Sędzia warszawskiego sądu okręgowego Igor Tuleya będzie musiał wytłumaczyć się na piśmie z postanowienia dotyczącego sejmowego posiedzenia w sali kolumnowej sprzed roku - informuje Ewa Siedlecka w "Polityce". Jak dodaje, "można to potraktować jako nacisk psychologiczny, próbę zastraszenia, przywołania do porządku".
18 grudnia warszawski sąd uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie posiedzenia Sejmu z 16 grudnia 2016 roku, podczas którego uchwalono ustawę budżetową. Sędzia warszawskiego sądu okręgowego Igor Tuleya w uzasadnieniu uchylenia umorzenia śledztwa mówił, że "sąd podziela stanowisko skarżących".
Z tego postanowienia - jak pisze Ewa Siedlecka w "Polityce" - sędzia Tuleya będzie się musiał wytłumaczyć.
Wiceprezes nominowany przez Ziobrę
Jak relacjonuje Siedlecka, sędzia warszawskiego sądu okręgowego otrzymał polecenie złożenia w tej sprawie wyjaśnień na piśmie od wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie Dariusza Drajewicza.
Z artykułu opublikowanego w "Polityce" wynika, że konieczność złożenia wyjaśnień jest argumentowana tym, iż Tuleya "ujawnił podczas ustnego uzasadnienia postanowienia tajemnicę postępowania przygotowawczego".
Tuleya w uzasadnieniu, które opublikowaliśmy w całości na naszej stronie powoływał się na materiały z umorzonego przez prokuraturę śledztwa.
Siedlecka pisze, że wiceprezes Dariusz Drajewicz został nominowany przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę w ramach "dobrej zmiany", czyli na miejsce odwołanej przed końcem kadencji wiceprezes - sędzi Beaty Najjar.
Dziennikarka podkreśla, że pełnienie funkcji wiceprezesa sądu okręgowego to dla Drajewicza - sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa - duży awans.
Drajewicz jest członkiem Stowarzyszenia Sędziów Iustitia, które - jak zaznacza Siedlecka - apelowało do sędziów, by nie przyjmowali stanowisk zwalnianych przez usuwanych przed końcem kadencji prezesów i wiceprezesów sądów.
Jak pisze dziennikarka, stowarzyszenie Iustitia było oburzone decyzją sędziego Drajewicza, który posadę przyjął.
Materiały bez klauzuli tajności
W artykule "Polityki" czytamy, że trudno uznać, iż powołanie się w uzasadnieniu postanowienia na materiały ze śledztwa jest nielegalne, ponieważ nie miały one klauzuli tajności. Siedlecka zaznacza, że w przypadku, gdy sprawa trafia do sądu - niezależnie od tego, na jakim jest etapie - na ten czas sąd staje się jej "gospodarzem" . I to do sądu należy decyzja, czy i które informacje ze śledztwa ujawnić.
Według Siedleckiej, "nakaz tłumaczenia się na piśmie z wydanego postanowienia można potraktować jako nacisk psychologiczny, próbę zastraszenia, przywołania do porządku".
Jak dodaje, pozostali sędziowie mogą potraktować ten nakaz jako zapowiedź tego, co ich czeka, w przypadku gdy będą orzekać niezgodnie z oczekiwaniami kierownictwa.
Postępowanie dyscyplinarne
Siedlecka zwraca przy tym uwagę, że na początku przyszłego roku w życie wejdzie ustawa o Sądzie Najwyższym autorstwa prezydenta Andrzeja Dudy z naniesionymi przez posłów PiS licznymi poprawkami. Konstytucjonaliści, a także Komisja Europejska, podkreślają, że jest ona niezgodna z polską konstytucją.
Ustawa ta - przypomina Siedlecka - powołuje w Sądzie Najwyższym Izbę Dyscyplinarną, do której sędziów rekrutować będą politycy - posłowie wybiorą ławników, a obsadzona przez PiS Krajowa Rada Sądownictwa - sędziów.
Dziennikarka podkreśla, że gdyby wobec sędziego Tulei zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne (a jego przeprowadzenie może nakazać na przykład prokurator generalny Zbigniew Ziobro), prawdopodobne jest, że sędzia zostanie ukarany - na przykład wydalony z zawodu.
Autor: azb/adso / Źródło: polityka.pl, tvn24.pl