Dwaj posłowie PiS zapytali premiera w interpelacji - co rząd zamierza zrobić, aby ograniczyć korupcję w samorządach. Jako przykład - podali nieprawidłowości do jakich doszło w jednej z gmin południowej Polski. Na to zareagowała natychmiast Julia Pitera - sprawę skierowała do prokuratury, a posłowie PiS będą musieli wyjaśnić, dlaczego sami tego nie zrobili.
Chodzi o zakup dwóch samochodów dla urzędu w jednej z gmin południowej Polski od firmy, która wcześniej wzięła udział w przetargu. Posłowie PiS, Edward Czesak i Józef Rojek, dopatrzyli się w nim nieprawidłowości i donieśli o tym w swoim liście do premiera Donalda Tuska. Parlamentarzyści nie pomyśleli jednak o tym, by o podejrzeniu przestępstwa zawiadomić prokuraturę. To właśnie wytknęła posłom minister Julia Pitera.
Interpelacja trafiła do prokuratora krajowego Marka Staszaka. Następnie Julia Pitera odpisała posłom, że zgodnie z art. 304 Kodeksu Postępowania Karnego mieli społeczny obowiązek zawiadomić prokuratora lub policję. - Posłowie nie zachowali się tak jak powinni. Pismo, które ja otrzymałam insynuuje, że doszło do przestępstwa, natomiast zupełnie co innego było przedmiotem korespondencji - powiedziała minister Pitera w rozmowie z Radiem ZET.
W efekcie - posłowie będą musieli stawić przed prokuraturą i wyjaśnić o jaką gminę i firmę chodzi. Dlaczego nie zrobili tego wcześniej? Bo, jak tłumaczą, nie chcieli donosić: - Uważam, że minister Pitera zadziałała w swoim stylu, zdyscyplinowała nas, pokazała jak powinniśmy działać. Ale ja nie mam zwyczaju składać doniesień do prokuratury, gdy nie jestem do końca pewny - wyjaśnił poseł PiS Edward Czesak w rozmowie z Radiem Zet.
Źródło: Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24