Przed startem marszu zorganizowanego przez środowiska narodowe 11 listopada w Warszawie wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski wydał zakaz używania tego dnia m.in. materiałów pirotechnicznych. Mimo tego wielu uczestników demonstracji odpalało race, świece dymne czy petardy. Jedną z takich osób był m.in. poseł Konfederacji Sławomir Mentzen. Policja będzie chciała ukarać posła i w tym celu będzie wnioskować o uchylenie jego immunitetu.
Pejo: powinniśmy się cieszyć, że było bezpiecznie
Inny poseł Konfederacji Bartłomiej Pejo powiedział w środę w programie "Tak jest", że race "oczywiście są potrzebne" na tego typu wydarzeniach. - Te race nadają pewnego charakteru całemu temu wydarzeniu. Ja nie przypominam sobie, żeby było jakieś poważne zdarzenie, jeśli chodzi o wykorzystanie rac - dodał.
- Powinniśmy się wszyscy cieszyć z tego, ponad podziałami politycznymi, również oponenci tego marszu, że naprawdę było bezpiecznie. Wielkie podziękowania dla policji, która jest kierowana przecież przez obecny rząd - mówił Pejo.
Poseł uzupełnił, że ma roczną córkę i "nie widziałby problemu, żeby z małym dzieckiem" pójść na ten marsz. Dopytywany przez prowadzącego program Piotra Jaconia, czy wziąłby wtedy ze sobą racę i dziecko, Pejo odpowiedział: - Nie miałbym z tym najmniejszego problemu. Ocenił też, że zakaz wojewody był "bezsensowny".
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Filip Kaczyński stwierdził, że "ta dyskusja przypomina trochę temat fajerwerków" wystrzelanych w sylwestra. W jego ocenie hipokryzją jest w tym samym czasie przyklaskiwać fajerwerkom podczas finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Ja jestem z tego dumny, że pomimo używania rac przez wiele osób te 300 tysięcy osób jest w stanie zapanować nad sobą, nad swoimi emocjami - dodał Pejo.
"Oburzające słowa" Kaczyńskiego o Mentzenie
Goście TVN24 rozmawiali też na temat wypowiedzi prezesa PiS z października. - Jeżeli ktoś cierpi na jakieś niedostatki, to jednak powinien najpierw się doprowadzić do dobrego stanu, a dopiero później przejść do polityki, a jeżeli to niemożliwe, to trudno. Ja niestety też nie mogłem zostać koszykarzem, a marzyłem o tym - powiedział wówczas prezes Prawa i Sprawiedliwości w konteście Sławomira Mentzena.
Mentzen w odpowiedzi nazwał Kaczyńskiego "chamem", bo uznał, że Kaczyński nawiązał do tego, iż lider Konfederacji znajduje się w spektrum autyzmu.
- To jest oburzające, że takie słowa padają od lidera największej, jak by nie było, w tej chwili partii politycznej w Polsce - komentował słowa prezesa PiS Pejo. W jego ocenie jest to "potwarz" dla osób w spektrum autyzmu.
Jak podkreślił poseł Konfederacji, "to jest obrzydliwe" nie dla samego Mentzena, ale "dla tych wszystkich osób cierpiących na spektrum autyzmu".
Filip Kaczyński: pan prezes nie miał zamiaru nikogo obrazić
- Pan prezes nie miał oczywiście zamiaru nikogo obrazić ani odnosić się do konkretnej osoby - zareagował Filip Kaczyński. Podkreślił przy tym, że Mentzen nazwał prezesa PiS "chamem" i że "to jest fakt".
- Jak można nazwać nazwać kogoś wypowiadającego takie słowa? - przerwał Pejo.
- To jest szersza wypowiedź. Tam nie ma stricte takiego sformułowania, jakby pan chciał pewnie go usłyszeć - odparł Kaczyński.
Zarzucił też politykom Konfederacji, że "nie mają specjalnej chęci do współpracy z Prawem i Sprawiedliwością". Pejo zareagował, że jego partia jest otwarta na współpracę z "każdą organizacją, która będzie w większości popierać postulaty" Konfederacji.
- My jesteśmy jak najbardziej otwarci. Trzeba pogonić ten zły rząd, panie pośle i na tym powinniśmy się najbardziej skupić - zaznaczył Kaczyński, na co Pejo przyznał, że "to prawda".
Autorka/Autor: sz/kg
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP