Nowa ustawa zezwala na zakaz sprzedaży w nocy alkoholu. Sprawdziliśmy, jak mieszkańcy różnych rejonów Polski reagują na nowe przepisy. Popierają je głównie ci, którym szczególnie dały się we znaki skutki nocnego imprezowania. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W piątek 9 marca weszła w życie nowelizacja ustawy o ograniczeniu sprzedaży alkoholu. Nowela daje gminom możliwość ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu w sklepach oraz wprowadza nowe regulacje dotyczące picia alkoholu w miejscach publicznych.
Od teraz każde miasto może zakazać sprzedaży alkoholu w nocy. Wydawałoby się, że przed jesiennymi wyborami samorządowymi, nikt się na to nie zdecyduje. A jednak jako pierwszy wprowadzenie zakazu zapowiedział prezydent Piotrkowa Trybunalskiego.
Wszystko po sygnałach od mieszkańców, którym nie jest do śmiechu, gdy widzą pijanych wandali niszczących przestrzeń publiczną. Prezydent nie ma wątpliwości, że to przez łatwo dostępny alkohol. - Wieczorami czy też nocami dochodzi do różnego rodzaju ekscesów przy tych sklepach, czy w ich obrębie, czy też przy blokach bądź na klatkach schodowych, które znajdują się w pobliżu tych sklepów - tłumaczył Jarosław Bąkowicz z Urzędu Miasta w Piotrkowie Trybunalskim. Miejscowy prezydent powiedział dość libacjom i awanturom na ulicach. Jeszcze przed wakacjami chce zakazać sprzedaży alkoholu w sklepach i na stacjach paliw między godzinami 23 a 6 rano. Zakaz nie będzie dotyczył pubów i restauracji. Niektórzy mieszkańcy popierają pomysł miejscowego ratusza. - Buteleczki małe kupują i pełno tych buteleczek poniewiera się po osiedlu - mówiła nam jedna z mieszkanek Piotrkowa. Znacznie bardziej sceptyczni są niektórzy właściciele sklepów z napojami wyskokowymi. - Nie wiem, czy my jesteśmy tak diaboliczni, że po prostu całym miastem trzęsiemy i niszczymy tu wszystko - ład, porządek, estetykę, spokój. To jest wszystko nieprawdą. Nie możemy też dzielić właścicieli na lepszych i gorszych - podkreśliła Julia Marweg-Boroń, właścicielka sklepu z alkoholem. Jarosław Bąkowicz odpowiada: - Nie wprowadzamy zakazu sprzedaży wszystkiego. Tylko chodzi o sprzedaż alkoholu po godzinie 23. Takie tłumaczenie jednak lokalnych przedsiębiorców nie przekonuje. - Inny nasz asortyment to są chipsy, napoje i lizaki, więc my na tym daleko nie zajedziemy, bo nie ma w nocy ludzi, którzy przyjeżdżają żywić się chipsami i lizakami - mówi Julia Marweg-Boroń. Ostateczną decyzję podejmą radni z Piotrkowa Trybunalskiego najprawdopodobniej pod koniec kwietnia.
"Kto będzie chciał kupić, to kupi"
O zakazie myśli też Łódź. Tutaj odbędą się konsultacje społeczne. Za kilkanaście dni urzędnicy zorganizują sondę w internecie i spotkanie z mieszkańcami. Zapytają, czy, a jeżeli tak, to gdzie wprowadzić zakaz i w jakich godzinach.
- Proponujemy dwa warianty: czy mieszkańcy są za wprowadzeniem zakazu między 22 a 6 rano, bądź od północy do 6 rano - tłumaczy Karolina Kępka, radna Rady Miejskiej w Łodzi. Natomiast Kraków już jest po konsultacjach. Teraz urzędnicy przeczytają, co napisali mieszkańcy i przedsiębiorcy. Prezydent miasta od dawna jest za zakazem. - Godzina druga, trzecia w nocy, przychodzi kolejny pan po kolejną butelkę, to wiadomo co się tam dzieje. Ludzie wkoło nie mogą normalnie funkcjonować i odpocząć, więc na pewno skorzystamy w tym zakresie - zapewnił Dariusz Nowak z krakowskiego ratusza. Niektórzy do zakazu sprzedaży napojów z procentami są przekonani na sto procentach. Ale nikt nie jest w stanie zagwarantować, że taki zakaz rzeczywiście zaprocentuje.
Autor: PTD\mtom, adso / Źródło: tvn24