Kaliska policja zatrzymała sześciu nastolatków podejrzewanych o spowodowanie porannnego alarmu w kaliskim Szpitalu Matki i Dziecka. Alarm był drugim w ciągu ostatnich 48 godzin. W obu przypadkach podejrzane ładunki okazały się atrapami.
Młodzi ludzie mają od 14 do 16 lat. W tej chwili są przesłuchiwani.
Radio "Merkury" ustaliło, że rano jedna z praktykantek znalazła w swojej socjalnej szafce pakunek przypominający ładunek wybuchowy. Była to paczka z przewodami elektrycznymi i przymocowanym taśmą zegarem elektronicznym.
Dyrekcja placówki zarządziła przeniesienie ponad 20 pacjentów do innego skrzydła szpitala. Odwołano cztery operacje. Na miejsce sprowadzono specjalnie wyszkolonego psa i grupę minersko-pirotechniczną z Poznania. Funkcjonariusze natychmiast zabezpieczyli teren i nie wpuszczali nikogo do budynku podczas badania paczki. Po ponad dwóch godzinach, saperzy stwierdzili, że paczka nie zawiera materiału wybuchowego.
Podobny pakunek w tym samym ośrodku znaleziono w niedzielę wieczorem na wózku do przewożenia posiłków. Okazał się on również atrapą bomby. Policja poinformowała, że jest już na tropie sprawcy, który terroryzuje szpital.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl