Przytłaczająca większość powiatów w Polsce jest w standardowej sytuacji epidemicznej, która pozwala, by dyrektorzy przygotowywali się do powrotu do stacjonarnej nauki. Jedynie w strefach żółtych i czerwonych mogą być jakieś dodatkowe obostrzenia - zapowiedział minister edukacji Dariusz Piontkowski.
- Chcemy, aby dzieci mogły bezpiecznie wrócić do szkół i aby podstawowym modelem pracy w nowym roku szkolnym był ten tradycyjny, kiedy zajęcia odbywają się w szkołach - zapowiedział 5 sierpnia minister edukacji Dariusz Piontkowski. Tego dnia nie przedstawił jednak przepisów, które miałyby to regulować. Mówił jedynie, że to dyrektor będzie podejmował decyzję o ewentualnym przejściu na edukację zdalną - w porozumieniu z organem prowadzącym placówkę i lokalną stacją sanitarną. A w szkołach nie będzie obowiązku zasłaniania nosa i ust.
Konsultacje trwały kilkanaście godzin
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski we wtorek w późnych godzinach wieczornych skierował do roboczych konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych projekty pięciu rozporządzeń, które mają przygotować szkoły i placówki edukacyjne do pracy w sytuacji zagrożenia epidemicznego.
Komunikat do mediów w tej sprawie wysłano we wtorek 11 sierpnia kwadrans przed godz. 23, mniej więcej w tym samym czasie dokumenty zostały opublikowane w internecie. Konsultacje skończyły się po kilkunastu godzinach. Zamknięto je dziś o godz. 13. Rozporządzenia jeszcze w środę mają zostać podpisane.
O tej samej godzinie ministerstwo zorganizowało konferencję prasową poświęconą bezpiecznemu powrotowi do szkół. Oprócz przedstawicieli MEN wzięła w niej udział Izabela Kucharska, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego.
- Przytłaczająca większość powiatów w Polsce jest w standardowej sytuacji epidemicznej, która pozwala, by dyrektorzy przygotowywali się do powrotu do stacjonarnej nauki. Jedynie w strefach żółtych i czerwonych mogą być jakieś dodatkowe obostrzenia - zapowiedział Piontkowski. - Wytyczne oparte są na rozwiązaniach przyjętych w innych krajach. Braliśmy też pod uwagę rozwój epidemii. U nas, dzięki zdecydowanym działaniom rządu, liczba zachorowań jest mniejsza niż w Wielkiej Brytanii, we Włoszech - dodał.
Już wiadomo, że w strefie czerwonej nie będzie można organizować wycieczek szkolnych i imprez masowych w szkołach. - Szczególnie w strefie żółtej i czerwonej należy pamiętać o tym, żeby jedna klasa przypadała na jedną salę, by dzieci się nie przemieszczały - mówiła Kucharska. I dodawała: - Rekomendujemy, aby w miarę możliwości tak zorganizować przerwy, by uczniowie mieli możliwość zachowania dystansu społecznego. Na przykład na jedną przerwę mogłaby wychodzić tylko część klas. Najlepiej gdyby te przerwy odbywały się na świeżym powietrzu, zalecamy częste wietrzenia sal - wymieniała.
Dyrektorzy jak supermen i wonderwoman
Resort podkreśla, że projektowane przepisy "ułatwią dyrektorowi zawieszenie zajęć odpowiednio do zaistniałej sytuacji za zgodą organu prowadzącego i na podstawie pozytywnej opinii Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego". Jak doprecyzowano, będzie można zawiesić wszystkie zajęcia lub poszczególne, również dla grupy, klasy, etapu edukacyjnego lub całej szkoły lub placówki.
W praktyce to na dyrektorach szkół będzie ciążyła odpowiedzialność za organizację pracy ich placówek oświatowych. "Dzięki nowym rozporządzeniom MEN dotyczącym organizacji nowego roku szkolnego, dyrektorzy szkół staną się supermenami, a każda dyrektorka zamieni się w wonderwoman" - skomentowała na Twitterze dr Iga Kazimierczyk z Fundacji Przestrzeń dla Edukacji.
Piontkowski podkreślał w środę, że przepisy nie mogą być bardziej szczegółowe, bo szkołom i dyrektorom trzeba pozostawić elastyczność. - Inna jest sytuacja szkoły, w której uczy się 50 uczniów, a inna (takiej szkoły - red.), w której jest 750 - mówił minister.
Zdalne nauczanie? Konieczna opinia lekarza, minister przestrzega rodziców
- Taki model może pojawić się, gdy jakaś grupa uczniów znajdzie się w kwarantannie - mówi Piontkowski o ewentualnym częściowym przejściu placówki na zdalne nauczanie. - Podobna jest sytuacja z uczniami przewlekle chorymi, którzy będą mieli opinię lekarza, że jest wyraźne wskazanie medyczne o ograniczeniu kontaktu z rówieśnikami. Taki uczeń, jeśli ma takie zalecenie, nie powinien też chodzić do sklepu, wyjeżdżać na wakacje i leżeć na plaży. Ta opinia będzie miała konsekwencje i rodzic powinien się nad tym zastanowić - dodał.
Dyrektor będzie mógł np. podzielić część klas na grupy, jeśli będzie potrzeba kształcenia mieszanego lub zdalnego. Jedni mogliby się uczyć w szkole, inni zdalnie. - Zakładamy, że nie będzie to jednak trwało zbyt długo, tylko w okresie zagrożenia. Około tygodnia lub dwóch - zapowiada Piontkowski.
Kto może zgłosić zagrożenie?
- Wspólnie, od początku tej trudnej sytuacji dla świata, z ministerstwem edukacji przygotowujemy wytyczne i informacje - przypomniała zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego.
Kto będzie inicjował działania przeciwepidemiczne? - Każdy, kto posiada informacje o zakażeniu lub zagrożeniu zakażeniem, może zgłosić informacje do powiatowego inspektora sanitarnego. To może być rodzic, pełnoletni uczeń, nauczyciel, dyrektor, lekarz - wymieniała Kucharska. - Taka informacja zostanie rozpatrzona w trybie natychmiastowym - dodała.
GIS opracował kryteria, na podstawie których lokalni inspektorzy będą wystawiać opinie dla placówek o ewentualnej potrzebie przejścia na zdalne nauczanie (całkowicie lub częściowo). - Podstawowym kryterium jest informacja o tym, że zakażenie wystąpiło: uczeń, nauczyciel, pracownik szkoły miał dodatni test. Drugi element, który bierzemy pod uwagę, to lokalna sytuacja epidemiologiczna w regionie - mówiła Kucharska.
Źródło: tvn24.pl