzie możliwe – red.], to będą inne środki ostrożności i zasady bezpieczeństwa, na najwyższym poziomie.
Prezydent mówił, że ma nadzieję, iż liczba zachorowań będzie się zmniejszała i pozostałe dzieci też prędko wrócą do nauki stacjonarnej. - Ale eksperci mówią, że trzeba się spodziewać trzeciej fali [zakażeń koronawirusem – red.] – podkreślił Andrzej Duda.
"Przewidujemy konsultacje stacjonarne, indywidualne dla maturzystów i ósmoklasistów"
Uczestnicy sesji parokrotnie pytali byli o plany wobec starszych uczniów. Przede wszystkim ósmoklasistów, maturzystów i uczniów szkół typu zawodowego, którzy mają egzaminy końcowe.
- Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji, że maturzyści nie będą mogli wrócić do szkoły. Ale jesteśmy na etapie walki z koronawirusem i nikt nie jest w stanie przewidzieć, co się będzie działo - powiedział prezydent Duda.
- Przewidujemy konsultacje stacjonarne, indywidualne dla maturzystów i ósmoklasistów. Prosimy o korzystanie z tego przepisu, to będzie możliwe od 18 stycznia również – mówił Czarnek. Jego zastępczyni dodawała, że zajęcia praktyczne mogą odbywać się na terenie szkół i u pracodawców (w przypadku uczniów szkół zawodowych), jeśli ci zapewnią odpowiednie warunki sanitarne.
Wiceminister Machałek zachęcała, by zajęcia, które można prowadzić zdalnie, właśnie tak były organizowane.
W tym roku według wcześniejszych zapowiedzi ministra edukacji i nauki egzaminy końcowe dla ósmoklasistów i maturzystów mają zostać okrojone. W piątek mówił: - Co do obecnych uczniów klas siódmych, to decyzję podejmiemy jeszcze w tym półroczu, żebyście wiedzieli, na czym stoicie. Jeśli wrócicie do nauczania w przyszłym miesiącu, to będziecie mieli więcej czasu, by nadrobić wszystko w trybie stacjonarnym. Przyznał jednak, że jeśli taka nauka potrwa jeszcze kilka miesięcy, dla nich też trzeba będzie okroić egzaminy. Parokrotnie podkreślał, że rozumie niepokój uczniów, rodziców i nauczycieli, bo sam jest ojcem siódmoklasisty.
"Mam kilku znajomych, którzy odeszli z powodu koronawirusa. Śmierć jest gorsza"
W czasie spotkania wielokrotnie podnoszony był temat zdrowia psychicznego młodych ludzi i społeczno-psychologicznych konsekwencji zamknięcia, które zdaniem części cytowanych internautów są gorsze niż ryzyko zakażenia koronawirusem.
- Nie zgadzam się z tezą, że efekty i skutki nauki zdalnej są gorsze niż skutki COVID-19 – zastrzegł minister Czarnek. - Mam kilku znajomych, którzy odeszli z powodu koronawirusa. Śmierć jest gorsza. Nie stawiajmy tej sprawy na głowie. Musieliśmy ograniczyć nauczanie stacjonarne ze względu na życie Polaków – dodał.
Wiceminister Machałek poinformowała w czasie spotkania, że resort pracuje nad badaniem społecznych konsekwencji zamknięcia szkół. Nie zdradziła jednak, kto je opracowuje i kiedy będą gotowe. Podkreślała, że w budżecie państwa na pomoc psychologiczno-pedagogiczną zarezerwowano rekordową kwotę 0,5 miliarda złotych, przyznając równocześnie, że tak naprawdę potrzebne byłyby 3-4 miliardy złotych.
Co ze szczepieniem pracowników przedszkoli?
Sporo uwagi w pytaniach zostało poświęconej przedszkolom – internauci przypominali, że pracownicy przedszkoli pracują od maja w reżimie sanitarnym, który trudno jest utrzymać bez dodatkowych testów na obecność koronawirusa i bez uwzględnienia ich w grupie wyznaczonej do priorytetowych szczepień.
- Bardzo dziękuję nauczycielom za to stanie na straży wychowania najmłodszych dzieci w Polsce – mówił Czarnek. - Teraz ta bramka, czyli to dodatkowe testowanie, została przewidziana dla tych, którzy wracają do szkoły po przerwie. Rozmawiamy z Ministerstwem Zdrowia i Głównym Inspektorem Sanitarnym o powtarzaniu takiego testowania za jakiś czas i może wtedy obejmie też inne grupy nauczycieli – wskazał.
Jak dodał, jest przeciwny przyspieszaniu szczepień dla nauczycieli, czyli dołączenia ich do tak zwanej grupy zero. - Wyobraźmy sobie przy tej ilości szczepionek, które są dostępne, że szczepimy 200 tysięcy nauczycieli. To znaczy, że nie szczepimy w tym samym czasie 200 tysięcy seniorów, którzy są bardziej narażeni na COVID-19 – przekonywał minister edukacji i nauki.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPRP