- Podpisałam zarządzenie o przekazaniu 1,5 miliona złotych z rezerwy na odbudowę i wsparcie szpitali w Syrii - powiedziała w środę premier Beata Szydło, informując o włączeniu się polskiego rząd w kościelną inicjatywę pomocy dla ludności tego kraju.
Jak mówiła premier, polski rząd chce, by pomoc trafiała tam, gdzie jest najbardziej oczekiwana, czyli tam, gdzie żyją potrzebujący, na odbudowę szpitali, domów i szkół.
Rząd włącza się w inicjatywę Kościoła
- Przystępujemy do bardzo ważnej, niezwykle potrzebnej inicjatywy Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Polski rząd włącza się w tę inicjatywę i to działanie stowarzyszenia na pomoc dla ofiar konfliktu syryjskiego – powiedziała premier na wspólnej konferencji prasowej z szefem stowarzyszenia ks. prof. Waldemarem Cisłą.
- Podjęłam decyzję o tym, żeby przeznaczyć 1,5 miliona złotych - z rezerwy - które przeznaczamy na pomoc humanitarną, na odbudowę i wsparcie szpitali, w których będą mogły być leczone ofiary wojny w Syrii - dodała premier. Zaznaczyła, że zarządzenie takie podpisała w środę.
- Od początku działania rządu PiS dostrzegamy konieczność pomocy humanitarnej dla ofiar konfliktu na Bliskim Wschodzie. Rząd angażuje się w tę pomoc bardzo aktywnie - przekonywała premier.
- Aktywnie włączamy się w świadczenie pomocy i wsparcie inicjatyw humanitarnych w Syrii czy w krajach ościennych takich jak Liban, gdzie jest realizowana realna pomoc - powiedziała szefowa rządu.
"Relokacja uchodźców nie jest wyrazem solidarności"
Zarówno premier Szydło, jak i obecny na konferencji szef MSWiA Mariusz Błaszczak podkreślali, że ich zdaniem, przyjmowanie uchodźców to nie jest dobra forma wsparcia dla poszkodowanych mieszańców Syrii.
- Obowiązek przyjmowania uchodźców, którzy napłynęli do Europy to nie jest skuteczna metoda pomocy ludziom dotkniętym wojną - stwierdził Błaszczak.
- Przekonywałem partnerów z innych państw Unii Europejskiej, że relokacja (uchodźców) nie jest wyrazem solidarności. Musimy kierować naszą pomoc bezpośrednio do tych, którzy tej pomocy oczekują - powiedział minister.
Jego zdaniem "metody podziału emigrantów tylko wyzwalają nowe fale napływających do Europy, powodując kryzysy w Europie, i wcale nie uzdrawiając sytuacji na Bliskim Wschodzie".
- To, że toczy się wojna w Syrii, w Iraku było wykorzystywane przez emigrantów, przez ludzi, którzy chcieli poprawić swoje warunki bytu, dlatego płynęli do Europy. Trudno mieć do nich o to pretensje, ale to pokazuje, do jakiego kryzysu dochodzi wtedy, kiedy nadużywana jest dobra wola ze strony przywódców państw europejskich, a może nieroztropność. Kiedy mówią oni o otwieraniu granic, to musi się to skończyć katastrofą - powiedział Błaszczak. - Zwracam uwagę, że jest niezwykle trudno zapewnić bezpieczeństwo, odróżnić rzeczywistych uchodźców od tych, którzy chcą wykorzystać tą sytuację w złym celu - powiedział minister, nawiązując do zamachów terrorystycznych w Europie. - Z tego płynie dla mnie jeden wniosek: pomagajmy na miejscu tym, którzy tej pomocy potrzebują - dodał.
Pomagać: tak, ale na miejscu
Również ks. Cisło wyraził przekonanie, że ofiarom trzeba pomagać na miejscu.
Według niego "nie ma takich potrzeb", by sprowadzać ofiary na leczenie do Polski "ponieważ jeśli my nie jesteśmy w stanie tego dokonać w szpitalach w Damaszku bądź w Aleppo, mamy szpitale w Libanie, które są dobrze wyposażone". - Chce pan chore dzieci, w ciężkim stanie, przewozić pontonami przez morze? - zwracał się ks. Cisło do dziennikarza, pytającego o korytarze humanitarne.
- Dzisiaj dzięki życzliwości pani premier i bardzo szybkiej reakcji będziemy mogli pomóc w leczeniu dzieci w szpitalach w Damaszku, Aleppo. Tym szpitalom, które funkcjonują, w ramach zwykłych procedur medycznych przekazane zostanie ok. 1200 dolarów. W przypadku bardziej skomplikowanych - 3800 - powiedział. Jednocześnie skierował "głębokie i serdeczne podziękowanie dla wszystkich osób, które do tej pory wspierały lub wspierają uchodźców w Iraku i Syrii".
Autor: azb / Źródło: PAP