Starcie na linii Pawlak–Rostowski było głównym powodem ucieczki szefa ludowców z Kancelarii Premiera, jeszcze przed zakończeniem posiedzenia rządu - poinformowały Fakty TVN. Obie strony miały zarzucać sobie brak wyliczeń dla konkretnych rozwiązań w projekcie reformy emerytalnej. I tak - zamiast ogłoszenia zapowiadanego wcześniej kompromisu koalicjantów, doszło do poważnego tąpnięcia w koalicji.
Według informacji Faktów TVN, PSL miało pretensje do ministra finansów Jacka Rostowskiego o to, że nie jest w stanie przedstawić szczegółowych wyliczeń dla konkretnych wariantów. Np. emerytur cząstkowych, czyli możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę dla tych, którzy stracili pracę (korzystając z takiej możliwości, otrzymywałoby się prawo do minimalnej emerytury).
Pawlak z pretensją do Rostowskiego
Po tym, jak we wtorek Pawlak opuścił spotkanie z Tuskiem, na krótkim briefingu wyjaśniał, że przedstawiona przez PO podczas spotkania koalicjantów - dzień wcześniej, w poniedziałek - propozycja "sprowadzała się do emerytury cząstkowej", na którą można by przechodzić dwa lata przed uzyskaniem wieku emerytalnego, czyli w 65. roku życia.
Ponadto - mówił Pawlak - początkowo minister finansów Jacek Rostowski zaproponował wysokość takiej cząstkowej emerytury na poziomie 1/3 emerytury wyliczonej z kapitału. Szef PSL zaznaczył, że ludowcy stanęli na stanowisku, że jeżeli "ktoś uzbierał kapitał na emeryturę, to może sobie wypłacić (świadczenie) w dowolnym momencie, w pełnym zakresie".
PSL chciałoby jeszcze dodatkowych dopłat do funduszu emerytalnego dla kobiet, które urodziły lub adoptowały dzieci. Niektóre z nich, mając niższe pensje lub przerwy w pracy, nie uzbierają wystarczającego kapitału, by pobierać emeryturę minimalną - argumentują ludowcy. Chcieliby, aby państwo dopłaciło do ich funduszu emerytalnego 20-30 tysięcy.
... Rostowski do Pawlaka
I właśnie o brak szczegółowych wyliczeń w tej kwestii minister finansów miał mieć z kolei pretensje do Stronnictwa. Ale relacji Platformy na razie nie znamy. Komunikat rzecznika rządu Pawła Grasia był lakoniczny. Poinformował, że premier Pawlak "na chwilę obecną nie jest gotowy na poparcie rządowego projektu reformy emerytalnej".
Powiedział też, że w związku z tą sytuacją w środę o godz. 14 spotka się zarząd PO, który "omówi wszystkie możliwe scenariusze na rzecz budowania większości parlamentarnej, takiej, która umożliwi przyjęcie projektu reformy".
Po błyskawicznym wygłoszeniu oświadczenia Graś uciekł dziennikarzom, nie odpowiadając na żadne pytania.
Wicepremier wychodzi
Opuszczając Kancelarię Premiera po posiedzeniu rządu, Pawlak, pytany o koalicyjny kompromis ws. emerytur, rzucił krótko: - Będzie. Rozmowy w biegu.
Ale planowaną wcześniej wspólną konferencję prasową koalicjantów odwołano.
PSL liczy na porozumienie
Szef PSL powiedział, że na poniedziałkowym spotkaniu ludowcy przedstawili swoje wyjściowe propozycje ws. reformy emerytalnej. Pawlak dodał, że PO odrzuciła podstawową propozycję PSL - by do 2020 r. podnieść wiek emerytalny kobiet i mężczyzn o dwa lata, co oznacza, że mężczyźni przechodziliby na emeryturę w wieku 67 lat, a kobiety 62 lat. Akceptacji PO nie znalazł też pomysł Stronnictwa, aby kobiety, które urodzą dzieci, mogły uzyskać dopłaty do emerytur.
Ruch Palikota pomoże, ale pod warunkami
Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do władz PO, możliwym wariantem rozwoju wydarzeń byłoby obecnie szukanie poparcia dla podwyższenia wieku emerytalnego jednocześnie w Ruchu Palikota i SLD, a także - w dalszym ciągu - w PSL lub przynajmniej w części tego ugrupowania.
Rzecznik klubu Ruchu Palikota Andrzej Rozenek zadeklarował, że RP jest w stanie poprzeć reformę emerytalną, ale pod pewnymi warunkami. Te warunki to np. dziedziczenie składki, czy darmowe badania po 60. roku życia. Zapewnił, że nie ma mowy o wchodzeniu RP do koalicji z PO.
Z kolei szef SLD Leszek Miller ponowił we wtorek propozycje, by o ewentualnym podwyższeniu wieku emerytalnego zdecydowali Polacy w referendum. W "Faktach po Faktach" w TVN24 zaznaczył, że SLD pozostaje przy swoich propozycjach dotyczących reformy emerytalnej. Sojusz chce, by o przejściu na emeryturę decydował staż pracy a nie wiek.
Na podniesienie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 roku życia niezmiennie nie zgadza się PiS. - Są alternatywne propozycje. Wielokrotnie je przedstawialiśmy - powiedział rzecznik PiS Adam Hofman. Wymienił m.in. możliwość wyboru między OFE a ZUS.
Rządowego projektu nie zamierza popierać także Solidarna Polska. Rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki stwierdził, że nie można zmuszać ludzi do pracy do 67 roku życia. Dodał, że SP cieszy się z konfliktu w koalicji, gdyż - według niego - daje to nadzieję, że "ten zły dla Polski projekt nie zostanie przyjęty".
Źródło: Fakty TVN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN