O tym, że zabójcą może być K. we Włodowie mówi się od dawna. Na początku lutego w programie "Teraz My" Marlena i Tomasz Winkowie ujawnili, że wiedzą, kto zabił ale z powodów osobistych nie mogą zdradzić jego nazwiska. Potwierdzili jednak, że jest to osoba z ich rodziny, a Marlena Winek zaznaczyła, że jeśli nie będzie miała wyboru to w końcu powie, kto jest mordercą.
Ten czas nadszedł szybko: - Moi rodzice postawili mnie przed takim wyborem. Wielokrotnie obiecał (Wiesław K. - red.) Tomkowi, że się przyzna do tego (zabójstwa Józefa C. - red.), ale słowa nie dotrzymał - mówi żona skazanego.
"Pyk, pyk"
Kobieta tłumaczy, że po tym jak mieszkańcy Włodowa "wymierzyli sprawiedliwość" terroryzującemu wieś kryminaliście Józefowi C., Wiesław K. przyszedł do domu i stwierdził, że "sprawa jest już załatwiona":
- Powiedział dokładnie: Pyk, pyk i po sprawie - opowiada Marlena Winek. Jej słowa potwierdza jeden z braci jej męża.
Z wiedzy żony skazanego chce skorzystać podczas procesu apelacyjnego jego obrońca. Mecenas Małgorzata Lubieniecka-Chełstowska złoży wniosek o przesłuchanie kobiety w charakterze świadka.
Lincz
Tragedia we Włodowie wydarzyła się 1 lipca 2005 roku. Mieszkańcy wsi, po bezskutecznych zawiadomieniach policji o agresywnym zachowaniu jednego z mieszkańców - Józefa C., zdecydowali się sami wymierzyć sprawiedliwość. Zaatakowali i pobili mężczyznę, który następnie zmarł.
Sąd w Olsztynie skazał braci Krzysztofa, Mirosława i Tomasza Winków na cztery lata więzienia. Pozostali uczestnicy linczu odpowiadali m.in. za znieważenie zwłok. Policjanci, którzy zlekceważyli skargi mieszkańców Włodowy, także usłyszeli wyroki.
Źródło: Radio Zet, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Forum