Wprawdzie nie na rajskiej wyspie Hamilton, a w podwarszawskiej rezydencji, ale za to w zamian za pięciocyfrowy, comiesięczny przelew na konto. Tak wygląda polska "praca marzeń", którą ma w swojej ofercie jedno z toruńskich biur doradztwa personalnego. Zwycięzca rekrutacji nie będzie musiał doglądać australijskich żółwi, ale zapewnić rozrywkę arabskiemu szejkowi.
Na początku maja władze australijskiego stanu Queensland ogłosiły, że 34-letni Brytyjczyk Ben Southall przez sześć miesięcy, w zamian za czek na ok. 300 tys. zł, będzie zarządzał wyspą Hamilton. Po drodze do "pracy marzeń", która będzie polegała m.in na dokarmianiu żółwi i ryb oraz pisaniu bloga, pokonał kilkuset kandydatów. Zwycięzca polskiej wersji "pracy marzeń" z pewnością aż tak silnej konkurencji mieć nie będzie - obowiązki trochę poważniejsze, pieniądze mniejsze, ale w dobie kryzysu gospodarczego oferta toruńskiego biura doradztwa personalnego "Prosperus" to i tak niezła fucha.
Zabawa szejka przede wszystkim
Biuro właśnie rozpoczęło poszukiwania osób na stanowisko "housekeeping manager" (w wolnym tłumaczeniu "gospodarz domu", w jeszcze wolniejszym "luksusowa gosposia"). Obowiązki? "Dbanie o to, żeby właścicielowi rezydencji było przyjemnie". Właścicielem jest nie byle kto, bo arabski arystokrata. Sęk w tym, że w swojej podwarszawskiej rezydencji bywa kilka razy w roku i to właśnie wtedy "gospodarz domu" będzie musiał błyszczeć.
- Poza tym okresem czas pracy będzie bardzo elastyczny. Od kandydatów oczekujemy przede wszystkim doskonałej znajomości języka angielskiego, doświadczenia w obsłudze gości VIP i dyskrecji - tłumaczy nam Joanna Bogdan z toruńskiego biura. To ostatnie słowo wydaje się kluczem do całej oferty, bo mgła tajemniczości jaka wokół niej panuje jest bardzo gęsta.
Tajemnicza robota
Od kandydatów oczekujemy przede wszystkim doskonałej znajomości języka angielskiego, doświadczenia w obsłudze gości VIP i dyskrecji. Joanna Bogdan Joanna Bogdan, biuro "Prosperus"
Nie wiadomo kto dokładnie jest właścicielem rezydencji, gdzie się ona znajduje i jaka firma reprezentuje interesy tajemniczego szejka. - To wymagający pracodawca, ale i tak osoba, która przejdzie rekrutację powinna traktować tę pracę jako przygodę życia. Aplikacje będziemy gromadzić przez najbliższe 3-4 tygodnie - tłumaczy Bogdan. Pierwsi kandydaci spodziewani są już w czwartek. Na razie nie będzie żadnych ogłoszeń w gazetach. Wszystko zgodnie z zasadą "kto chce, ten trafi".
Dlaczego to właśnie małe toruńskie biuro prowadzi rekrutację na stanowisko menadżera rezydencji na Mazowszu? - Zostaliśmy poleceni przez innego naszego klienta - zdradza przedstawicielka biura. Jedno jest pewne - w zamian za dyskrecję, doglądanie personelu i zapewnienie szejkowi świetnej zabawy "gospodarz domu" będzie mógł liczyć na miesięczną "pensję menadżerską", czyli przynajmniej kilkanaście tysięcy złotych.
Łukasz Orłowski//mat
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. sxc.hu