Przejęcie serwisów Sejmu, ministerstwa obrony, czy MSWiA to kwestia kilku godzin. Niestety, administratorzy stron rządowych nie wyciągnęli żadnej lekcji z niedawnej cyberwojny rosyjskich hakerów z Gruzją - krytykuje "Dziennik". - To wygląda jak zaproszenie do cyberinwazji na Polskę - mówią gazecie eksperci.
O atakach na rządowe strony gruzińskie pisaliśmy w naszym serwisie. To nie odosobniony przypadek. Rok temu rosyjski atak "nieznanych sprawców" sparaliżował na kilka dni Estonię. Swego czasu hakerzy z Euroazjatyckiego Związku Młodzieży (EZM) zaatakowali stronę internetową prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki. Nie oszczędzano też strony internetowej Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Zagrożone strony ministerstw
Eksperyment gazety był prosty. Dziennikarze wykorzystali ogólnodostępne narzędzie do testowania podatności serwisów na atak hakerski udostępnione przez Internet Assigned Numbers Authority (IANA) - amerykańską instytucję zarządzającą domenami.
Strony BBN, MON, MSZ i kilku innych instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo otrzymały czerwone światło, czyli najwyższy stopień zagrożenia, i są wysoce narażone są na tzw. cache poisoning inaczej nazywany zatruwaniem DNS. - Uogólniając: polega to na takim wykorzystaniu serwerów i zapamiętywanych przez nie informacji, by można było podmienić stronę na fałszywą wprowadzoną przez hakera - mówi gazecie ekspert Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) Zbigniew Jasiński.
Wystarczy kilka osób
Jak twierdzą eksperci, sposobów na prowadzenie cybernetycznej wojny jest wiele. - Można zablokować stronę, doprowadzić do wycieku strategicznych informacji, zniszczyć przechowywane na serwerach dokumenty, a nawet uniemożliwić funkcjonowanie danej instytucji. Jest w stanie dokonać tego zaledwie kilka osób - twierdzi Zbigniew Engiel z firmy Mediarecovery.
Co ciekawe, przed atakiem na Polskę przestrzegają również rodzimi spece od hackingu. - Ochrona naszego kraju w zakresie bezpieczeństwa teleinformatycznego jest znikoma - ostrzega w rozmowie z "Dziennikiem" były haker, dziś specjalista ds. zabezpieczeń Paweł "Gorion" Jabłoński, który atak ze strony hakerów patriotów uważa za więcej niż prawdopodobny.
Polska nie dostrzega zagrożenia?
Tymczasem - jak mówi gazecie były wiceszef polskiego wywiadu Piotr Niemczyk - w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pracuje ledwie kilka osób zajmujących się bezpieczeństwem w sieci.
Kilka innych krajów już dawno przekonało się, jak istotnym elementem w systemie bezpieczeństwa jest cyberprzestrzeń. W kwietniu tego roku NATO powołało Centrum Doskonalenia Cyberobronności. Swój udział w budowie i rozwoju Centrum zgłosiły Stany Zjednoczone, Włochy, Hiszpania, Litwa, Łotwa, Słowacja i Estonia. Polska jak na razie nie okazała zainteresowania.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24